Podczas Warszawskich Targów Książki odbyło się spotkanie pod hasłem „Rynek książki w dobie transformacji – wyzwanie dla wydawców. Przykład z Niemiec” organizowane przez Polską Izbę Książki oraz Frankfurt Academy. Specjalnym gościem spotkania i głównym prelegentem był Peter Kraus vom Cleff, dyrektor zarządzający wydawnictwa Rowohlt Verlage z Hamburga. Niemcy dziś Swoje wystąpienie dotyczące bieżącej sytuacji branży wydawniczej gość z Niemiec oparł na dziesięciu tezach. Po pierwsze stwierdził, iż nie jest to rynek rosnący. Nie ulega dużym wahaniom, zmiany w obrotach utrzymują się w ostatnich latach w granicach +/–1,5 – 2,5 proc. To oznacza z jednej strony stagnację, z drugiej – czyni go w pewnym stopniu atrakcyjnym, z uwagi na względne bezpieczeństwo inwestycji. Obecnie 45 proc. sprzedaży książek odbywa się w stacjonarnych księgarniach. W obszarze sprzedaży książek przez internet w Niemczech dominuje Amazon, którego ubiegłoroczne przychody z tego tytułu przewyższyły obrót księgarń stacjonarnych. Jak stwierdził Peter Kraus vom Cleff, 4 proc. wartości rynku w roku poprzednim stanowiła sprzedaż trylogii EL James. Rocznie na tamtejszym rynku ukazuje się ponad 90 tys. tytułów. Gość z Niemiec zachwalał również funkcjonujący u naszych zachodnich sąsiadów katalog składowy książek, w którym publikowane są informacje o wszystkich tytułach ukazujących się na rynku. Obecnie zawiera on ok. 1 mln pozycji. Prezentował również pozytywny wpływ, jaki na niemiecki rynek wywiera, jego zdaniem, obowiązująca w tym kraju ustawa o stałych cenach (Preisbindungsgesetz). Regulacja ta przyznaje wydawcy wyłączne prawo do określania poziomu ceny danego tytułu wspólnej dla wszystkich form handlu na określony czas. Jak stwierdził, w Niemczech uważa się, że o cenie powinien decydować wydawca, bo to on ma największą wiedzę o kosztach praw autorskich, druku itd. Zatem zgodnie z ustawą, i to pod groźbą sankcji prawnych, każdy podmiot operujący na rynku niemieckim musi sprzedawać książkę po stałej cenie. Ponadto podobnie jak w Polsce, także u naszych sąsiadów toczy się dyskusja o zrównaniu VAT-u na e-booki do stawki preferencyjnej obowiązującej książki papierowe (z 19 do 7 proc.). Ofensywa e-sprzedaży Druga teza dotyczyła faktu znaczącego przesunięcia sprzedaży książek ze stacjonarnego handlu do obszaru on-line. Prelegent stwierdził m.in., że od kilku lat w Niemczech występuje nadpodaż powierzchni handlowej. W porównaniu do innych europejskich krajów sięga on nawet 40 proc. Jego zdaniem zjawisko to jest konsekwencją wypychania z rynku małych, indywidualnych księgarń przez duże sieci. W efekcie w ostatnich latach następowało zasadnicze zwiększanie się powierzchni stacjonarnej sprzedaży książek, przy jednoczesnym wzroście zainteresowania zakupami on-line. Kolejne spostrzeżenie dotyczyło przejścia z książek drukowanych na cyfrowe. Niemiecki wydawca przywoływał też przykłady z USA, gdzie obecnie już co piąta zakupiona książka jest e-bookiem. Zależnie od kategorii publikacji udział wydań cyfrowych przekracza nawet 50 proc. Amazon sprzedaje w USA więcej e-booków niż książek drukowanych. Jak stwierdził Kraus vom Cleff w Niemczech ten rozwój rynku kształtuje się z opóźnieniem wobec USA około trzech lat. Przykładowo w reprezentowanym przez niego wydawnictwie Rowohlt udział e-booków w obrocie wynosił w 2010 roku 0,5 proc., w 2011 roku – 1,5 proc. a w 2012 było to 5 proc. – Okazuje się, że obrót na wersjach cyfrowych nie jest dodatkowym przychodem, lecz jest to w dużym stopniu kanibalizacja obrotu książką drukowaną, przede wszystkim wydaniami kieszonkowymi. A dotąd był to najczęściej najbardziej dochodowy segment działalności wydawcy – stwierdził gość z Niemiec. Czwarta teza jego wystąpienia dotyczyła faktu istnienia niskich barier wejścia na rynek …