Gdyby poeci kupowali wszystkie zbiorki wierszy, jakie wydają ich koledzy po piórze, to wydawanie poezji byłoby bardzo intratnym zajęciem – zwykł mawiać nieżyjący już Jerzy Lisowski, redaktor naczelny miesięcznika „Twórczość”. Niestety, poeci zazwyczaj nie czytają innych poetów, a jeśli czytają, to ich nie kupują, dlatego też wydawanie poezji intratnym zajęciem raczej nie jest. Wyjątki – z „Tryptykiem rzymskim” Jana Pawła II na czele – tylko potwierdzają regułę. Mimo tego, że poezja nie należy do gatunków najchodliwszych, to jednak na rynku wydawniczo-księgarskim tomików poetyckich zatrzęsienie. Nie ma tygodnia, żeby na moim biurku nie wylądowało kilka przesyłek ze zbiorkami wierszy. Ich poziom tak edytorski, jak i artystyczny jest najprzeróżniejszy, od Żuław do Himalajów. Od książek noblistów do książek naturszczyków, dla których pisanie wierszy jest formą duchowej autoterapii, od książek opublikowanych przez markowe oficyny z tradycjami, po broszurki wydawane amatorsko, by nie powiedzieć dyletancko, własnym sumptem przez samych autorów lub przez prowincjonalne wydawnictwa akcydensowe stawiające na polu poezji pierwszy i, nierzadko zarazem, ostatni krok. Jeden autor, jedno wydawnictwo Równie ciekawe jak pytanie – kto dzisiaj wydaje poezję, wydaje się być pytanie – gdzie, u kogo wydają swoje książki najlepsi i najbardziej znani polscy poeci. Pytanie to stawiam nie od parady, pomny tego, co miał powiedzieć Mieczysław Grydzewski zirytowany faktem, że Jarosław Iwaszkiewicz jeden ze swych utworów ogłosił nie w „Wiadomościach Literackich”, mianowicie to, że wielki pisarz powinien mieć jedno, swoje!, czasopismo. Otóż, okazuje się, że to niemal zasada, iż wielcy poeci mają zazwyczaj także jedno wydawnictwo. Czesław Miłosz kolejne swoje książki wydawał albo w Znaku albo w Wydawnictwie Literackim, które zrealizowały wielotomową edycję jego dzieł, Zbigniew Herbert po powrocie z Paryża do Warszawy związał się na lata z Wydawnictwem Dolnośląskim, w którym w jednolitej szacie graficznej wznowił wszystkie swoje wcześniejsze zbiory i w którym opublikował tomy ostatnie „Rovigo” oraz „Epilog burzy”. Z tym, że trzeba zwrócić uwagę, że na kilka tygodni przed śmiercią autorski wybór „89 wierszy” ogłosił nakładem Wydawnictwa a5 (po śmierci Herberta ukazał się tam też tom jego próz poetyckich „Król mrówek” oraz „Wiersze wybrane” pod redakcją Ryszarda Krynickiego i w opracowaniu graficznym Jana Lebensteina). Znamienne, że ks. Jan Twardowski, który współpracował z wieloma oficynami, pod koniec życia powierzył Ludowej Spółdzielni Wydawniczej edycję swoich wierszy zebranych z lat 1932-2004 „Zaufałem drodze”, juweniliów, a także ostatniego tomiku „Zawsze na zawsze”. Tadeusz Różewicz regularnie wydaje w Wydawnictwie Dolnośląskim, które z jednej strony opublikowało jego tomy poezji: od „Płaskorzeźby” z roku 1991 przez „Zawsze fragment. Recycling”, „Nożyk profesora” i „Szarą strefę”, po „Wyjście” z roku 2004, natomiast z drugiej od roku 2003, co kwartał, wypuszcza kolejny tom z dwunastotomowej serii „Utworów zebranych”. Jak Różewicz Dolnośląskiemu, tak Julia Hartwig (dwa tomy „Błysków”, zbiór poematów prozą „Mówiąc nie tylko do siebie”, „Wiersze amerykańskie” oraz „Nie ma odpowiedzi” i „Bez pożegnania”) oraz Jarosław Marek Rymkiewicz („Zachód słońca w Milanówku”, a także „Cicho ciszej. Wybrane wiersze z lat 1963-2002)”) wierni są stołecznemu wydawnictwu Sic!, nakładem którego ukazują się nie tylko poszczególne zbiory wierszy tych autorów, ale również tomy esejów. Dla odmiany Wisława Szymborska ciągle się waha między krakowskimi oficynami: Znakiem („Chwila”) i a5 („Rymowanki dla dużych dzieci”, „Dwukropek” …