Andriej Prozorow to jeden z bohaterów sztuki Antoniego Czechowa „Trzy siostry”. Tęskni za młodością, marzeniami, ma nadzieję na lepszą przyszłość. Andrzej Domalik to reżyser teatralny, telewizyjny i filmowy. Kocha Czechowa, a literatura rosyjska jest obecna w każdej sferze jego życia, od pracy zawodowej po czas wolny. W adresie mailowym jego identyfikatorem użytkownika jest właśnie Prozorow. Czytanie na poważnie Dla Andrzeja Domalika nie ma znaczenia, kto i gdzie nauczył go czytać. Pierwsze impulsy czytelnicze zawdzięcza mamie, która po dziś dzień jest aktywną czytelniczką. Jednym z pierwszych prezentów od niej były „Baśnie śląskie” Gustawa Morcinka. Czytanie na poważnie zaczęło się w czwartej klasie szkoły podstawowej. – W Rabce, bo to moje miasto rodzinne, była profesjonalnie prowadzona biblioteka publiczna, a ja bardzo szybko stałem się jej wiernym i częstym gościem. Wszystko, co napisał Juliusz Verne, a co było w tej bibliotece, przeczytałem w ekspresowym tempie, by rozpocząć własne poszukiwania książkowe. Bardzo mi się podobała „Trylogia” Henryka Sienkiewicza, dla mnie to było kino akcji. Wspomina, że lektury w szkole średniej spowodowały regres w kontaktach z porządną literaturą. Po maturze zdał egzaminy na Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. – Kraków był artystycznym miejscem, więc prawo i literatura nie zdołały zająć ważnego miejsca w moich zainteresowaniach. Piwnica pod Baranami była ciekawsza. Prawa nie skończył, nie tylko dlatego, że tematyka prawnicza coraz mniej go obchodziła. Pomógł mu, jak to często bywa, pewien życiowy przypadek, który zmienił bieg rzeczy i jego plany. Do Krakowa zjechała ekipa filmowa, która szukała kontaktów ze środowiskiem studenckim. – Padło na mnie – wspomina Andrzej Domalik – i już z nimi zostałem. Z nimi pojechałem do Warszawy, zacząłem studiować w Szkole Filmowej w Łodzi. Czytanie na poważnie znów powróciło, zaczęło mu być potrzebne nie tylko by zapełnić wolny czas czy uzupełnić luki w wykształceniu. Stało się potrzebą egzystencjalną. Efekt domina W Warszawie dostał pierwszą poważną ofertę pracy jako asystent reżysera. Pracował i rozpoczął nowe studia. Otoczony przez ludzi kultury, którzy czytali i mieli obycie czytelnicze, zrozumiał, że musi im dorównać, co spowodowało jego intensywne zanurzenie się w świecie lektur. Wielkim autorytetem był dla niego Edward Żebrowski, reżyser, scenarzysta i aktor filmowy, starszy od niego o czternaście lat. Edward Żebrowski cieszył się poważaniem w środowisku, miał opinię intelektualisty. Los zetknął ich przy realizacji filmu „Szpital przemienienia”, przy którym Andrzej Domalik pracował jako asystent reżysera. – Kiedyś na jego biurku zobaczyłem świeżo wydane dwa tomy opowiadań Antona Czechowa „Moje życie”, które ukazały się nakładem wydawnictwa Czytelnik. Kupiłem je jeszcze tego samego dnia. Antologia podzielona była na dwa tomy – pierwszy zawierał 33 opowiadania, drugi – 5. Czytając je, zacząłem odkrywać, że opisywane w nich światy i ich klimat są mi bardzo bliskie. Tak rozpoczęła się moja wielka i długa przygoda z Czechowem, która trwa do dziś. Najwięcej skutków mojej fascynacji tym pisarzem widocznych jest w życiu zawodowym, ale też i moim światopoglądzie, w moich emocjach. Wszystko zaczęło się od książki leżącej na biurku Żebrowskiego. Dla mnie to był przewrót kopernikański. Od tego momentu zaczęła się budowa biblioteki Andrzeja Domalika. Lektura jednego opowiadania Czechowa wywołała lawinę. – Natychmiast musiałem dowiedzieć się więcej na temat Rosji, w której żył Czechow. Gdy poznałem historię, to zacząłem interesować się kulturą dziewiętnastowiecznej Rosji i zjawiskami, które były z nią związane. Pochłonął mnie nihilizm rosyjski, który wówczas się tam pojawił. Musiałem poznać jego uwarunkowania. Jedną z istotniejszych właściwości nihilizmu był negatywny stosunek do religii, cerkwi, a szerzej – w ogóle ateizm. Interesując się nihilizmem, trafiłem na Pisariewa, więc musiałem zapoznać się z jego spuścizną. Wszystko działo się na zasadzie naczyń połączonych lub domina: poznawszy jeden temat, wchodziłem w kolejny, który wynikał z poprzedniego. W latach sześćdziesiątych XIX wieku w Rosji działo się bardzo dużo, wszystko mnie frapowało i koniecznie musiałem te tematy dogłębnie przebadać. Zapoznawałem się z twórczością kolejnych wielkich dramatopisarzy. Trochę to przypominało rozpędzoną śnieżną kulę, która robiła się coraz większa. A przecież poznać prozę Iwana Turgieniewa czy Fiodora Dostojewskiego to wyzwanie na całe życie... Nihilistami było wielu bohaterów Dostojewskiego z „Biesów”, „Zbrodni i kary”, „Idioty” czy „Braci Karamazow”. Wiedział, że lektur mu nie zabraknie, nie sądził, że wypełnią prawie całe jego życie. Antoni Czechow – Te światy, te klimaty w prozie Czechowa są moje. Odbieram je osobiście. Odkąd je poznałem, nic już nie było takie jak przedtem. I moje wybory życiowe, i upojenie przestrzenią literacką, fascynacje literackie, wszystko zostało naznaczone Czechowem. Domalik nie mówi o Czechowie w sposób oficjalny. Unika wyświechtanych sformułowań, że był mistrzem krótkich form, talentem światowego formatu. Dla niego proza Czechowa ma charakter bardzo osobisty: filozoficzny „Czarny mnich” zgłębia możliwości poznania biegunowych postaw wobec życia, „Step” barwnie ilustruje podróż małego Jegoruszki przez step, po której czeka go nieznane życie, z kolei „Pojedynek” konfrontuje dwie postawy życiowe zapętlone w wątek miłosny. To jego ulubione opowiadania. Kocha wszystkie. Za humor, za celność, za tragizm, za ponadczasowość. – Pisarz wyostrza nasze widzenie świata. Pisze o tym, by nie tracić twarzy, nie uczestniczyć w zakłamaniu, nie wyrzekać się własnych kryteriów wolności i prawdy. Andrzej Domalik wielokrotnie zajmował się tekstami Czechowa jako reżyser. W Teatrze Dramatycznym w Warszawie wystawiał „Mewę”, w Teatrze Telewizji „Płatonowa”, napisał kilka scenariuszy filmowych, m.in. „Łóżko Wierszynina” oraz „Sala numer 6”. Pierwszy film opowiada o próbach aktorskich przed premierą „Trzech sióstr”. Pojawia się Antoni Czechow, a może to tylko zwidy teatralne. Drugi film jest adaptacją opowiadania Czechowa z akcją przeniesioną w polskie realia początku …