Antykwariat i Księgarnia Tezeusz jest dziś liderem branży książki używanej w Polsce. Mało tego, jest też jednym z liderów e-commerce w branży książkowej. Zajęło to pańskiej firmie zaledwie kilka lat. A wszystko zaczęło się w małej górskiej wsi… Tak, Tezeusz powstał w Kasince Małej. Jako przyjezdny góral z Trójmiasta razem z moją przyjaciółką w 2011 roku założyliśmy firmę. Potem, w miarę wzrostu, nastąpiła przeprowadzka do Lubnia (to było osiem lat temu), z którego właśnie się wyprowadzaliśmy. Mamy więc trzy etapy w rozwoju firmy Tezeusz. Teraz bowiem działa ogromny magazyn w Skawinie… Tak, mówimy o trzech etapach naszego rozwoju. Słyszałem, że była pani w naszym przyczółku na Europę? Tak, odwiedziłam magazyn w Skawinie. I jest on imponujący. Tak olbrzymiej biblioteki na jednym poziomie jeszcze nie widziałam. Ponad 4100 mkw. powierzchni wypełnionej w przeważającej części książkami! Ciąg regałów ma ponad 1,5 kilometra… Wszystko znajduje się na jednym poziomie. Warunki, przyznam, wciąż są tam pionierskie. Cały czas trwa proces przystosowywania się do nowych realiów. Cieszy mnie to, że udało się nam większość załogi przenieść z Lubnia. To wysokiej klasy specjaliści, mają know-how, to było dla nas bardzo ważne, żeby nie zaczynać od „zera”. Ile czasu trwała przeprowadzka do tak dużego magazynu? Trzy tygodnie, o tydzień dłużej, niż zakładaliśmy. To był trudny czas, świąteczny, sylwestrowy. Wybraliśmy taki właśnie okres, bo był on najbardziej korzystny z punktu widzenia handlowego. A żeby utrzymać mobilizację ludzi, stworzyłem „dekalog na czas operacji Transition”, wymagający zaangażowania, obwarowany wieloma konsekwencjami. Poważna sprawa! To był test, „efekt prezesa” został osiągnięty. Jesteśmy już na prostej, odbudowujemy sprzedaż. Dużo nas to wszystko kosztowało – i finansowo, i w wymiarze osobistym. Natomiast pozwoli nam uzyskać to, co w e-commerce jest niezwykle ważne – jesteśmy bardzo silni produktowo, natomiast szybkość teraz jest wszystkim, liczy się bardziej niż cena. Nowy adres temu sprzyja, firmy kurierskie są tuż obok… Wszystko mamy w jednym miejscu. Otrzymujemy zamówienie, za 10 minut rozpoczynamy kompletację, szukanie każdej zamówionej książki. Używanej, ale także nowej? Książkę używaną mamy u siebie w magazynie, każdy tytuł jest łatwy do znalezienia. Książkę nową na razie wprowadzamy stopniowo. Korzystamy z oferty hurtowni, które są w pobliżu. Czyli z oferty krakowskiej firmy Ateneum? Tak, ale z oferty dalszych firm też. Będziemy chcieli mieć własny stock. Po to zwiększyliśmy powierzchnię magazynową, po to się przeprowadzaliśmy, żeby mieć też miejsce na książkę nową. Ale przy książkach nowych są inne, mniejsze marże. Tezeuszowi to się opłaci? Tak. Chcemy mieć wszystko – i książki używane, i nowe, i elektroniczne. Wszystko, po prostu. Żeby miłośnik książek od nas nie wychodził. Mamy strategię przekształcenia się z największego antykwariatu internetowego w Polsce, a tę pozycję już mamy od 10 lat, w bardzo dobry e-commerce wieloformatowy. Chcemy oferować książki w różnych formatach, chcemy mieć e-booki, audiobooki (czytane przez sztuczną inteligencję), do tego zdigitalizujemy 2 mln książek. Czyli zapowiada pan