– Jest pani znaną tłumaczką poezji i prozy z literatur południowosłowiańskich. Czym się pani kierowała i kieruje, proponując w Polsce wydanie przekładu jakiegoś utworu z tego kręgu kulturowego? – Początkowo spotkania z tą literaturą ułatwiały mi trochę kontakty rodzinne. Dość często z moim mężem Brankiem Ćirliciem wyjeżdżałam do Jugosławii. Miałam wtedy okazję do spotkań choćby z fascynującą i przemawiającą do każdego poezją serbską. Tłumaczyłam utwory, które w Jugosławii, a teraz w osobnych już krajach, były znane i dyskutowane, o których się mówiło. O Bulatoviciu mówili wszyscy, również o Danilu Kišu. To, że pewne utwory wzbudzały moją ciekawość, nie było kwestią tego, że znajdowały w języku oryginału uznanie swoich czytelników, że odnosili się do nich krytycy czy tłumaczono je na inne języki. Skądinąd dzięki temu w przekładzie na serbski po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Živka Činga. Dla mnie był to po prostu ważny kontakt z dobrą literaturą. – To pani zawsze decydowała się na przekład konkretnego dzieła wybranego autora? – Tłumacz na szczęście ciągle jeszcze ma wolność wyboru, może poszukiwać i wybierać utwory, które chciałby zaproponować wydawcy. A wybiera takie, które odpowiadają jego sposobowi pojmowania świata, poczuciu estetyki, które mają wartości artystyczne. Tłumaczem nie może być każdy, kto zna języki obce. Do przekładów trzeba bez wątpienia mieć „iskrę twórczą”, a także wyobraźnię i, co bardzo ważne, kreatywny stosunek do własnego języka. Poza tym tłumacz, znając literaturę danego kraju i wybierając z niej to, co warto przetłumaczyć, staje się też krytykiem literackim. – W jednym ze swych wystąpień na konferencji poświęconej sztuce translatorskiej zwróciła pani uwagę na znaczenie języka przekładu. Stwierdziła też pani, że coś takiego jak krytyka przekładu nie istnieje. – Krytyka przekładu pojawia się jedynie w czasopismach specjalistycznych, prawie nie istnieje w mediach popularnych. Wydaje mi się, że jest to m.in. wynikiem niedoceniania pracy tłumacza. Jego pozycja ostatnimi czasy uległa zmianie. Jeszcze niedawno wydawcy liczyli się ze zdaniem tłumacza… Teraz decyduje nie wartość utworu i jakość przekładu, ale powodzenie książki, inaczej mówiąc zysk. Nadal twierdzę, że wydawcy na ogół najbardziej zainteresowani są zyskiem z przetłumaczonego dzieła, …