Dlaczego akurat Bruno Jasieński znalazł się w orbicie pańskich zainteresowań? Kiedy byłem studentem przechodziłem obok antykwariatu i tam dostrzegłem książkę pod tytułem „Palę Paryż”; tytuł bardzo mnie zaintrygował. Potem chciałem się o autorze – Brunonie Jasieńskim czegoś dowiedzieć i okazało się, jak niewiele o nim tak naprawdę wiadomo, a przecież nie był to twórca żyjący w aż tak odległych od nas czasach. I tak się zaczęło. To moje tropienie wszelkich zawiłości biograficznych zaczęło przypominać w pewnym momencie coś na kształt detektywistycznego śledztwa i całkowicie mnie pochłonęło, zwłaszcza, że jednak co jakiś czas udawało się coś z tej gmatwaniny wyjaśnić. W biografii pioniera polskiego futuryzmu wciąż niemało zagadek, choćby sprawa jego adopcji, a co za tym idzie zmiany personaliów… Wiadomo, że cała trójka rodzeństwa Zysmanów zmieniła nazwisko na Jasieński, a tak naprawdę została „usynowiona” (termin prawny to dokładnie „przysposobiona”) przez rodzinę Jasieńskich, mieszkającą wówczas w Kownie, na co są odpowiednie urzędowe dokumenty – z tym, że tu pojawiają się pierwsze trudności, bo nie udało się odnaleźć tej rodziny, a dokumenty mogły zostać zafałszowane, jak się ostatnio sugeruje – nazwisko zaś „wypożyczyła” Zysmanom rodzina Jasieńskich z Sandomierszczyzny (których potomkiem jest skądinąd znany doskonale polski spiker telewizyjny i radiowy pan Ksawery Jasieński). Nie wiadomo do dziś, czym dokładnie była powodowana zmiana nazwiska. Bo rodzeństwo późniejszego Brunona – Jerzy i Irena Zysmanowie otrzymali nazwisko Jasieński wcześniej, a Bruno dopiero rok później. Sensacyjnie brzmi hipoteza o Stefanie Wyszyńskim, koledze Jasieńskiego z wojska, który jakoby przynosił poecie – zamkniętemu za wywołanie skandalu – wałówkę do aresztu… To jest piękna legenda i byłoby wspaniale, gdyby była prawdziwa. Przez długie lata myślałem, że to stuprocentowa informacja, bo przekazał ją w swoich spisanych wspomnieniach Jerzy Jasieński, brat poety, który w tym akurat wypadku zupełnie nie miał powodów żeby zmyślać, a pamięć miał dobrą, skrupulatną i wiele faktów o Brunonie potwierdziło się potem przy poszukiwaniach. Tymczasem sprawa z „kolegą z wojska” Stefanem Wyszyńskim nieco się zagmatwała. Otóż w najnowszej biografii Kardynała (z roku 2009) podaje się, że przebywał on wówczas w domu „lecząc gruźlicę”, więc fizycznie nie mógł się z Brunonem spotkać, choć należał do tego samego rocznika poborowego, co Bruno – 1901. Niewielu wie, że za młodu Jasieński tworzył literacki tandem z Marianem Hemarem i współtworzył pismo – jakbyśmy dziś określili – lifestylowe… Przyjaźń z Hemarem była krótkotrwała, poeci wystąpili dwa razy (we Lwowie i w Krakowie) na wspólnym wieczorze poetyckim o satyrycznym charakterze, po czym ich drogi się rozeszły. Ładniej zachował się chyba …