Niedziela, 14 września 2008
CzasopismoWiadomości Księgarskie
Tekst pochodzi z numeru56


Po pięciu latach tragicznej okupacji niemieckiej 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie. Po jego zakończeniu mieszkańcy stolicy zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Tylko trzem księgarzom warszawskim udało się znaleźć pracę w Krakowie. Byli to Jan Gebethner, Feliks Pieczątkowski i Stanisław Tarkowski. 16 listopada 1944 roku po dokooptowaniu jeszcze kilku kolegów krakowskich, między innymi: Karola Holeksy (1886-1968), Tadeusza Zapióra (1899-1988) i dr. Ignacego Zarębskiego (1905-1974), zorganizowali oni Komisję Porozumiewawczą Księgarstwa Polskiego. Przewodniczącym został Jan Gebethner, zastępcą Feliks Pieczątkowski (1903-1979), sekretarzem Stanisław Tarkowski (1902-1973). Działalność komisji była bardzo krótka, ponieważ w styczniu Rosjanie wyparli Niemców i zaczął się nowy rozdział w dziejach Krakowa.

Gdy 17 stycznia 1945 roku I Armia Wojska Polskiego wraz z Armią Radziecką wkraczały do Warszawy, wielu mieszkańców powracało w poszukiwaniu miejsc, w których można by się urządzić. Często szukano możliwości w miejscowościach podwarszawskich. Księgarze również szybko zjawili się w Warszawie z nadzieją, że ich księgarnie nie zostały zupełnie zniszczone. Już w styczniu 1945 roku po różnych perypetiach wojennych powrócił na Pragę do swej małej księgarenki Władysław Babicz (1902-1972). Niedługo potem również na Pradze powstały trzy antykwariaty: Witolda Mazowieckiego, Erazma Nebelskiego (1872-1950) i Zygmunta Jeżewskiego.

Byłam bardzo ciekawa, jak rozwija się handel książką w ciężkich powojennych warunkach, więc wybrałam się na drugą stronę Wisły, na Pragę, z którą komunikacja była utrudniona. Oba dawne mosty zniszczyli Niemcy, więc można było przeprawić się łodzią (za opłatą) albo wędrować przez most pontonowy, który wcale nie był stabilny. Ponieważ korzystało z niego bardzo wiele osób, cały czas się kołysał. Krążąc po Pradze natrafiłam na nową placówkę, którą prowadził Franciszek Jasiński (1908-1971). Okazało się, że w styczniu Jerzy Borejsza (1906-1952) powierzył mu stanowisko dyrektora warszawskiej delegatury Spółdzielni Wydawniczej ?Czytelnik?. Był to jeden pokój wypełniony regałami różnych wydawnictw. Zaciekawiona zapytałam: ? A skąd pan wziął tyle książek? Odpowiedział mi z całą niefrasobliwością: ? No przecież tu obok jest hurtownia Gebethnera.

W Warszawie duże firmy wydawniczo?księgarskie próbowały uruchomić sprzedaż książek w ruinach dawnych lokali. Tak robili Arctowie (Stanisław i Jerzy) przy ul. Nowy Świat 35. Natomiast Władysław Trzaska (1881-1964), który pozostał sam w zarządzie, nie zmienił nazwy firmy i przy pomocy zawsze wiernych współpracowników, m.in. Zdzisława Farbiszewskiego (1911-1989), Antoniego Kanabusa (1907-1972) i Zbigniewa Zawirskiego, zorganizował księgarnię we własnym domu przy ul. Marszałkowskiej 51.

Firma Gebethner i Wolff już w czasie okupacji straciła lokal przy Krakowskim Przedmieściu 15 (tzw. filia I), kiedy Paul Peter Kostrzewa (do wybuchu wojny księgarz polski, potem Reichsdeutsch, który objął kuratelę nad Związkiem Księgarzy Polskich) po prostu skonfiskował księgarnię i zrobił tam ?Deutsche Buchhandlung?. Pod koniec wojny to skrzydło pałacu Potockich uległo całkowitemu zniszczeniu. We własnym budynku przy ul. Sienkiewicza 9, róg ul. Zgoda, po zbombardowaniu i spaleniu, księgarni założyć się nie dało. Powstała więc tylko księgarnia na Pradze przy ul. Targowej 48. Gdy energiczny dr Jan Gebethner powrócił z Krakowa do stolicy, zaaranżował jednopokojową małą księgarnię przy ul. Zgoda 12 (gdzie mieściła się przed wojną firma Strażak). Kierował nią Zygmunt Bujalski, jej dawny pracownik i doświadczony księgarz.

