Pozwalam sobie zaanektować i przerobić niezapomniany tytuł cyklu Jana Tadeusza Stanisławskiego – przeciwstawiał sobie święta Wielkiejnocy i Bożego Narodzenia, w zależności od pory roku przestawiał ich kolejność, ja jednak nie odważę się na podobne brewerie. Zresztą już od razu zdradzam moją słabość – nie ma takiej siły, bym odważył się o książkach Olgi Tokarczuk coś dziś powiedzieć. A proszono mnie kilka razy – i państwowa telewizja, i prywatna, i radiowa rozgłośnia. Tej uległem bo zapewnili mnie, że będzie to minuta, dwie. Na tyle stać każdego recenzenta wywołanego telefonem z redakcji …