Wtorek, 7 kwietnia 2009
Polemika z udziałem: Tomasza Makowskiego, Łukasza Gołębiewskiego i Jerzego Okuniewskiego
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru244
26 marca w warszawskiej siedzibie Instytutu Książki odbyła się dyskusja panelowa o stanie czytelnictwa w Polsce. Zorganizowano ją w kilka dni po ogłoszeniu przez Instytut Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej wyników badań przeprowadzonych w listopadzie ubiegłego roku. Wykazały one, że w ciągu ostatnich czterech lat poziom czytelnictwa spadł drastycznie z 58 do 38 proc., znacząco też, bo z 33 do 23 proc. zmniejszyła się grupa kupujących książki. Współorganizatorami spotkania były: Biblioteka Narodowa i Biblioteka Analiz. Jako paneliści wystąpili: Tomasz Makowski, dyrektor BN, Katarzyna Wolff z IKiCz BN, Łukasz Gołębiewski, prezes Biblioteki Analiz i Piotr Dobrołęcki, redaktor naczelny „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”. Moderatorem był Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki. Głównym tematem była próba interpretacji sprzecznych tendencji – wzrostu sprzedaży książek przy jednoczesnym spadku poziomu czytelnictwa. Z badań Biblioteki Analiz wynika, że polski rynek książki systematycznie rośnie i przekroczył w 2007 roku wartość 2,5 mld zł, zaś pierwsze szacunki odnoszące się do 2008 roku wskazują na dalszy wzrost sprzedaży. Dzień po debacie w serwisie Rynek- Ksiazki.pl opublikowaliśmy jej podsumowanie, reakcją na które stała się odpowiedź Tomasza Makowskiego, którą prezentujemy poniżej – wraz z repliką Łukasza Gołębiewskiego. Warto dodać, że temat ten wzbudził olbrzymie zainteresowanie Internautów, którzy odwiedzając nasz portal emocjonalnie komentowali stanowiska obu stron. Za wszystkie głosy dziękujemy, wciąż zapraszając pod adres Rynek-Ksiazki.pl, gdzie do końca kwietnia brać można udział w sondażu – na temat czytelnictwa, rzecz jasna. REDAKCJA Łukasz Gołębiewski nie wierzy w OBOP, GUS, Eurostat i BN. W co wierzy? W związku z tym, że w relacji ze spotkania, które odbyło się 26 marca w Instytucie Książki, poświęconemu stanowi czytelnictwa w Polsce pominiętych zostało wiele istotnych, poruszonych w jego trakcie kwestii, przede wszystkim odnoszących się do metodologii badań prowadzonych w Bibliotece Narodowej oraz ich wyników, kilka spraw wymaga ponownego zaprezentowania. Czynimy tak – nie chcąc pozostawiać Państwa jedynie z brakiem wiary, co do ich wyników głoszonym przez Łukasza Gołębiewskiego, który ani w trakcie spotkania, ani w komentarzu, którym był łaskaw opatrzyć nasz komunikat (notabene jego forma i sposób umieszczenia nie odpowiada podstawowym standardom merytorycznej debaty, nie mówiąc już o normie cechującej człowieka kulturalnego) nie przedstawił żadnych merytorycznych argumentów i nie odpowiedział też na żadne z pytań, które pojawiły się pod adresem raportów jego autorstwa. Jeszcze raz przypominam fakty potwierdzające nasze badania: 1. Podważenie omawianych badań oznaczałoby podważenie innych badań TNS OBOP, które od 2000 roku w ramach cyklicznego, wielotematycznego sondażu Omnimas przeprowadzanego na ogólnopolskiej losowej reprezentatywnej próbie osób w wieku 15 i więcej lat (każdorazowo ponad tysiącosobowej), pyta m.in. o czytanie i kupowanie książek. 