Zniszczone podczas wojny księgozbiory publiczne i prywatne, zrujnowane lub w najlepszym przypadku zdewastowane księgarnie i antykwariaty wymagały szybkiej odbudowy, kompletowania zasobów lub wręcz tworzenia wszystkiego od podstaw. Wydawałoby się, iż aukcje publiczne są najlepszą formą uzupełniania przez biblioteki i prywatnych kolekcjonerów zbiorów pomniejszonych o utracone, w ten lub inny sposób, rzadkie, cenne i poszukiwane dawne druki. Niestety, w omawianym okresie – według moich danych – nie było żadnych publicznych aukcji. Mogły być jakieś prywatne (w wąskim gronie zaprzyjaźnionych bibliofilów, podobnie jak dzisiejsze gwiazdkowe spotkania miłośników książki – członków różnych stowarzyszeń bibliofilskich itp.), lecz katalogów publicznych aukcji nie spotkałem. Owszem, niektórzy wybitniejsi księgarze-antykwariusze ogłaszali sporadycznie katalogi ofertowe, jak czynił to m.in. S. Kamiński z Krakowa w 1945 roku – miały one jednakże inny niż aukcyjny charakter. Pierwszą powojenną aukcję zorganizowano 10 maja 1948 roku w reaktywowanym Towarzystwie Miłośników Książki w Krakowie. Katalog aukcyjny wydano jako „Wiadomości antykwarskie Bibliofila Polskiego nr 1”, a kolejną aukcję – towarzystwo urządziło 4 grudnia 1948 z drukowanym katalogiem jako nr 2 tychże „Wiadomości”. Pamiętam też jakiś wczesny, powielany maszynopis aukcji (?) ekslibrisów z dodatkowymi załącznikowymi arkuszami fotograficznymi. Po drugiej wojnie światowej pierwszą (i jedyną, do końca lat pięćdziesiątych) poza Krakowem aukcję urządził w Warszawie P. Hniedziewicz w antykwariacie Oficyny Księgarskiej w 1948 roku. W 1951 roku Dom Książki przy organizowaniu antykwariatów wysunął jako naczelne zadanie ich działalności skup książek dawnych, rzadkich, cennych i o wyczerpanym nakładzie od osób prywatnych i kierowanie ich do bibliotek, które po wojennej pożodze wykazywały ogromne straty w zbiorach. Pierwsze księgarnie antykwaryczne Domu Książki rozpoczęły działalność w dniu 1 lipca 1951 roku. W 1951 roku powołano w Polsce do życia zaledwie 5 antykwariatów naukowych i ogólnych oraz 2 komisowe działy antykwaryczne. Placówki te usytuowano w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi i Bydgoszczy. Powstały w tymże roku dział antykwaryczny w Kielcach przetrwał zaledwie trzy miesiące i uruchomiony został ponownie dopiero w 1954 roku. W sumie w antykwariatach państwowych w roku 1951 pracowało zaledwie 21 osób. W ciągu dziesięciolecia (do lipca 1961 roku) liczba antykwariatów i działów antykwarycznych zwiększyła się do 28, a liczba zatrudnionych pracowników wzrosła do 80 osób. Społeczeństwo kulturalne sprawami antykwariatów mało się interesowało. Naturalna klientela tych placówek, czyli bibliofile, byli w tym czasie nieliczni, z przedwojennych 11 towarzystw bibliofilskich działały jedynie trzy (Kraków, Toruń, Lublin), a atmosferę wobec kolekcjonerstwa wśród decydentów partyjno-urzędniczych najlepiej charakteryzuje przesiąknięta duchem stalinizmu 11-stronicowa instrukcja zatytułowana: „Zadania placówek antykwarycznych Domu Książki jako uspołecznionych placówek w gospodarce książką antykwaryczną i używaną” wydana przez Sekcję Szkolenia Zawodowego Dyrekcji Naczelnej Domu Książki. Pomijając wstęp polityczny, można się dowiedzieć z tego elaboratu, że „przed wojną handel książką antykwaryczną sprowadzał się do pogoni za zyskiem, czyli do pogoni za klientem bogatym, często snobem, na co przykładów dostarczył Michalski w