Poniedziałek, 4 października 2010
Felieton
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru284


W globalnej wiosce, jaką jest świat, podstawową wiedzę o otaczającej nas rzeczywistości czerpiemy już nie z prasy, telewizji czy nawet internetu, lecz… z sondaży. Przewaga tych ostatnich nad tradycyjnymi źródłami informacji wynika ze złudnego przekonania o ich obiektywizmie. Jednocześnie wiedza na tematy wszelkie, którą uzyskujemy z tych sondaży, staje się nierzadko argumentem nie do odparcia w rozmaitego rodzaju sporach o racje. Żeby zanegować czyjąś opinię lub tezę, najlepiej posłużyć się wynikiem odpowiedniego sondażu – w nadziei, że nasz adwersarz nie zasłoni się znienacka sondażem firmy konkurencyjnej. Przykład: czytelnictwo spada, na co wskazują sondaże Biblioteki Narodowej. Kształtuje się ono obecnie na poziomie 34,6 procent. O obiektywizmie tego wyniku świadczyć ma nie liczba całkowita, czyli 36 procent, lecz owe wymowne 0,6, które zaświadcza o wyjątkowej skrupulatności badań. Z taką prawdą o stanie czytelnictwa nie sposób dyskutować, no chyba że… Jedyny sposób, żeby podważyć sondaż BN, to podjąć trud własnych badań. Uczynił to swego czasu Łukasz Gołębiewski, a jego badania wykazały, że BN trwa w błędzie i że czytelnictwo w Polsce jest na poziomie 52 procent lub coś koło tego. No i mamy problem, który w takich przypadkach przechodzi na ogół w spór o obiektywizm przyjętej metodologii. Tak też było w starciu Łukasza Gołębiewskiego z dyrektorem BN Tomaszem Makowskim.

PEŁNA WERSJA TEKSTU W FORMIE ELEKTRONICZNEJ DOSTĘPNA BĘDZIE DLA ZAREJESTROWANYCH KLIENTÓW W CHWILI POJAWIENIA SIĘ KOLEJNEGO NUMERU

Autor: Andrzej Nowakowski