Czwartek, 18 listopada 2021
ROZMOWA Z MIKOŁAJEM MAŁACZYŃSKIM, PREZESEM ZARZĄDU SPÓŁKI LEGIMI
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 557 (20/2021)
W kwietniu tego roku wystartowały długo oczekiwane notowania akcji Legimi na NewConnect. Czy po tych kilku miesiącach możesz stwierdzić, że warto było? Wejście na NewConnect umotywowane było w pierwszej linii chęcią wywiązania się ze słowa danego naszym inwestorom, którzy współtworzyli spółkę i oczekiwali od nas zameldowania się na parkiecie w określonym horyzoncie czasowym. A oprócz tego jest to także okazja, żeby wzmocnić spółkę kapitałowo i ten cel został zrealizowany. „Biblioteka Analiz” odnotowuje cały czas na swoich łamach dynamiczny wzrost Legimi, a  szczególnie od zeszłego roku. Pierwszy kwartał 2021 był znakomity pod względem przychodów w  porównaniu z  analogicznym kwartałem rok wcześniej, podobnie drugi kwartał. Teraz jesteśmy po trzecim kwartale, jak wygląda sytuacja finansowa obecnie? Niestety nie mogę podać szczegółów, dopiero w  połowie listopada przypada termin publikacji raportu. Ale nieskromnie ten nasz wzrost powiązałbym częściowo z  symboliczną, ale jednak dodatnią dynamiką wzrostu czytelnictwa za ostatni rok. Wiemy, że spora część czytelników na skutek lockdownów została wówczas w domach i przy okazji skorzystała z oferty internetowej. Zauważyliśmy też, że duża grupa użytkowników trafiła do Legimi po raz pierwszy. Poczytujemy sobie za sukces to, że mogliśmy dołożyć cegiełkę do wskrzeszania zainteresowania czytelnictwem w tym okresie. Oczywiście z zachowaniem proporcji i skali. Jesteśmy przecież po pierwsze firmą działającą w niszy cyfrowej, a po drugie – w tej niszy jest jeszcze podnisza – subskrypcyjna. W tej chwili mamy około 150 tys. użytkowników: to jest jednak pokaźna grupa, a pozyskanie każdego nowego czytelnika do naszej platformy jest z korzyścią dla rynku. Mamy świadomość, że to jest też czytelnik, który zdecydował się na Legimi, choć miał do wyboru inne rozrywki, jak streaming wideo czy gry komputerowe. Użytkownicy będą mieli coraz więcej argumentów do tego, żeby nie czytać, a my chcemy jednak zaproponować im formaty do słuchania i do czytania, które są dużo mniej angażujące. Z kolei wymagają dużo więcej sprzedażowego wysiłku – po naszej stronie. Tę pracę, która do nas należała w ostatnim okresie, czyli przekucia wzmożonego zainteresowania formatami elektronicznymi na sprzedaż, wykonaliśmy z  korzyścią dla wydawców. Osiągnęliśmy rekordowo wysokie poziomy wypłaty tantiem dla wydawców. Za zeszły rok zaraportowaliśmy sprzedaż ponad miliona egzemplarzy książek. Tak właśnie wydawcom pokazujemy wyniki sprzedaży – w formie egzemplarzowej i to jest wartość, która już jest odczuwalna. Dla niektórych wydawców nasze poziomy sprzedaży sięgają kilkunastu procent całego biznesu. To dla nas potwierdzenie, że idziemy w dobrym kierunku. Oczywiście utrzymanie takich wyników wymaga od nas cały czas wytężonej pracy. Z naszych analiz też wynika, że udział przychodów ze sprzedaży wersji cyfrowych w całkowitych przychodach wydawców jest coraz wyższy… Tak, są wydawcy, którzy mają kilkanaście milionów przychodów ze sprzedaży cyfrowej! Patrząc po obrotach z niektórymi firmami wydawniczymi, to odpowiadamy za kilka milionów zł ich przychodów. Pierwszych pięciu wydawców, którzy z nami