– We wrześniu ukazała się pani dwudziesta piąta książka, a premiera dwudziestej szóstej odbędzie się przed świętami. Jaka jest recepta na sukces Krystyny Mirek? – Wierzę we własne siły. Wierzę w to, że pracowitością, entuzjazmem i pasją można wiele osiągnąć. Największym sukcesem są dla mnie listy od czytelników, którym pomogły moje książki: ktoś poszedł na studia, postanowił się odchudzać, zdecydował się na rehabilitację lub zmianę zawodu. Jedna z czytelniczek napisała, że dzięki „Podarunkowi” przy jej wigilijnym stole zapanował spokój. Jestem wtedy bardzo szczęśliwa. Takich listów dostaję dużo, nie tylko od kobiet. Piszę powieści lekkie i przyjemne, jednocześnie poruszam ważne życiowe kwestie. Moi bohaterowie radzą sobie z różnymi problemami, aby czytelnicy, którzy mają podobne, mogli pomyśleć: „a może mnie też by się udało?”. Chcę, żeby wiedzieli, że mogą zmienić życie na lepsze. Wiem, że to możliwe, ja sama też to zrobiłam, konsekwentnie, krok po kroku. – Kiedy pani, mama czwórki dzieci, podjęła decyzję o zajęciu się pisaniem zawodowo? – Późno. Tuż przed czterdziestymi urodzinami. Chciałam to zrobić już wcześniej, ale wiele lat czekałam na tak zwany odpowiedni moment. Żyłam w dużym pośpiechu, jak wiele kobiet. Dzieci, dom, praca. Na mnóstwo ważnych spraw nie było czasu. I nagle któregoś dnia się obudziłam i uświadomiłam sobie, że niedługo skończę 40 lat. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Oczywiście, nie jestem pierwsza, którą to spotkało. Ale mnie się wydawało, że dopiero skończyłam studia, wyszłam za mąż. Lata upłynęły nie wiem kiedy. Do tej pory pamiętam w każdym szczególe ten przełomowy dla mnie moment. Zatrzymałam się i pomyślałam: ale jak to czterdzieści? A gdzie są te wszystkie rzeczy, które miałam zrobić, te marzenia, które miałam zrealizować? Gdzie się podział ten czas? I wtedy powiedziałam sobie: koniec z tym. Złożyłam sobie trzy ważne obietnice. Po pierwsze: zostanę pisarką. Po drugie: przestanę żyć w pośpiechu. Po trzecie: urodzę czwarte dziecko. Sama nie wiem, które zadanie było najtrudniejsze, wszystkie z różnych powodów ocierały się o niemożliwe. A jednak zostały zrealizowane. Zajęło mi to trzy lata. W 2014 roku ukazała się moja ósma książka, mogłam zwolnić się z pracy i poświęcić pisaniu. W lutym urodziłam najmłodszego synka. Nasze życie bardzo się zmieniło. Owszem, wciąż dużo pracuję, robię wiele rzeczy, ale teraz czas biegnie dużo wolniej, rok to jest epoka, …