Bohaterowie książki są uszeregowani w trzech rozdziałach. Jakimi kryteriami się pan kierował? Przede wszystkim specyfiką działalności poszczególnych „fałszywych arystokratów”. W rozdziale „Cudownie ocaleni” skupiłem się na ludziach podających się za zmarłych przedstawicieli rodzin królewskich, którym jakoby udało się przeżyć. Są to fałszywi Władysławowie Warneńczykowie, Dymitr Samozwaniec i Franciszka Czenstkowska vel Anna Anderson, która przez lata twierdziła, że jest księżniczką Anastazją Romanową. Rozdział „Nieznani synowie, porzucone córki” skupia się na osobach, które uważały się za rzekomych potomków władców – na polskim gruncie byli to Aleksander Kostka-Napierski i Mathieu de Brisacier, na rosyjskim zaś księżniczka Tarakanowa. Z kolei bohaterami rozdziału „Kupiony prestiż” są ci, którzy z różnych przyczyn i motywacji przybrali sobie książęce tytuły i przez lata konsekwentnie utrzymywali, że należą do przedstawicieli arystokracji. Np: Zofia Wittowa-Potocka, książęta Mdivani, reżyser Michał Waszyński i aktor Harry Cort. Opisane zjawisko jest stare jak świat? Tak, już w starożytnych cywilizacjach możemy odnaleźć opowieści o różnego rodzaju uzurpatorach, którzy walczyli o władzę, przypisując sobie prawo do królewskiego spadku. Więcej informacji na temat tego rodzaju osób odnajdujemy w czasach średniowiecza – do dziś niejasna jest choćby sprawa samozwańczego cara Bułgarii z lat 1040–1041 Piotra Deliana. Jedni badacze twierdzą, że faktycznie był synem cara Gabriela Radomira z dynastii Komitopulów, inni zaś uważają go za sprytnego oszusta. Prawdziwy wysyp samozwańców miał natomiast miejsce w Rosji, gdzie po każdej tajemniczej śmierci (a tych jak wiemy nie brakowało) pojawiał się ktoś, kto twierdził, że jest cudownie ocalonym carem lub carewiczem. Dymitrowie Samozwańcy, fałszywe Anastazje, podający się za cara Piotra III Jemielian Pugaczow… Można jeszcze długo wyliczać podobne indywidua, których historie – po tym jak demaskowano ich oszustwa – najczęściej kończyły się tragicznie. Sekret śmierci Władysława Warneńczyka pozostanie zagadką? Tragicznej śmierci polskiego króla w bitwie pod Warną towarzyszyło szereg niejasności, ponieważ ciała monarchy nigdy nie znaleziono, a jego domniemana głowa, którą pokazywał turecki sułtan Murad II, nie przypominała ponoć królewskiej. Nic więc dziwnego, że wkrótce pojawiło się wiele opowieści o tym, że Władysław przeżył klęskę bitewną. Podający się za Warneńczyka oszuści, tacy jak Jan z Wilczyny czy Mikołaj Rychlik, zostali dosyć szybko zdemaskowani, ale do dziś nie wiadomo choćby, kim był tajemniczy Henrique Alemão, który mieszkał na Maderze i którego legenda powiązała z osobą Warneńczyka. Wydaje się jednak, że był jakimś zbłąkanym niemieckim rycerzem, o czym świadczy określenie „Alemão”, nie zaś polskim monarchą. Nie był też Warneńczyk z pewnością ojcem odkrywcy Ameryki Krzysztofa Kolumba, jak spekuluje portugalski pisarz Manuel Rosa. Dymitrów Samozwańców mieliśmy dwóch? Było ich więcej, ale dwóch najbardziej zapisało się w historii. Dymitr Samozwaniec I, czyli zbiegły z Rosji mnich Jurij (Griszka) Otriepjew, który podszywał się pod zmarłego w dzieciństwie syna cara Iwana Groźnego, zdołał zdobyć poklask wśród polskich elit, które wsparły go w wyprawie na Moskwę w 1605 roku. Przy pomocy wojsk Rzeczypospolitej Obojga Narodów udało mu się objąć władzę w Rosji, a jego żoną została Maryna Mniszchówna, córka wojewody sandomierskiego. Nie zdołał jednak zdobyć przychylności elit rosyjskich, którym nie spodobał się zachodni styl Dymitra. Golił on brodę, nie przestrzegał cerkiewnych postów i otaczał się obcokrajowcami. Planował nawet wraz z małżonką wprowadzić w Rosji katolicyzm, co jeszcze bardziej zniechęciło do niego Rosjan. Dymitr Samozwaniec I zginął zamordowany przez politycznych przeciwników, lecz w 1608 roku pojawił się kolejny Dymitr, który nie tylko twierdził, że jest carewiczem Dymitrem, ale też cudownie ocalonym Dymitrem Samozwańcem I. Choć nie był w ogóle do niego podobny, Maryna Mniszchówna rozpoznała w nim męża, licząc na to, że z jego pomocą znów będzie carycą i odzyska utracone wpływy. Drugi Łże-Dymitr nie zdołał jednak zdobyć Moskwy i również zakończył życie w tragicznych okolicznościach. Później było jeszcze co najmniej dwóch samozwańczych Dymitrów, lecz nie zdobyli oni już takiego rozgłosu co dwaj poprzedni. Dopiero badania DNA wykluczyły hipotezę o przeżyciu egzekucji jednej z córek ostatniego cara Rosji? Przypadek Franciszki Czenstkowskiej zwanej Anną Anderson jest doprawdy niezwykły, ponieważ przez ponad 60 lat utrzymywała ona, że jest cudownie ocaloną księżniczką Anastazją, córką cara Mikołaja II. …