Pamiętam, że w marcu 1945 roku z dawnym magazynierem Stanisławem Pecholem układaliśmy chodnik, aby można było wygodnie dojść do lokalu. Pisałam czarną farbą na deseczce zawiadomienie, że czynna jest już Księgarnia Gebethnera i Wolffa przy ul. Zgoda 12. Pan Pechol przybił deseczkę informacyjną do wysokiego pala, który wkopaliśmy w ziemię bliżej ul. Chmielnej, ponieważ tam był większy ruch. Pracowałam z kolegą Bujalskim przez cały kwiecień.

Już w lutym 1945 roku otworzył księgarnię Ludwik Fiszer (1890-1962) w swoim dawnym lokalu, niezbyt zniszczonym, przy ul. Marszałkowskiej 58. Przypominam sobie, jak spotkaliśmy się na wielkim targowisku przed hotelem ?Polonia? (Aleje Jerozolimskie, róg ul. Marszałkowskiej, niedaleko ruin przedwojennego dworca kolejowego ?Warszawa Główna?). Ja szukałam szczotki do zamiatania, a pan Lunio (tak nazywali go przyjaciele) oczywiście szukał książek. Wśród warszawskiej biedoty wyglądał jak postać z innego świata: w meloniku na głowie, trzymając w zębach resztki tlącego się papierosa, w ramionach niósł już około ośmiu woluminów.

Tak wyglądały początki powojennego księgarstwa w stolicy. Natomiast o tym, jak odradzało się księgarstwo w innych miastach Polski, wiem niewiele. Zostały mi tylko skrawki wspomnień.

W Łodzi została otwarta Księgarnia Polska Stanisława Jamiołkowskiego (1903-1993), który był doświadczonym księgarzem w Warszawie. Tu warto przytoczyć wrażenia Tadeusza Męczyńskiego z książki ?Lata z książką. Wspomnienia księgarza (1907-1957)? (Wydawnictwo Łódzkie 1962) ? ?1 marca 1945 roku poszedłem do dyrekcji [?] Spółdzielni Wydawniczej ?Czytelnik?, tam skierowano mnie do poniemieckiej księgarni, gdzie zastałem księgarza Józefa Skrypija, który posiadał już tytuł ?inspektora? [?]. W olbrzymiej hali księgarskiej stał jeden stolik, na którym leżało kilkanaście egzemplarzy prasy codziennej. Gdy spytałem Skrypija od czego mam zacząć, zamiast wyczerpującej odpowiedzi wręczył mi w kopercie dwieście złotych i rzekł: ?kolego angażuję was na kierownika [?], macie tu kapitał i róbcie z tym, co uważacie za stosowne?. W ten sposób zostałem kierownikiem pierwszej księgarni w Łodzi i jednej z nielicznych wówczas w Polsce?. Po uporządkowaniu nieco lokalu zjawił się pierwszy interesant i zaproponował sprzedaż pięciotomowej Encyklopedii Trzaski, Everta i Michalskiego oprawionej w półskórek. Męczyński dał mu za nią 200 zł i wystawił ją w witrynie. Niedługo potem zjawił się kupiec. Ten jednak musiał zapłacić już 2000 zł. ?W ten sposób zaopatrzyłem się w kapitał zakładowy? ? kończy to wspomnienie kolega Męczyński.

W Gdańsku założył antykwariat znany lwowski księgarz Aleksander Krawczyński (1891-1971). Wyjeżdżając ze Lwowa, udało mu się wywieźć jedenastotonowy wagon książek.

Feliks Pieczątkowski, były pracownik księgarni Bernarda Połonieckiego (1861-1943) we Lwowie, od 1928 roku instruktor-lustrator księgarń członków Związku Księgarzy Polskich, a od 1935 roku dyrektor biura ZKP w Warszawie, utworzył w Krakowie spółkę wydawniczo- księgarską połączoną ze składem komisowym.

Tam również Zygmunt Banek (1892-1971), były pracownik krakowskiej filii Gebethnera i Wolffa, założył spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością ?Towarzystwo Wydawnicze Z. Banek i S-ka?. W Toruniu powstała ?Księgarnia Naukowa Tadeusz Szczęsny i S-ka?.

13 września 1945 roku w Warszawie została otwarta oficyna księgarska Piotra Hniedziewicza (1890-1976) z Andrzejem Ługowskim (1902-1981) i Franciszkiem Szaflikowskim (1912-1979) ? usytuowana przy ul. Marszałkowskiej 34, niedaleko pl. Zbawiciela. 15 września przy ul. Marszałkowkiej 76 założyłam z Wacławem Mrozowskim księgarnię i antykwariat. Wacław Mrozowski (1902-1964) już przed wojną był znanym antykwariuszem. Od początku do naszej spółki należał Stanisław Tarkowski, ale ponieważ pracował wtedy w Krakowie w księgarni Stefana Kamińskiego (1907-1974) przy ul. Floriańskiej 13, oficjalnie mógł być w Warszawie dopiero w roku 1947. Wtedy nasz szyld zmieniliśmy na ?Tarkowski, Pfeiffer i Mrozowski?.

Później w stolicy jak grzyby po deszczu powstawały nowe księgarnie: ?Bracia Bogdańscy? ? Antoniego (1907-1985) i Jerzego Bogdańskich (1917-1990), przy ul. Zbawiciela, blisko ul. Nowowiejskiej ? ?Łazowski, Sroczyński i S-ka? przy ul. Marszałkowskiej 91, później zmieniona na ?Wiktor Łazowski i S-ka? Wiktora Łazowskiego (1904-1980) i Adama Stanisława Sroczyńskiego (1881-1951). Do tej spółki należała też Maria Rzepecka, wdowa po ostatnim przedwojennym prezesie ZKP Ignacym Rzepeckim (1885-1944), który zginął tragicznie w czasie Powstania Warszawskiego. Jan Nowicki (1877-1952), były długoletni kierownik filii I Gebethnera i Wolffa (ul. Krakowskie Przedmieście 15), założył z Mieczysławem Kuczyńskim (1901-1968) księgarnię i antykwariat przy ul. Marszałkowskiej 116. Tam obchodził w 1947 roku pięćdziesięciolecie pracy w księgarstwie.

Jeszcze wiele innych nowo powstałych firm podaje w swej książce ?O księgarzach, którzy przeminęli? Stefan Dippel.

Uruchomić księgarnie starały się również mniejsze przedwojenne firmy księgarskie jak np. Eugeniusz Kuthan (1897-1955) przy pl. Trzech Krzyży 12 czy Romuald Reichenbach przy ul. Poznańskiej, który założył firmę Nowa Księgarnia Techniczna.

Poza nimi powstawało wiele nowych, dotąd zupełnie nieznanych, firm wydawniczych i księgarskich. Przykładowo: w Warszawie ? Instytut Wydawniczy ?Kolumna?, Wydawnictwo ?Książnica Polska?, Księgarnia Stołeczna W. Łubiński, Zakłady Wydawnicze B. Matuszewski, Spółdzielczy Instytut Wydawniczy, Cz. Szmakfefer.; w Krakowie ? Spółdzielnia Wydawnicza ?Dzieło?, ?Horyzont? Spółka Wydawnicza, L. J. Jaroszewski, Księgarnia Lingwistyczna, Księgarnia Nauka i Wiedza, ?Przełom? Spółka Wydawnicza.

Po pięciu latach okupacji niemieckiej ludzie byli stęsknieni za polską książką. Powstawały szkoły podstawowe, średnie i wyższe. Brakowało podręczników ze wszystkich dziedzin nauki, również z literatury pięknej. Wydawnictwa miały więc pole do popisu, a księgarstwo rozwijało się szybko i bujnie. Należało jednak ująć wszystko w pewne ramy, aby uniknąć samowoli i niezdrowej konkurencji oraz nauczyć nowicjuszy szacunku dla pewnych zwyczajów i systemów pracy, zarówno w wydawnictwach, jak i w księgarstwie.

23 września 1945 roku miało miejsce w Warszawie pierwsze po wojnie walne zebranie członków Związku Księgarzy Polskich, które było równocześnie Ogólnym Polskim Zjazdem Księgarzy. Zebranie odbyło się w użyczonym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego lokalu. Frekwencja była tak liczna, że przygotowana sala okazała się niewystarczająca. W zebraniu wzięło udział ponad 150 osób z Warszawy i mniejszych miast. Stwierdzono, że Związek Księgarzy Polskich obejmuje całe księgarstwo, a więc spółdzielcze, prywatne, wojskowe, społeczne i państwowe. Ustalono, że celem ZKP jest jak najwydajniejsza i najpożyteczniejsza praca dla książki w Polsce pod kątem potrzeb czytelnictwa ogólnego, ale przede wszystkim dla szkoły, wychowania i kształcenia narodu. Odbyły się też wybory do władz związku, którego prezesem został Stanisław Arct.