2. Badania Biblioteki Narodowej i OBOP potwierdzone są przez inne badania. Stoją zaś w sprzeczności hiperoptymistycznymi badaniami Łukasza Gołębiewskiego. Dla przykładu, badania GUS. W 2007 roku wydatki gospodarstw domowych na zakup książek, przeciętnie na jedną osobę w gospodarstwie, wyniosły 17,04 zł, co stanowiło 4,93 proc. wydatków na kulturę ogółem, lecz mniej niż w 2006 roku (4,98 proc.) i 2005 roku (5,94 proc.). Wydatki na książki cechowało jednak bardzo duże zróżnicowanie: na wsi na zakup książek przeznaczono 6,48 zł, w miastach pow. 500 tys. – 50,88 zł. Dodajmy, że jedynie w największych miastach udział wydatków na książki w ogólnych wydatkach na kulturę był w 2007 roku wyższy niż w 2006 roku, natomiast we wszystkich pozostałych kategoriach zmniejszył się. 3. Trafność badań BN i OBOP potwierdza Eurostat w identycznym badaniu z 2003 roku: próba reprezentatywna, populacja od 15 lat wzwyż, pytanie dotyczy czytania przynajmniej jednej książki w ciągu roku. W badaniu tym wzięła udział również Polska, osiągając 60-proc. wskaźnik czytelnictwa. Dla porównania w badaniach BN w 2004 roku wyniósł on 58 proc. Badanie Eurostatu prowadzone jest jednak okazjonalnie. 4. Obserwacje BN dotyczące spadku czytelnictwa potwierdzają badania czytelnictwa prasy, w których widać głęboką tendencję spadkową. 5. Spadki czytelnictwa obserwowane są we wszystkich krajach, choć nie tak duże jak w Polsce w ostatnich dwóch latach. Gdyby badania Gołębiewskiego się potwierdziły, Polska byłaby szczęśliwą wyspą pełną zaczytanych dzieci, dorosłych i starców. 6. Badania Gołębiewskiego przeczą obserwacjom bibliotekarzy, nauczycieli oraz organizatorów akcji promujących czytanie. 7. Gdyby badania Gołębiewskiego były prawdziwe, to Polacy, od noworodka do stulatka, wydawaliby rocznie ponad 60 zł na książki! Wszak rynek został oszacowany na 2,5 mld zł. Badania GUS stanowczo mówią o 17 zł, czyli ponad trzykrotnie mniej niż ocenia Gołębiewski! Czy GUS także się myli? 8. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania o metodologię, czyli wiarygodność badań Gołębiewskiego. Uchyla się przed nimi zasłaniając się tajemnicą firmy. A jako koronny argument podaje fakt braku wiary w badania OBOP i BN. Nie możemy zatem zaufać wynikom, skoro nie znamy metod ich uzyskiwania. Jego badania prezentowane w corocznych raportach „Rynek książki w Polsce” budzą wiele pytań i wątpliwości. Dowiadujemy się, że podstawowym narzędziem jest ankieta rozsyłana do ok. 300 wydawców. W raporcie prezentującym wyniki 2007 roku autor szczegółowo przedstawia udział w rynku 98 największych wydawców. 25 z nich nie podaje wysokości nakładów (a 17 wysokości sprzedaży), przy czym dotyczy to aż połowy firm z pierwszej dziesiątki. Nie przeszkadza to autorowi w innym miejscu opracowania bardzo szczegółowo mówić o egzemplarzach wyprodukowanych i sprzedanych w 2007 roku książek – 146 mln i 140 mln. W naturalny sposób pojawia się więc pytanie, na jakiej podstawie uzyskał te wyniki. Autor niestety milczy. Następnie wykonuje bardzo proste arytmetyczne działanie, czyli mnoży przyjętą liczbę sprzedanych egz. książek przez przyjętą (podstawa wyliczeń również nie jest znana) cenę zbytu jednej książki, tj. 18,40 zł, otrzymując w ten sposób ponad 2,5 mld zł przychodów rynku wydawniczego w 2007 roku. Aż 52 firmy (spośród 98) nie podają zysku netto, co również nie przeszkadza mu wyciągać ogólnych wniosków. Twierdzi, że w ciągu szesnastu ostatnich lat rynek książki pod względem sprzedaży wzrósł dziesięciokrotnie, porównując przychody ze sprzedaży książek w latach 1991-2007. Pytanie skąd czerpie informacje na temat pierwszych lat 90. (nawet swój pierwszy raport przygotował w 1995 roku), gdy powszechnie wiadomo, jak chaotyczny i nieudokumentowany, zwłaszcza w sferze ekonomii, był to okres. 