Może podróżowanie i poznawanie nie przypadkiem są traktowane wymiennie? To prawda, że dziś nie brak też krytyków bezmyślnej pstrykturystyki, która niechybnie nie rozwijałaby się tak radośnie, gdyby nie media społecznościowe. To fotka na tle skały, na jachcie, w zabytkowym wnętrzu, a choćby i przy malowniczym pomniku staje się celem, bo jest prostym sposobem na podbicie zainteresowania samym jej autorem, nie przedstawionymi na niej obiektami ani odsłanianym przez nie światem. Ten aspekt różni wiele dzisiejszych wojaży od wędrówek-pielgrzymek sprzed wieków, takich protoplastów jak choćby ta, twórczo obecna, w „Podróżach z Herodotem” Kapuścińskiego. Że i dziś podróż może być różnoraka i otwierająca na to, czego nie da się sfocić, co jest pod powierzchnią, dowodzą – na dwa odmienne sposoby – Marek Bieńczyk i Andrzej Dybczak w opublikowanych ostatnio książkach. Piszę „książki”, bo i „Rondo Wiatraczna”1, i „Las duchów”2 (uhonorowany właśnie Nagrodą im. Kapuścińskiego) trudno zaklasyfikować. Autorzy poruszają się między biegunami eseju i reportażu, ale dałoby się w tekstach odnaleźć także elementy wyraźnie sygnalizowanej kreacji, wręcz fikcji stricte powieściowej, zwłaszcza u tego pierwszego. Sceny przesłuchiwania narratora przez sąd anielski (z wyjątkowo wścibską Anielicą, „naturalną blondynką”) nie da się przecież określić inaczej. Toż to czysta literatura. Same podróże w sensie dosłownym też więcej dzieli niż łączy. Andrzej Dybczak, antropolog i etnolog, już wcześniej dowiódł, że chłód Syberii i życie tubylców zamieniać potrafi w pasjonującą opowieść. Tym razem ruszył na północ nie dla samej wędrówki przez tundrę, lecz tropem paru przedmiotów (szuby, panicy, pary butów, futrzanego czepca i lalek) z kolekcji Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Próbując wyjaśnić, jak powstały i co znaczyły dla pierwotnych ludów – Selkupów czy Nieńców – zbudował opowieść „z prawdziwych wypowiedzi prawdziwych osób”, choć we wstępie przyznaje, że zmieniał ich personalia. I tak pojawia się wiele postaci, w tym prawdziwie monumentalne: Marta Igoriewna, Anastazja Prokopiewna, co śpiewała pieśń o panicy i wywiezieniu do Salechardu, jej matka Serafina i jej córka Tatiana, która po latach o losach swoich przodkiń i innych ważnych dla Nieńców postaci opowie. W tych opowieściach los ludzi splata się z losami natury – mrozu, brzóz, ziaren, z których trzeba przygotować i chleb, i wódkę. Wtrąci się w to i polityka, czyli …