współpracują, ten milion spokojnie przekracza. Historia Legimi sięga 2007 roku. Spółka została zarejestrowana w 2009 roku i od tego czasu zaczęło się intensywne zdobywanie kontentu do waszej platformy. Dziś jesteście jednym z liderów rynku. Czy z obecnej perspektywy widzisz, że są jeszcze wydawcy nieprzekonani do wersji elektronicznych? I do modelu subskrypcyjnego? Do subskrypcji w mniejszym stopniu niż do e-booków. Wciąż są pojedynczy wydawcy, którzy nie odczuwają potrzeby udostępniania publikacji w wersji elektronicznej, ale są to znikome przypadki. Dotyczy to głównie literatury fachowej czy takiej, która wymaga skomplikowanej digitalizacji oraz podręczników i publikacji niszowych, które i tak w nakładach drukowanych rozchodzą się w  setkach egzemplarzy. Ci wydawcy u nas nie udostępniają swojej oferty w  wersji elektronicznej, często w  ogóle nie dostarczają jej na rynek. W Legimi jest w tej chwili tak, że tytuły są dostępne w  formacie e- -booka, audiobooka lub w wersji papierowej. Katalog książek drukowanych jest wciąż obszerniejszy, nawet znacząco, około 25-30 proc. w stosunku do książek elektronicznych. Oczywiście należy tu odjąć książki, które się nie nadają do digitalizacji, mam tu na myśli typowe książki dziecięce, gdzie dominuje ilustracja. Swoją drogą warto pomyśleć, aby te książki doczekały się kiedyś wersji elektronicznej, adekwatnej do treści. Na poziomie bestsellerów większość wydawców udostępnia formaty elektroniczne. Z czego w subskrypcji dostępnych jest około 70 proc. tytułów na polskim rynku. Oceniam to jako krok w dobrą stronę, na pewno też mocno przeciwdziałający piractwu i przede wszystkim mocno zwiększający świadomość oferty tych wydawców, którzy udostępniają książki w subskrypcji. Bo pamiętajmy, że subskrypcja to nie tylko wyniki sprzedażowe, choć na pewno jest to już coraz większa kwota i stale rosnąca, ale też odpowiedź na wszelkiego rodzaju serwisy z książkami za darmo, a jest ich bardzo dużo i skala rozwoju tych platform jest niestety dla nas zagrożeniem. I jeszcze nie mniej ważne jest to, że subskrypcja staje się narzędziem promocyjnym dla wydawcy. Dzięki temu, że książka znajduje się jedno kliknięcie od użytkownika, to wydawca może bez większego wysiłku dać się poznać. Podobnie jak debiutujący autor. Kolejny tom serii może stać się przyczynkiem do tego, żeby sięgnąć po cały cykl. Zauważyliśmy, że to bardzo dobrze funkcjonuje. Wspomniałeś o tym, że 70  proc. tytułów dostępnych jest w subskrypcji. Masz tu na myśli nie tylko Legimi? Tak, ogólnie na wszystkich platformach subskrypcyjnych. Jakie są praktyki wydawców? Czy najpierw książka dostępna jako plik, a dopiero potem w abonamencie, czy może obie opcje są równocześnie aktywne? Mamy trzy warianty. Pierwszy jest taki, że wydawca robi w Legimi premierę czy przedpremierę tytułu. Model subskrypcyjny gwarantuje, że plik jest zaszyfrowany i nie może zostać wyprowadzony na serwisy pirackie. Mamy wydawców, którzy świadomie z tego korzystają. Jednym z przykładów jest oficyna, która wcześniej zmagała się z plagą piractwa, w pewnym momencie wycofała e-booki i nie oferowała ich nigdzie, ale w którymś momencie stwierdzono, że jeżeli już ma je udostępniać, to właśnie w ten sposób – w formie czasowego dostępu bez możliwości pobierania na dysk. I rzeczywiście, nie odnotowaliśmy przypadków