Wtorek, 28 marca 2023
Rozmowa z MARCINEM SZCZYGIELSKIM – autorem książek dla dzieci i dorosłych
Zanim zacząłeś pisać książki, zajmowałeś się dziennikarstwem. A może się mylę, może zacząłeś pisać książki jako młody człowiek, ukrywałeś się i dopiero później ujawniłeś swoją pasję i niewątpliwy talent? Z zawodu jestem grafikiem i to była moja pierwsza praca. Zdecydowałem się na ten kierunek w liceum, chociaż marzenie o pisaniu książek towarzyszyło mi od bardzo wczesnych lat. Byłem jednak przekonany, że pisarzem trzeba się urodzić, a nie stać. W związku z czym nie traktowałem moich rojeń absolutnie poważnie i kiedy przyszło do wyboru zawodu, zdecydowałem się na grafikę, bo zawsze była mi bliska. Pewne zdolności w tym kierunku przejawiałem, poza tym marzyłem, żeby pracować w redakcjach czasopism. To mi się wydawało czymś absolutnie fantastycznym. I tak się stało. Skończyłem szkołę plastyczną, zostałem grafikiem, pracowałem w agencjach reklamowych, w wydawnictwach prasowych i książkowych. Przez wiele lat ta praca przynosiła mi dużą satysfakcję. Jednocześnie zacząłem współpracować z czasopismem jako dziennikarz. To były drobne zadania dziennikarskie, ale to mi się spodobało. Samo pisanie? Tak, spodobało mi się samo pisanie, poczułem się doceniony, ponieważ moje teksty nie były za bardzo poprawiane i nie były odrzucane. Kiedy skończyłem trzydzieści lat, uświadomiłem sobie, że rynek pracy się kończy, że praca grafika czy dyrektora artystycznego, czym się zajmowałem przez wiele lat, ma coraz mniej sensu, bo przegrywaliśmy z gadżetami dołączonymi do czasopism. Przestawało być ważne, o czym i jak się pisze w danym magazynie! Ważniejsza była gąbka lub apaszka dołączona do czasopisma. Uznałem, że to jest ten moment, kiedy muszę zmierzyć się z moimi marzeniami i zabrałem się po kryjomu do pisania pierwszej książki. Dopiero gdy miałem gotową połowę, przyznałem się moim przyjaciołom, że zacząłem pisać. Wspomniałam o talencie, bo za swoje publikacje zostałeś doceniony w konkursie im. Astrid Lindgren organizowanym przez Fundację ABC Cała Polska Czyta Dzieciom. Jesteś trzykrotnym jego laureatem, co jest rzadkością, tym bardziej że jest to konkurs anonimowy... Tak, konkurs jest anonimowy i rzeczywiście z nagród, które udało mi się do tej pory zdobyć, te są najistotniejsze. Wygrał tekst, a nie autor. Nagradzana jest powieść – nikt nie wie, kto ją napisał. Dopiero kiedy jury podejmuje decyzję, autor jest identyfikowany. W trzech kolejnych edycjach udało mi się wygrać ten konkurs. To były książki: „Czarny młyn”, „Arka czasu” i „Teatr niewidzialnych dzieci”. Od „Czarnego młyna” wszystko się zaczęło. Po trzeciej nagrodzie obiecałem organizatorom, że nie będę więcej brał udziału w tym konkursie. Pamiętam, że w trzeciej edycji przed otwarciem kopert zastanawiano się, kto tym razem wygra. Zaskoczenie było wielkie, kiedy to ty okazałeś się zwycięzcą. Tak, wiem, organizatorzy nie byli zadowoleni, bo to rzeczywiście wyglądało co najmniej dziwnie. Konkurs jest anonimowy, prac jest bardzo dużo, i trzy razy, raz za razem, wygrywa ten sam człowiek. Dla mnie to była ogromna satysfakcja, ale rozumiem, że mogło to być niewygodne. Ale to właśnie pokazało, jaki masz talent i że jest to twoja pasja. Oczywiście, że tak. Pisanie sprawia mi ogromną radość. Czasami myślę, że staje się trudniejsze. Czytelnicy coraz rzadziej sięgają po książki, czytelnictwo spada. Żaden autor nie pisze samych hitów, więc muszę być przygotowany na to, że jedna czy druga książka, którą napiszę, nie chwyci, a przecież z