Jak powstała idea zorganizowania targów książki w Gdańsku? Pomysł był wariacki, ale najlepsze są wariackie pomysły. I udało się go zrealizować. Jak słyszę, zadowoleni są zarówno wystawcy, jak również goszczący u nas autorzy. Iwona Chmielewska, która była jedną z naszych gwiazd, a wystawa jej prac graficznych towarzyszyła targom, powiedziała, że są to jedyne targi, na które chce wrócić, bo tutaj dobrze się czuje. W internecie pojawiło się bardzo dużo pozytywnych opisów. Niektórzy wystawcy twierdzili, że informacja o targach była niedostateczna… Zrobiliśmy bardzo dużo, aby informacji było jak najwięcej. Wykorzystaliśmy ogromną liczbę nośników reklamowych w mieście – 90 citylightów na przystankach autobusowych, 150 tablic reklamowych w autobusach i tramwajach oraz 60 tablic reklamowych na ulicach. Ukazały się też reklamy w „Wysokich Obcasach Extra”, w serwisie Rynek-ksiazki.pl, magazynach lokalnych „Prestiż” i „Together”, w regionalnym dodatku „Co jest grane” do „Gazety Wyborczej”, a także w lokalnym dodatku „Gazeta Wyborcza. Trójmiasto” oraz na portalach internetowych na głównej stronie: Trojmiasto.pl i Gazeta.pl/ trojmiasto. Odczuwając, że odnieśliście sukces, planujecie już na przyszły rok powiększenie powierzchni, czyli przeniesienie imprezy na przykład do wielkiej hali sportowej? Jest taki plan, że nie chcemy tej imprezy rozbudowywać do wielkich struktur. Zostaniemy w budynku Polskiej Filharmonii Gdańskiej albo też przeniesiemy się do pobliskiego Europejskiego Centrum Solidarności, albo do jeszcze innego miejsca o podobnym charakterze. Ale w pierwszej kolejności bierzemy po uwagę pozostanie w Filharmonii i pewnie w maju zaczniemy rozmowy o kolejnej edycji. Na pewno odbędzie się w tym samym terminie, czyli w marcu. Docelowo nasze targi mają mieć maksymalnie 100 wystawców, a taka liczba na pewno zmieści się w Filharmonii. Tylko niech pogoda będzie lepsza niż teraz, kiedy pomimo słońca jest bardzo zimno… Mogłoby być jeszcze gorzej, na przykład mógłby padać śnieg. …