Rozmawiamy w dniu, w którym obchodzona jest 30. rocznica inauguracji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Dzięki tej instytucji trafiłeś do branży książkowej... W pewnym sensie tak, bo prowadząc firmę Grand, rozpocząłem współpracę z Kompapem, który był notowany na Giełdzie. Miałem wówczas duży kontrakt z Narodowym Bankiem Polskim i kupowałem z tej firmy gilzy papierowe do urządzeń do liczenia pieniędzy. Dodam jeszcze, że Kompap, chociaż nie przy moim udziale, ale przy udziale ówczesnego prezesa Jerzego Grzanki, został wprowadzony na Giełdę 25 lat temu jako 44. firma z kursem 28 zł za akcję. Kurs ten doszedł nawet do 68 zł. Dzisiejszy wynosi 17 zł i jest rewelacyjny w stosunku do kursu sprzed roku, kiedy akcja kosztowała nieco ponad 6 zł, a jednocześnie sytuacja firmy, od kiedy jestem prezesem zarządu, czyli od 2007 roku, jest najlepsza w historii. Wynika to wyraźnie z naszego raportu rocznego, który właśnie opublikowaliśmy. Informacje zawarte w komunikacie (strona 14) są imponujące! I to w sytuacji, kiedy w kraju panuje pandemia. Są jednak firmy, które świetnie dają sobie radę... Tak, to udało się osiągnąć właśnie w czasach pandemii. Gdy w maju ubiegłego roku rozmawialiśmy o ówczesnej sytuacji (BA 8/2020), powiedziałem, że słabi będą słabsi, a silniejsi jeszcze silniejsi. Jeżeli rynek dobrze się rozwija, to słabi mają 5 proc. zysku, a najlepsi mają 30 proc.! A gdy jest bardzo trudno, to najlepsi mają 5 do 10 proc., a słabi mają minusy! Właśnie okres pandemii jest sprawdzianem sprawności zarządzania. I sprawni menadżerowie mogą się teraz wykazać. Nie chcę tutaj chwalić siebie, bo wyniki mamy rzeczywiście dobre, a moją zasługą jest łączenie i koordynowanie, co oczywiście jest bardzo ważne, ale najważniejsi są pracownicy, czyli 360 osób na etatach plus tyle samo w firmach współpracujących. Wszyscy w czasie pandemii robili rzeczy niesamowite! Zwarliśmy szeregi, a ja obiecałem, że nikogo nie zwolnię i nikogo nie zwolniłem. Z drugiej strony nie obniżyliśmy pensji, tylko przez niecałe trzy tygodnie pracowaliśmy na ¾ etatu, a potem powróciliśmy do normalnego systemu. Wynagrodzenia za 2020 rok średnio są o ponad 10 proc. wyższe we wszystkich naszych firmach. I na ten rok również planujemy taki wzrost. Przy inflacji kilkuprocentowej jest to dobra zapłata za to, że pracownicy autentycznie identyfikują się z firmą. Dlatego są tego efekty! Uprzedzę pytanie i powiem od razu, że kilka rzeczy nam sprzyjało. Dziwnie to zabrzmi, ale sprzyja nam pandemia. Oczywiście nie chciałbym, aby trwała, bo sam byłem wyłączony przez dwa tygodnie, a przez cztery dni byłem – nie chcę powiedzieć, że w ciężkim stanie – ale bardzo osłabiony, podobnie żona i syn. To była trudna sytuacja, ale wyszliśmy z tego, mamy przeciwciała i teraz jest już w porządku. Również 30 proc. pracowników przeszło tę chorobę, ale szczycimy się tym, że nigdy nie zatrzymaliśmy produkcji i nigdy nikt nie zaraził się w pracy. Najczęściej były to zarażenia przez dzieci czy np. przez żonę pielęgniarkę. Nie było u nas żadnego ogniska choroby. Podjęliśmy środki nadzwyczajne, ludzie nie kontaktowali się ze sobą, a wszystkie osoby, które mogą, pracują zdalnie. Dla przykładu w działach handlowych jest na miejscu tylko jedna osoba zamiast pięciu czy sześciu. Reszta pracuje w domu i jest równie wydajna jak wcześniej, a w niektórych przypadkach nawet bardziej! Słyszałem opinię, że tak dobre wyniki twojej grupy są wynikiem obecnej sytuacji, w której nie ma prezesów zarządów w drukarniach, tylko sam wziąłeś to na siebie... Dziękuję za to pytanie! Myślę jednak, że osoby, które były w zarządach, czyli Antonina Kuchlewska w Białymstoku i Piotr Ciosk w Olsztynie, zrobiły fantastyczną robotę wtedy, kiedy to trzeba było zrobić. Teraz już nie trzeba wymyślać strategii, ale podejmować szybkie, jasne i konkretne decyzje. Gdy jest jedna osoba, to trudno pokłócić się i mieć inne zdanie. Czasami jest nawet lepiej, gdy decyzja jest zła, ale bardzo szybka niż dobra, ale za dwa tygodnie. Został więc spłaszczony czas decyzji i na pewno miało to wpływ na wyniki, ale nie muszę teraz podejmować decyzji strategicznych czy wyjątkowych. To są po prostu bieżące działania. Jestem teraz już trzeci dzień w Białymstoku, gdzie pracuje zarząd składający się dwóch pań – pani Haliny Samotik i pani Ani Syczewskiej – i na bieżąco bardzo dobrze ten zarząd reaguje. Sam zajmuję się bardziej finansami i organizacją, kierowaniem i coachingiem działu handlowego. Podobnie jest w Olsztynie, gdzie bieżące sprawy załatwia pan Mirosław Jachemek oraz nowy „nabytek”, czyli pan Jaromir Flis, który jest szefem działu planowania. Pracował zresztą w tej drukarni przez 25 lat, …