pisania przede wszystkim się utrzymuję. Jeśli nie będę w stanie zarobić na życie pisaniem, nie będę się mógł wyłącznie nim zajmować. To jest obawa, która czasami spędza mi sen z powiek – byłoby to dla mnie sporym ciosem. Pisanie książek, mimo że bywa mozolną pracą, daje mi ogrom satysfakcji i jest niesamowitą przygodą. Tworzysz bohaterów i to oni zaczynają cię „napędzać”, odwiedzają cię w nocy, podpowiadają, co będzie w kolejnej scenie? Jest coś takiego, to prawda. Do głowy przychodzi mi mnóstwo pomysłów na bohaterów książek, a spośród tej plejady potencjalnych postaci ktoś zawsze wychodzi na pierwszy plan. Zaczyna nabierać kształtów, staje się coraz bardziej złożoną osobowością. Na pewnym etapie pracy jest dla mnie wręcz realną osobą, z którą toczę rozmowy i której pozwalam, by prowadziła mnie przez historię. Jest w tym procesie coś niemal mistycznego. Daje mi to nie tylko ogromną satysfakcję, ale czasami bardzo mnie zaskakuje. Twoje pierwsze publikacje nie były skierowane do młodego czytelnika. Debiutowałeś w 2003 roku, czyli 20 lat temu, satyryczną powieścią „PL-BOY”, w której opisałeś swoje doświadczenia z sześcioletniej pracy w redakcji polskiej edycji miesięcznika. Następnie były powieści „Wiosna PL-BOYA”, „Nasturcje i ćwoki”, „Farfocle namiętności”, a „Berek” to nie tylko książka z humorem opowiadająca o współczesnych sprawach, to również świetna sztuka teatralna. To prawda. Teraz trwają przygotowania do ekranizacji. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ale prawda jest taka, że wcale nie planowałem pisać książek dla dorosłych. Przepraszam, ta pierwsza połowa książki, dla kogo była? Dla dorosłych, ale to było moje drugie podejście. Na początku lat 2000 pracowałem w portalu internetowym „Ahoj” – nic już nie zostało po tej firmie, kompletnie upadła. Bardzo mi się ta praca nie podobała i zaczynało do mnie docierać, że nie chcę dłużej być grafikiem i że coraz trudniej mi odnaleźć się w tych nowych mediach. Zacząłem więc po kryjomu pisać pierwszą książkę. To była historia o dziewczynce, która musi wyjechać do swojej babci na wakacje, z czego jest bardzo niezadowolona. A kiedy już na te wakacje jedzie, okazuje się, że przeżywa niesamowite przygody i jest to dla niej wspaniały czas. Napisałem trzy rozdziały i uświadomiłem sobie, że to jest ogromnie nieodpowiedzialne z mojej strony. Bo sam pamiętam doskonale, że gdy byłem młodym człowiekiem, bardzo dużo czytałem i zdarzało mi się sięgać po książki, które były dla mnie absolutnie nieprzeznaczone. Parę razy sam sobie mocno namieszałem w głowie przez takie nieodpowiednie lektury. Zdałem sobie sprawę, że napisanie złej książki dla młodego człowieka jest czymś bardzo groźnym i uznałem, że zanim zabiorę się za pisanie dla młodych czytelników, muszę przekonać się, czy w ogóle umiem pisać. Odłożyłem więc ten pierwszy projekt na później i zabrałem się za opisywanie tego, co znałem najlepiej, czyli moich doświadczeń z pracy w polskiej edycji „Playboya”. Był to barwny czas, który obfitował w mnóstwo przedziwnych, komicznych sytuacji. I to się udało – „PL-BOY” się ukazał i znalazł odbiorców. Potem powstała druga część, następnie napisałem dwie kolejne powieści, które również były poświęcone wydawniczemu światkowi. Podobnie prześmiewcze i złośliwe. Szczerze mówiąc, gdy dziś przeglądam te książki, czuję pewne zażenowanie. Uciekłeś więc w satyrę… Na tamtym pierwszym pisarskim etapie …
Wyświetlono 25% materiału - 961 słów. Całość materiału zawiera 3844 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się