9. Nie bez znaczenia jest fakt, iż wiele wydawnictw ma obecnie coraz bogatszą ofertę multimedialną, jednak ze względu głównie na zerowa stawkę VAT, prezentowaną jako książki i opatrzoną numerami ISBN. Tak dzieje się w przypadku wielu publikacji fachowych, biznesowych, prawniczych, książek dla dzieci, jak również masowych kolekcji prasowych w rodzaju „Wielcy kompozytorzy”, „Wielkie opery”. Żaden nabywca i czytelnik nie uzna tego rodzaju publikacji za książki, a Gołębiewski tak czyni. 10. Uważamy za wyjątkowo szkodliwe podważanie rzetelnych i wiarygodnych badań BN i OBOP. Z wypowiedzi Łukasza Gołębiewskiego można wysnuć tezę, że czytelnictwo w Polsce ma się dobrze. Niepotrzebne więc wydają się dotacje do książek i czasopism kulturalnych, zakupy nowości dla bibliotek publicznych, programy modernizacji bibliotek i akcje promujące czytanie. 11. Na spotkaniu padały ze strony Łukasza Gołębiewskiego słowa, które nie mieszczą się w ramach debaty publicznej. Nie chcemy na to odpowiadać, ale z drugiej nie chcemy się godzić z takim językiem. Osobną kwestią są przyczyny tak znacznego spadku czytelnictwa. Zainteresowanie książką zmniejsza się przede wszystkim w tych grupach, w których tradycyjnie było on najmniejsze, nie zmienia się zaś (lub nawet nieznacznie zwiększa) tam, gdzie zawsze było największe. Tym samym pogłębiają się społeczne dysproporcje, a książka staje się dobrem coraz bardziej elitarnym. Pewna część społeczeństwa, zwłaszcza młodzież, rezygnuje z książki na rzecz czytania w Internecie, częściej traktując Sieć jako jedyne, a nie – jak było wcześniej – dodatkowe źródło informacji, wiedzy, lektur itp. Można też przypuszczać, że pewna część rezygnuje z książki na rzecz np. serialowej oferty telewizji oraz kolorowych magazynów (utrzymujących stałą publiczność przy ogólnym spadku czytelnictwa prasy). Może to być także znaczny wzrost popularności czytania w Internecie. Dla przykładu, w 2008 roku BN odwiedziło 155 tys. osób, a CBN POLONA ponad 6 mln. Może to być również ujawnienie faktycznego poziomu czytelnictwa. Obecnie mniej wstydliwe jest przyznanie się, nawet w anonimowej ankiecie, do odrzucenia partycypacji w kulturze. TOMASZ MAKOWSKIDYREKTOR BIBLIOTEKI NARODOWEJ Badania a czytelnictwo Mój komentarz do badań Instytutu Książki i Czytelnictwa rozpętał burzę (patrz m.in. Rynek-Ksiazki.pl/szukaj/ debaty-ciag-dalszy_19533.html), choć znudzenie na twarzach wielu osób zgromadzonych podczas konferencji w Instytucie Książki wskazywało, że problem lepszej lub gorszej statystyki mało kogo obchodzi. Powiem szczerze, że nie czuję się najlepiej w roli krytyka Biblioteki Narodowej ani jako jej częsty gość, ani jako osoba często korzystająca z opracowań rozmaitych komórek badawczych BN. Nie czuję się też komfortowo jako autor publikacji pt. „Śmierć książki”, co wytknął mi w jednym z komentarzy na stronie Rynek- Ksiazki.pl Sebastian Wierny z Biblioteki Narodowej. Skoro wieszczę śmierć …
Wyświetlono 25% materiału - 1365 słów. Całość materiału zawiera 5461 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się