Piękna jest inwokacja zamieszczona w pierwszym powojennym numerze ?Przeglądu Księgarskiego? z 2 lipca 1946 roku pod redakcją Bolesława Żyndy i Antoniego Bocheńskiego w artykule wstępnym pt. ?Wznawiamy pracę?. Znając kolegę Bolesława podejrzewam, że to on jest jej autorem: ?Dziś z zasłużoną dumą i radością mamy prawo spoglądać na czas przeszły i dziękować Opatrzności za uratowane życie. Szeregi nasze, aczkolwiek mocno uszczuplone, ożywiają się już w ramach naszych organizacyj zawodowych: Polskie Wydawnictwo Wydawców Książek, Związek Księgarzy Polskich i Stowarzyszenie Pracowników Księgarskich działają, Naczelna Rada Związku Księgarstwa Polskiego, ośrodek ścisłej współpracy z czasów okupacji, stała się fundamentem do przyszłej wspólnej akcji na rzecz zawodu i książki. Współpraca księgarza, wydawcy i pracownika najbardziej uwydatniała się w nieszczęśliwych czasach okupacji. W chwilach największego doświadczenia życiowego i narodowego przekonano się, że tylko rzetelna współpraca pracodawcy, pracownika, wydawcy i sortymentysty jest zasadą powodzenia i probierzem siły księgarstwa i jego zadań?.

Księgarze w myśl tych pięknych haseł nie poprzestali na sprzedaży książek, ale postanowili nawiązać do czasów przedwojennych i zorganizować sieć terenową związku reprezentowaną przez dziesięć kół okręgowych (kieleckie, krakowskie, lubelskie, łódzkie, województw nadmorskich z siedzibą w Sopocie, pomorskie z siedzibą w Bydgoszczy, poznańskie, dolnośląskie z siedzibą we Wrocławiu, śląskie z siedzibą w Katowicach i warszawskie).

Aby uniknąć niepożądanych pracowników w odzyskanej nareszcie ojczyźnie, jeszcze na pierwszym walnym zebraniu członków związku we wrześniu 1945 roku powołano Komisję Weryfikacyjną ZKP i PTWK. Wybrano do tej trudnej i odpowiedzialnej pracy kolegów o nieposzlakowanych charakterach: przewodniczącym został dr Jan Piątek (1881-1948) z Warszawy, a członkami: Wojciech Gruziel ze Skierniewic, Stanisław Kowalczyk (1896-1962) z Łodzi, Mikołaj Libner z Warszawy, dr Aleksander Słapa (1895-1964) z Krakowa, Adam Szymański z Warszawy, Stanisław Tarkowski z Warszawy, Karol Wołczyński (1891-1976) z Warszawy, Kazimierz Wyderko z Wilna, potem z Warszawy i dr Ignacy Zarębski z Krakowa.

Wykaz 1144 osób pracujących w księgarstwie podał w swej książce ?O księgarzach, którzy przeminęli? (Ossolineum , Wrocław 1976) Stanisław Dippel na stronach 279-291.

28 stycznia 1950 roku Koło Warszawskie związku uczciło działalność swoich członków pod hasłem ?Księgarze warszawscy swoim Jubilatom?. 50 lat pracy obchodziło wtedy pięciu księgarzy: Andrzej Egierdorff (1901-1977), Erazm Nebelski, Jan Nowicki, Adam Sroczyński (1881-1951) i Władysław Trzaska (1881-1964).

W ciągu pierwszych pięciu powojennych lat księgarze niewiele mogli zdziałać, aby wykonać zalecenia walnego zjazdu z 23 września 1945 roku. Pomimo zapału i szczerych chęci, zabrakło czasu. Nastąpiła bardzo niepomyślna koniunktura. Dalsze dni 1950 roku przyniosły bardzo smutny okres dla księgarstwa. Państwo powołało nowe przedsiębiorstwo ? Dom Książki, które jednocześnie w całym kraju przejmowało i konfiskowało wszystkie księgarnie niepaństwowe. Niezwykle trudne było to dla księgarzy z Warszawy, ponieważ na jej ruinach, przeważnie za pożyczone pieniądze, już we wrześniu 1945 roku otwierali oni swoje nowe przedsiębiorstwa. Można to nazwać totalną katastrofą, gdyż zlikwidowano także Związek Księgarzy Polskich.

Co mogli zrobić księgarze? Musieli przecież zarabiać na utrzymanie, więc niektórzy szukali posady w wydawnictwach (również państwowych) lub bibliotekach, a najwięcej poszło pracować w księgarniach i antykwariatach Domu Książki. Czy mogli pracować w innych zawodach? Z pewnością nie. Księgarz bez otoczenia książek byłby nieszczęśliwy. Po wielu latach praktyki i pracy zawodowej byli bardzo często wysokiej rangi specjalistami. Przeważnie znali już co najmniej jeden język obcy, a co najważniejsze wiele tytułów książek, ich autorów, daty i ilości wydań mieli zmagazynowane w swoich pamięciach. To wartości, o których zapomnieć nie wolno!

Takie były powojenne losy księgarzy polskich.

Autor: Halina Pfeiffer-Milerowa