swoich pamiętnikach. Brak społecznych celów i wyższych zadań powodował nieuctwo i powierzchowną wiedzę o książce ogromnej większości antykwariuszy. Książka piękna, luksusowa, książka-mebel była bardzo często obiektem zainteresowań. Rozwijało się bibliofilstwo, ale bibliofilstwo zwyrodniałe, spaczone, ograniczone do nielicznej garstki ludzi bogatych”. Pozostawiając na boku istotne wątpliwości, czy Michalski, Biesiadecki, Birkenmajer, Demby, Piekarski, Lam czy Opałek reprezentowali „bibliofilstwo zwyrodniałe”, zaś Arct, Bukowski, Trzaska czy Wilder byli nieukami, faktem jest, iż ogromna rzesza znakomitych przedwojennych antykwariuszy została wyrzucona poza burtę oficjalnego uspołecznionego księgarstwa. Problematyka handlu antykwarycznego aż do końca lat pięćdziesiątych znajdowała nikły oddźwięk w publikacjach prasowych. Ukazało się zaledwie kilka wzmianek tyczących historii antykwariatów oraz kilkanaście artykułów, z których część poświęcona była poszczególnym placówkom antykwarycznym: w Krakowie, Kielcach, Gdańsku, Łodzi, Warszawie czy Poznaniu, a część tyczyła szerszej problematyki stanu i potrzeb handlu antykwarskiego, zadań i przygotowania pracowników, osiągnięć ekonomicznych etc. Do ważniejszych głosów zaliczyć należy artykuły S. Malawskiego, S. Tarkowskiego, L. Różdzyńskiego, S. Szantera, C. Kwietnia oraz J. Penkali. Natomiast pierwsze zasady oraz rozporządzenia dotyczące spraw organizacyjnych aukcji zostały zawarte w piśmie Centralnego Zarządu Księgarstwa z dnia 6 czerwca 1956 roku. Była to odpowiedź na prośbę Towarzystwa Miłośników Książki w Krakowie o zorganizowanie aukcji. Pismo to dotyczyło jednostkowej licytacji ze zbiorów członków krakowskiego towarzystwa, przygotowanej za pośrednictwem i za pomocą miejscowego Antykwariatu Naukowego przy ul. Brackiej 6. Aukcja ta odbyła się 15 grudnia 1956 roku i zapoczątkowała szereg regularnie przeprowadzanych imprez w naszym kraju. W 1957 roku antykwariaty krakowskie zorganizowały dwie dalsze licytacje, a w 1958 roku trzy kolejne. Szczegółowe zasady i formy organizacji oraz przebiegu aukcji zostały ustalone przez Centralę Księgarstwa na specjalnie w tym celu zorganizowanej naradzie antykwariuszy, która odbyła się w dniu 8 października 1958 roku w Warszawie. W styczniu 1960 roku Zarząd Główny Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich wystąpił do Ministerstwa Kultury i Sztuki z wnioskiem o przyznanie prawa pierwokupu Bibliotece Narodowej i Bibliotece Jagiellońskiej. Po konsultacji z Centralą Księgarstwa wydano pismo okólne Ministra Kultury i Sztuki z dnia 19 marca 1960 roku, przyznające prawo korzystania z pierwokupu na aukcjach tym bibliotekom. O ten sam priorytet w odniesieniu do wszelkiego rodzaju archiwaliów wystąpiła do Centrali Księgarstwa także Naczelna Dyrekcja Archiwów. Pismo z dnia 8 lipca 1963 roku wydane przez Centralę Księgarstwa polecało ten sam tryb postępowania co z Biblioteką Narodową i Biblioteką Jagiellońską. Należy zaznaczyć, iż prawo pierwokupu po cenach wywoławczych, przysługujące Bibliotece Narodowej i Bibliotece Jagiellońskiej, odnosiło się do wydawnictw pochodzących tylko i wyłącznie z zakupu, więc tych, które są własnością antykwariatu. Natomiast w przypadku pozycji komisowych obie te biblioteki brały udział bezpośrednio w aukcji i – z zachowaniem w dalszym ciągu prawa pierwokupu – mogły uzyskać interesujące publikacje po najwyższej cenie licytowanej. Zasady i formy organizacji aukcji były na przestrzeni lat odpowiednio modyfikowane w zależności od potrzeb oraz doświadczeń organizatorów. W okresie od grudnia 1956 do maja 1961 roku odbyło się w Polsce 15 aukcji. Organizatorami trzynastu aukcji były antykwariaty krakowskie (ul. Bracka 6, ul. Podwale 4, ul. Sławkowska 10), po jednej aukcji zorganizowały Poznań (ul. Stary Rynek 53/54) oraz Warszawa (ul. Wiejska 14). Na tych piętnastu aukcjach wystawiono 19244 książki, z których sprzedano 13937 pozycji. Aukcje powojenne zmieniły nieco swój charakter w stosunku do podobnych imprez, odbywających się w przeszłości. Przede wszystkim straciły wszelkie cechy spontaniczności. W XVIII i XIX wieku aukcje bywały nierzadko urządzane w reakcji na chwilowe potrzeby, wynikające z różnych sytuacji życiowych. Wówczas bardzo często wystawiano do licytacji całe księgozbiory indywidualnych kolekcjonerów. Jeszcze w XX-leciu międzywojennym takie przypadki były dość powszechne. Obecnie udział w aukcji wielkiego księgozbioru prywatnej osoby należy do rzadkości. Ciekawym przykładem takiej licytacji była m.in. aukcja biblioteki domowej prof. J. Jeljaszewicza urządzona dnia 8 grudnia 2001 roku przez Warszawski Antykwariat Naukowy „Logos”, na której wystawiono wspaniały zbiór, obejmujący oprawy artystyczne, rzadkie kulinaria, kresoviana oraz druki, dotyczące islamu. Jak wiadomo zaopatrzenie antykwariatu bywa przeważnie dziełem przypadku, a tylko częściowo zależne jest od energii i pomysłowości kierownika placówki. Do historii zawodu przeszły więc nazwiska tych znakomitych antykwariuszy: T. Wilczyńskiego i S. Cieślawskiego z Krakowa, A. Krawczyńskiego z Gdańska, L. Różdżyńskiego z Bydgoszczy, A. Ługowskiego, W. Łazowskiego i Z. Farbiszewskiego z Warszawy, którzy nie przyjmowali biernej postawy i nie zadowalali się tym jedynie, co klient przyniesie – sami zabiegali o najcenniejsze pozycje, których poszukiwali poprzez szerokie kontakty ze środowiskiem kolekcjonerskim w licznych miejscowościach poza adresem swojej siedziby. Aukcje współczesne noszą znamiona imprez zorganizowanych. Są przez długie miesiące starannie przygotowywane i przez cały ten czas zbierany jest odpowiedni materiał. Większą również uwagę, niż to było w przeszłości, zwraca się na jego selekcję. Prawie nie występuje również obecnie tak chlubne zjawisko, jak licytacje dubletów bibliotecznych. Instytucje te rezygnują w ten sposób z dodatkowych funduszy, jakie mogłyby na tej zasadzie uzyskać. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż w 1962 roku L. Różdzyński wystąpił na łamach czasopisma „Bibliotekarz” z interesującym projektem współpracy antykwariuszów i bibliotekarzy w sprawie dubletów, znajdujących się w bibliotekach. W żywej polemice udział wzięli H. Baranowski, J. Dunin, H. Jach, W. Piotrowska, J. Podgóreczny. Ostatecznie stanowisko potencjalnych partnerów okazało się na tyle rozbieżne, iż projekt współpracy w zakresie odstępowania antykwariatom dubletów bibliotecznych nie został wcielony w życie. Aukcje antykwaryczne zawsze miały szerokie grono fanatycznych zwolenników i równie liczne przeciwników. Do grupy pierwszej należeli głównie bibliofile i bibliotekarze, którzy tą drogą nabywali rzadsze pozycje do swych księgozbiorów. Do grupy przeciwników zaliczyć można było sporą liczbę urzędników resortów centralnych i osób nie związanych z szeroko pojętą kulturą książki, którzy w aukcjach widzieli element hazardu i bezcelowego przelewania państwowych pieniędzy z …