skanowanie książek używanych? Na wzór Depozytu Bibliotecznego Legimi? Nasz system będzie przejrzysty. Autorzy i właściciele praw autorskich, którzy już nie myśleli o tym, żeby dalej zarabiać na książce, która jest niewznawiana, tylko się ucieszą, że ktoś w ogóle taką książkę wprowadzi do obrotu i jeszcze podzieli się pieniędzmi. Dokonamy masowego zmartwychwstania książek w formie cyfrowej. Dzięki używanym książkom zaczniemy oferować nowy produkt. Natomiast nasz pomysł jest taki, żeby stworzyć największy repertuarowo e-commerce, który stanie się też marketplace’em branżowym dla książki nowej i używanej. Już jesteśmy blisko zajęcia pozycji dominującej na rynku książki używanej. 3/4 najbardziej wartościowych tytułów powyżej 40 zł oferuje właśnie Tezeusz. Jeżeli ktoś kupuje takie książki na Allegro czy w Empiku, często nawet nie wie, że kupuje je od Tezeusza. A co z najtańszą książką? Najtańsza nam się nie opłaca. W obrocie jest również ta tańsza książka, w tym segmencie działa nasza konkurencja. My średnią cenę książki mamy trzykrotnie wyższą niż na rynku, bo docieramy do tych najbardziej wartościowych księgozbiorów. Zapowiada pan marketplace – czy będzie dostępny dla wszystkich graczy z rynku? Gdy przyjdzie godzina „W”, Tezeusz wyjmie cały towar z platform, na których działa. Dysponujemy w tej chwili bazą 1,2 mln klientów, którzy kupili książki bezpośrednio u nas, przez Allegro lub na Empik. com. Można liczyć, że cały rynek to około 2-3 mln klientów. I zaczniecie działać na własną rękę… Ale Allegro i Empik jeszcze o tych planach nie wiedzą? Nie wiedzą i lekceważą ten moment. My jesteśmy w stanie rocznie digitalizować pół miliona tytułów. Do naszego magazynu trafia 4 mln książek rocznie. I tylko 1/4 „wchodzi na ladę”, reszta idzie do recyklingu. Wystawiamy do sprzedaży książki od 11 zł w górę. Większość polskich antykwariatów oraz osób prywatnych operuje w tej najniższej kwocie – do 11 zł. I tym się na rynku wyróżniamy. Z kolei te najtańsze książki oddajemy do recyklingu. I zapowiada pan jeszcze digitalizację… Chcemy dokonać digitalizacji, żeby nasza oferta była jak najobszerniejsza. Aby nasza oferta cyfrowa pod względem skali dorównała repertuarowi książki papierowej. Do tego będą różne formaty. Czyli dla każdego coś miłego. Obserwujemy, w którą stronę idzie rynek, i mamy pomysł, chcemy zaproponować pewną hybrydę, a jednocześnie dzięki zdigitalizowaniu docelowo wszystkiego, co jest wartościowe handlowo i merytorycznie na polskim rynku, uruchomimy „superwyszukiwarkę książek”, napędzaną sztuczną inteligencją. Jak ona będzie działać? Będzie wyszukiwać w milionowej bazie tytułów różne motywy na podstawie wytypowanych przez użytkownika 10 kryteriów i wskaże najodpowiedniejsze tytuły. W jaki sposób AI będzie jeszcze obecna w Tezeuszu? Napędzana sztuczną inteligencją będzie także wyceniarka książek. Bo teraz kluczem jest, żeby mieć taki pricing, który w sekundzie zmienia ceny, dopasowuje się do różnych okoliczności. Pierwszy model z inteligentną wyszukiwarką opracowywany jest z myślą o klientach, ten drugi jest dla nas, żeby optymalizować ceny zakupu i sprzedaży. I to wszystko będzie działać na waszej własnej platformie? Nasz