Kobieta, która chce uprawiać literaturę, musi mieć pieniądze i własny pokój — pisała Virginia Woolf, autorka, której zawdzięczamy wprowadzenie na szeroką skalę do literatury kobiecego podmiotu i tego, że kobiece pisanie jest możliwe, mało tego — staje się coraz odważniejsze i zagłębiające się w coraz to nowe obszary. Krytyczne spojrzenie pisarki na konwenanse, na oczekiwania, jakim podlegają kobiety, na ich rolę i tradycję w społeczeństwie zaobserwować można chociażby w opublikowanej niedawno po raz pierwszy po polsku powieści „Noc i dzień”, która w Wielkiej Brytanii ukazała się w 1919 roku jako druga książka pisarki. Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XIX wieku w Londynie, a bohaterowie są wyraźnie inspirowani autentycznymi postaciami z otoczenia samej autorki „Orlanda”. Woolf nie tak mocno jak w późniejszych swoich książkach, ale jednak, skupia się i tu ewidentnie na swych kobiecych bohaterkach, na ich uczuciach, rozterkach i emocjach, zwykle na co dzień skrywanych w obawie przed opinią publiczną. Wspaniale o dojrzewaniu do prawdziwej kobiecości, o młodzieńczym doświadczeniu, o dojrzewaniu, o odkrywaniu ciała i o sile pożądania pisze Zofia Nałkowska, niemalże rówieśniczka Virginii Woolf (Nałkowska urodzona w 1884 roku, Woolf — 1882), szczególnie w swojej debiutanckiej powieści „Kobiety”. Warto dodać, że pisarka swoim bohaterkom użyczyła części swojego doświadczenia, a najwięcej o autorce „Granicy” dowiemy się śledząc losy Janki Derenowiczówny, kobiety inteligentnej, oczytanej, wyzwolonej a jednocześnie pragnącej miłości. We współczesnym świecie niemożliwe jest pogodzenie roli kobiety i człowieka, można być „albo kobietą, albo człowiekiem”, uważa Nałkowska. Chyba, że kobieta należy do jednego mężczyzny, to wtedy jest uznawana za człowieka. Jej pisarstwo przyniosło w Polsce zerwanie gorsetu pruderii. Nałkowską interesował bardzo temat prostytucji, „rozpatrywanej nie jako fenomen społeczny, ale jako fenomen antropologiczny z pogranicza natury i kultury”, jak pisze we wstępie do „Kobiet” badaczka kobiecego pisarstwa prof. Grażyna Borkowska. Zofia Nałkowska i Pola Gojawiczyńska, autorka rozsławionych „Dziewcząt z Nowolipek”, w swoich książkach odsłaniały świat nędzy i podejrzanych zaułków, w których biedne dziewczęta pokątnie usuwały niechciane ciąże. Wyjście z szafy Odważnie w najnowszej polskiej literaturze naruszyć temat tabu, a mianowicie aborcji podjęła się Marta Dzido, dokonując tym samym „coming-outu” czyli metaforycznego „wyjścia z szafy”. W książce „Ślad po mamie” pokazała sytuację samotnych kobiet, które dotyka upiorna zmowa milczenia i które mają do wyboru albo wychowywanie dziecka bez żadnego wsparcia, albo usunięcie ciąży. Młoda pisarka ujawnia przerażające motywy kobiecej traumy. Podkreśla, że aborcja to przede wszystkim sprawa prywatna, a pisząc o niej chciała przełamać strach i przerwać milczenie. Jej książka może stać się punktem wyjścia do rozważań o prawach kobiet. Na uwagę zasługuje też inna książka Marty Dzido — „Małż” — opisująca rozpad związków przedmałżeńskich, piętnująca dyskryminację kobiet, krytykująca „kult piękności”. Pierwszą poważną polską literacką próbą zmierzenia się z tematem poronienia są wydane w 2010 roku „Obsoletki” Justyny Bargielskiej. Poetka, debiutująca w prozie, w swoich miniaturach porusza temat kobiety, która musi sobie radzić z prozą życia; autorka dotyka tematu macierzyństwa, a szczególnie macierzyństwa niespełnionego, czyli utraty dziecka i związanego z tym cierpienia, i sposobów radzenia sobie z tym dramatem. W jej prozie, bardzo oszczędnej w słowach, nie ma miejsca na kompromisy, jak w przypadku opowiadania „Jak fotografować zmarłe dzieci”. Bohaterka zostaje poproszona o zrobienie zdjęcia dziecka, które zmarło w ósmym tygodniu ciąży. Bargielska pisze: „Robię zdjęcia kawałkowi zaschniętej wątróbki i widzę, że coś ma, że coś ma. Niby nóżkę. Niby główkę. Matka wątróbki jest jeszcze w szpitalu i akurat dzwoni do mnie, to mówię, że zajdę do niej i umówimy się odnośnie przekazania zdjęć. Schodzi taka, tłuste włosy. Think I’m cute, look at my mom”. Z duszą na ramieniu Cofnijmy się jednak do lat sześćdziesiątych. W 1963 roku, gdy Martin Luther King wygłasza porywającą mowę ze słynnym motywem przewodnim „Miałem sen… ”, ukazuje się niezwykle ważna, wręcz kultowa pozycja pisana kobiecym piórem, powieść Sylvii Plath „Szklany klosz”, powstała na motywach jej życia. Monolog dziewiętnastolatki, ukazujący bogaty świat jej wrażliwości, uznany został nawet za wywrotowy, zapewne z uwagi na rozważania młodej bohaterki na temat takich spraw, jak małżeństwo, dziewictwo czy menstruacja. „Najważniejszą książką o wyzwolonej kobiecości” okrzyknięto „Strach przed lataniem” (1973) amerykańskiej pisarki Eriki Jong z odważną, bezpruderyjną kobiecą bohaterką. W swojej powieści zamieściła śmiałe opisy kontaktów seksualnych między kobietą a mężczyzną, przełamując w ten sposób tabu, co przyniosło jej 12,5 mln sprzedanych egzemplarzy książki. „Strach przed lataniem” wywołał burzę, jednocześnie stając się bestsellerem tłumaczonym na kilkanaście języków. „Pisałam go z duszą na ramieniu, przerażona swoją szczerością. Miałam wrażenie, że nie piszę powieści, lecz manifest własnego wyzwolenia” — wyznała autorka. Warto w poszukiwaniu kobiecości w literaturze zanurzyć się w powieści „Świat według Garpa”. Książka Johna Irvinga, wydana w 1978 roku, przedstawia bardzo interesująco postać samotnie wychowującej syna, tytułowego Garpa, Jenny Fields, pielęgniarki. To przykład wojującej feministki, w przeszłości skrzywdzonej przez mężczyzn. Irving jest bardzo ciekawym pisarzem, z porywającym stosunkiem do kobiet: „opisuje je wieloma fantastycznie dobranymi przymiotnikami, w których wyczuwa się …