Dwa lata temu, siedem lat po śmierci autora, opublikowane zostało nieznane wcześniej opowiadanie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego „Wiek bibilijny i śmierć”. Czy w nowej, krytycznej edycji jego „Dzieł zebranych” czytelnika spotkają podobne niespodzianki? Podobne – raczej nie. Są, oczywiście, w archiwum Herlinga drobne, nieznane teksty, np. kilkustronicowy „Koncert europejski”, ale żaden z nich nie ma takiej rangi, jak dwa niedokończone opowiadania – „Wędrowiec cmentarzy” oraz „Wiek biblijny i śmierć” – odnalezione przez córkę pisarza, Martę Herling i już opublikowane. Czego, w takim razie, możemy spodziewać się po „Dziełach zebranych”, których pierwszy tom ukazać się ma w przyszłym roku? Po pierwsze, zebrania tekstów rozproszonych, zaczynając od artykułów z prasy emigracyjnej, znanych w Polsce niewielu osobom. Artykuły te przez wiele lat składały się na publiczny wizerunek czynnego krytyka. A Herling pisał bardzo dużo. Po drugie, znajdą się w „Dziełach” teksty jeszcze mniej znane, nawet nie publikowane, związane z działalnością Herlinga w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, w której w latach 1952-1955 kierował działem kulturalnym, a z którą – po przenosinach do Neapolu – współpracował jeszcze przez kilka lat. Felietony te przypomniała ostatnio Violetta Weiss-Milewska, badaczka spuścizny polskich pisarzy w RWE, wcześniej pisał o nich Konrad Tatarowski. Teraz, ta najsłabiej znana część dorobku pisarza, wejdzie do jego kanonu. Po trzecie, wejdą do tej edycji rozproszone wypowiedzi pisarza, wywiady prasowe, krótkie komentarze i długie rozmowy książkowe, a także wybrane nagrania głosu pisarza na CD. I po czwarte, będzie to edycja naukowa – zawierająca obfite komentarze edytorskie. Gustaw Herling-Grudziński, chociażby ze względu na swoje czysto geograficzne oddzielenie od spraw polskich, musiał utrzymywać bogatą korespondencję. Tymczasem nic o niej nie wiemy. Nietrudno wyobrazić sobie rozmiary tej korespondencji. Jerzy Giedroyc pisał bardzo dużo listów, Herling jako współredaktor „Kultury”, niewiele mniej. Wartość tej korespondencji jest ogromna. Wśród badaczy literatury panuje zgoda, co do tego, że wśród rozmaitych rodzajów twórczości polska emigracja pozostawiła po sobie kilka gatunkowych arcydzieł. To dzienniki, eseje i właśnie epistolografia. Andrzej Stanisław Kowalczyk wymyślił nawet termin „Rzeczypospolita epistolarna”. Ta formuła trafnie wyjaśnia mechanizm kontaktów emigracyjnych, ale i rozwój kultury towarzyskiej i umysłowej związanej z nieustanną cyrkulacją listów. Nie było wtedy e-maili, esemesów, faksów, łatwo dostępnych telefonów, w związku z tym listy były podstawowym środkiem komunikacji. Korespondencja to jednak tylko margines, czy raczej przypis do właściwej twórczości literackiej. Nie zgadzam się. Za sto lat, gdy poznamy złoża korespondencji polskich emigrantów, obraz literatury polskiej będzie zupełnie inny niż teraz. To, co dziś interesuje czytelników, to właśnie sprawy wykraczające poza teksty literackie, poza konstrukcje artystyczne. Uwagę przyciąga żywy człowiek, jego bezpośrednio wyrażane poglądy, emocje, opinie o ludziach i świecie. W tym sensie korespondencja jest zawsze odkryciem. Wiadomo o istnieniu wielu zasobnych zbiorów listów Herlinga, wszyscy niecierpliwie czekamy na opublikowanie największego z nich, tj. korespondencji z Jerzym Giedroyciem. Połowa jej znajduje się w archiwum w Neapolu, połowa w Maisons-Laffitte. Z czasem dojdzie do wspólnej edycji. Co znajdzie się w pierwszym tomie „Dzieł zebranych” Herlinga? Ukaże się on w przyszłym roku, a jego zawartość stanowić będą artykuły i recenzje pisarza z lat 1935-1946. Zakończenie całej edycji, zaplanowanej na kilkanaście tomów, uświetnić ma w 2019 roku 100. rocznicę urodzin Herlinga. Jest to wydanie naukowe, krytyczne, dlatego – być może – niezwykle ważne będą w nim przypisy, odmiany tekstu, rozmaite komentarze edytorskie. Dojdą do tego zdjęcia i inne materiały pozostające do tej pory w archiwum pisarza. Osobną sprawą jest nieznana w Polsce …