nieautoryzowanego udostępniania treści. Drugą i najczęstszą sytuacją jest zrównanie premier we wszystkich kanałach. To jest najlepsze rozwiązanie dlatego, że wydawcy dzięki temu od razu zyskują promocję – m.in. w  mediach społecznościowych. Wtedy tam rozpoczyna się burzliwa dyskusja: „ja już przeczytałem”, „jestem już po pierwszych rozdziałach, mogę polecić”. I wtedy ta promocyjna kula śniegowa w  mediach społecznościowych przekłada się również na sprzedaż wersji papierowych. Nie oszukujmy się, książka drukowana wciąż odpowiada za około 80-90 proc. przychodów wydawcy. A wąska grupka użytkowników, między innymi subskrypcji, która jest jak najbardziej słyszalna w social media, napędza rozgłos i  zachęca do zakupów. Wzmacnia to na pewno sprzedaż. Są też wydawcy, którzy eksperymentują z opóźnieniem promocji premiery w abonamencie. Natomiast z naszych badań wynika, że te kroki skutkują obniżeniem wolumenu sprzedaży w ogóle. To znaczy, że ostatecznie wydawca oddaje pole innym premierom dostępnym w tym czasie, a na indywidualny zakup książki jako pliku do pobrania zdecydują się najwierniejsi z wiernych. Po upływie czasu książka nie jest już tak wyczekiwana w abonamencie, przez co również w naszym kanale notuje słabsze wyniki. W efekcie łączny wolumen sprzedaży jest niższy, niż gdyby daty premier były zrównane. Wydawcy też to obserwują i dominuje jednak postawa zrównania tych dat. I to najlepiej przeciwdziała właśnie negatywnym zjawiskom, jakim jest jest zachęta do sięgania po nielegalną wersję z internetu. Często pojawiają się przedpremiery? Regularnie, w uśrednieniu – co tydzień. Rośnie świadomość wśród wydawców, jakie korzyści daje subskrypcja. I zauważyłem też, że niektórzy wydawcy z zazdrością spoglądają na „młode wilki” branży, które sobie świetnie radzą, wykorzystując nowe kanały promocyjne do zdobywania rynku. Widać, że potrafią przyciągnąć uwagę czytelnika. My jesteśmy otwarci na wszystkie inicjatywy i pomysły, chętnie się w nie włączamy. Wśród poruszanych tematów w  trakcie tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego były m.in. subskrypcje. Jak tam wspomniano, jeśli chodzi o Polskę, to odstajemy od europejskiej średniej – z produktów czy usług na abonament korzysta 50 proc. Polaków, a średnia europejska to ok. 80 proc. Byłeś jednym z panelistów, mówiłeś wówczas o zaletach modelu abonamentowego: że model taki oznacza atrakcyjną cenę, bo abonament pozwala otrzymać usługę lub produkt w cenie niższej, niż gdybyśmy chcieli zapłacić jednorazowo za regularnie kupowane wartości i wygodę – produkty dostępne w subskrypcji wymagają od użytkowników minimalnego wysiłku włożonego w  pozyskanie zamówienia. Klient zyskuje też personalizację produktów. Czy możesz doprecyzować, co miałeś na myśli? Ważną funkcją subskrypcji jest też to, że z przepastnej bazy kilkudziesięciu tysięcy tytułów dostępnych w ofercie nasz system abonamentowy podpowie użytkownikowi te treści, które go faktycznie zainteresują. Każdy z odbiorców ma trochę inny profil czytelniczy, zależny od wielu czynników – nie chodzi tylko o prostą kategoryzację: czy wolimy kryminał, czy romans. Liczy się też rodzaj aktywności, w trakcie której będziemy po tę książkę sięgać, …
Wyświetlono 25% materiału - 1376 słów. Całość materiału zawiera 5505 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się