1 O wybitnej inteligencji Joanny Chyłki, bohaterki „Werdyktu”, szesnastego tomu cyklu Remigiusza Mroza z tą bezkompromisową prawniczką w roli głównej, świadczyć mają takie jej odzywki jak ta: „Albo zaraz się zamkniesz jak lasy państwowe na początku pandemii, albo ja to zrobię za ciebie” czy „Twoja obecność tutaj jest równie pożądana jak zastanie ciepłej deski w publicznym kiblu”. Z tomu na tom się rozwija. 2 „Naku*wiam zen” Marii Peszek to ciekawa opowieść o relacjach autorki ze swoim ojcem, znanym aktorem Janem Peszkiem. Wku*wił mnie tylko tytuł książki. 3 Wysoka pozycja na liście „Sekretnej historii ludz… skarpetek” Justyny Bednarek dowodzi, że czytelnicy stęsknili się za nowymi przygodami tytułowych skarpetek, które przebojem wdarły się do grona najpopularniejszych książek dziecięcych ostatnich lat. Tym razem pomagają one w poznaniu i zrozumieniu… historii. 4 Z internetowych ocen książki Tomasza Piątka „Kaczyński i jego pajęczyna. Tkanie sieci 1949-1995” wybrałem jedną: „Pan Piątek stworzył nowy gatunek literacki, który śmiało można nazywać od jego nazwiska »piątkowszczyzną«. Jego »metodami śledczymi« można powiązać każdego z dosłownie każdym i wszystkim oraz bez problemu napisać książkę o tym, że np. Adam Małysz był rezydentem rosyjskiego GRU i swoimi sukcesami skutecznie odwracał uwagę od polskiej piłki nożnej, w której mogły się wówczas dziać przekręty finansowe »Fryzjera«. Ewentualnie o Janie Pawle II, który z pewnością był nazistą i agentem Gestapo bo pracował w kamieniołomach Solvaya, a tam produkowali sodę, będącą składnikiem syntezy cyjanowodoru używanego w komorach gazowych. Drugą gwiazdkę daję jako wyraz podziwu, że Panu Tomaszowi się jeszcze chce to pisać i że ma jeszcze na to czytelników”. 5 Jeden z rozdziałów „Babilonu. Kryminalnej historii Kościoła” Artura Nowaka i Stanisława Obirka zatytułowany jest „Kościół Putina i kościół Kaczyńskiego”. I wszystko jasne. 6 „Kicia Kocia w aptece” Anity Głowińskiej to trzydziesta trzecia (!) pozycja z serii, w której tym razem tytułowa bohaterka ze swoim braciszkiem poznaje pożytki płynące z pracy farmaceutów. Oby tylko mali naśladowcy nie dobrali się do domowych apteczek i nie zdegustowali przechowywanych tam specyfików. Strzeżonego Pan Bóg strzeże. 7 „Burn the Hell. Runda trzecia” P.S. „Herytiery” [Pizgacz]: „Mawiają, że piekło to miejsce pełne demonów, potępionych dusz, ognia i siarki. Wokół mnie nie było rozszalałych płomieni, ale mroczne anioły cieszące się z naszego nieszczęścia często siadały na moich ramionach i z chorą satysfakcją patrzyły na tragedie, przez które upadaliśmy. Nie dałam rady dłużej walczyć, za co Cię przepraszam. Teraz już wierzę. Wierzę w każde Twoje słowo i w to, że miejsce w samym środku piekła czeka na nasze rozbite, samotne dusze. Wierzę Ci”. A jednak strach czytać. 8 „Chołod” Szczepana Twardocha kończy się wyjaśnieniami autora, dlaczego m.in. zastosował taką a nie inną pisownię niektórych fragmentów książki, uprawdopodabnia też, na ile to możliwe, postać bohatera powieści. Pisarz nie kryje, że najwięcej trudności sprawia mu wymyślenie teorii tłumaczącej zbieg okoliczności, dzięki któremu spotkał w arktycznych lodach córkę tego uciekiniera z sowieckiego łagru, „pochodzącego – jak się dowiedział – z Pilchowic i noszącego nazwisko popularne w Przyszowicach, skąd pochodzą rodziny moich rodziców, nazwisko, które nosiła również moja prapraprababka, więc może mojego dalekiego kuzyna?”. „No cóż – komentuje Twardoch w swojej niepowtarzalnej stylistyce – gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym tak bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem …