Po raz dwunasty w Warszawie spotkali się wydawcy akademiccy na tradycyjnym przeglądzie dorobku edytorskiego tego niezwykle ważnego segmentu rynku. O jego ważności najlepiej świadczy stwierdzenie prof. Jacka Raciborskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, który kieruje Wydawnictwem Naukowym Scholar – jeśli nie będzie książek naukowych, nie będzie doktorów habilitowanych i profesorów, gdyż do wypromowania pracowników naukowych niezbędny jest dorobek naukowy w postaci publikacji nazwanych akademickimi. A z tym wcale nie jest łatwo. W Polsce w ciągu ostatnich 16 lat liczba studentów wzrosła czterokrotnie, a liczba uczelni niepaństwowych jest dziś ponad dwukrotnie wyższa od liczby uczelni państwowych. Nie odbiło się to jednak na wzroście nakładów podręczników, a wręcz odwrotnie – ich łączny wolumen spada. Wydawcy tłumaczą to przede wszystkim plagą nielegalnego kopiowania, chociaż z pewnością nie jest to jedyna przyczyna. Podczas tegorocznej Ateny mówiono o jeszcze innych zagrożeniach – z jednej strony wywoływanych postępem technologicznym i coraz szerszym wykorzystaniem nowych technik elektronicznych, a z drugiej – zbyt szczupłymi środkami, jakie państwo przeznacza na dotowanie książek niskonakładowych. – Studenci nie kupują podręczników, wolą je kserować. Wiele artykułów naukowych trafia też w formie plików do Internetu. Wciąż brakuje skutecznej ochrony praw wydawcy i autora – powiedziała na konferencji prasowej dr Aniela Topulos, przewodnicząca komitetu organizacyjnego targów, a jednocześnie dyrektor i redaktor naczelna Wydawnictw Naukowo- Technicznych. Dwanaście edycji Ateny uprawnia do pewnych refleksji. Z pewnością zainteresowanie …