marketplace w całości skupiony będzie na książce. Plan maksymalny jest taki, żeby to książka była głównym czy dominującym produktem, powiązanym z różnymi usługami, ale skoncentrowanymi wokół książek. Żeby klient mógł w sposób przyjazny dowolną książkę wyszukać, rozpoznawać, bawić się całą tą podróżą do niej i mamy nadzieję, że to się klientom spodoba. Jednocześnie nowoczesna logistyka pozwoli nam na bardzo szybką realizację zamówień. Małopolskę będziemy w stanie obsługiwać w ciągu jednego dnia. Czyli taki model jak w Amazonie... Tak, chcemy jakość amazonowską osiągnąć dzięki nowemu magazynowi. W ciągu jednego dnia będziemy w stanie obsłużyć rynek lokalny, dość duży – aglomerację małopolską, a może i Śląsk. Jeżeli ktoś złoży zamówienie do godz. 12, to chcemy, żeby przesyłka do niego dotarła jeszcze tego samego dnia. Jest takie zapotrzebowanie. Allegro jest znakomite pod wieloma względami, Empik też bardzo fajnie działa, my to widzimy właśnie w marketplace’ach, zwłaszcza przedświątecznie. Natomiast tam książka zaczyna ginąć w powodzi innych kategorii. A my chcemy na scenie wirtualnej sprawić, że to książka będzie królową balu. Taki jest nasz pomysł. Będziecie zapraszać do współpracy też innych? Jeżeli e-commerce nam wypali i uda nam się osiągnąć masę krytyczną, to również warto będzie na pewno do sprzedawców książki używanej, antykwarycznej, takie zaproszenie wystosować. Z książką nową jest trudniejsza sprawa, bo widzimy, jak trudno się konkuruje na tym rynku. Chyba nawet na sprzedaży książki nowej nie zarabiamy, a sprzedajemy za 10 mln zł. Na razie jest dla nas dodatkiem, my zarabiamy na książce używanej, dlatego nie krwawimy tak jak księgarnie. Ale też podkreślę, że na swój wynik ciężko pracujemy. Czy Tezeusz ma punkty stacjonarne? Nie. Przez osiem lat przy siedzibie głównej w Lubniu, koło Zakopianki, mieliśmy sklep firmowy, w którym oferowaliśmy milion tytułów. On był „wypustką” z magazynu. Więc jak ktoś się zatrzymał, to mógł wybierać z dużego repertuaru. Natomiast w Skawinie nie widzę możliwości prowadzenia sklepu stacjonarnego. Z naszych doświadczeń i z analizy rynku wynika, że małe księgarnie czy sieci księgarskie, stacjonarne sklepy się skończyły. Czasy się zmieniają, gusta się zmieniają. Myślimy o stacjonarnych punktach, ale bardziej pod kątem skupu książek. Mamy w planach wyspy w galeriach handlowych, gdzie będziemy chcieli skupować książki bezpośrednio od oferentów. I może zaproponujemy też jakąś sprzedaż, ale ograniczoną do bestsellerowego repertuaru i to książki nowej. Dzięki współpracy z Empikiem książki zamawiane z oferty Tezeusza można odebrać w salonach tej sieci... Cenimy sobie tę współpracę, bo dzięki niej otworzył się przed nami wielomilionowy rynek i idziemy tam bardzo do przodu. Odbiór w salonie na pewno zwiększa nam obroty. I cenimy sobie, że książki z Tezeusza są odbierane w Empiku, ale wiem, że dla tej firmy jest to wyzwanie: utrzymać taką drogą sieć ekskluzywnych punktów odbioru, tak niewiele zarabiając na książce. Ale klient, odbierając przesyłkę w Empiku, przy okazji może skorzystać z promocji np. 3 książki w cenie 2. Empik nie chwali się danymi sprzedażowymi, nie pokazuje, czy tak świetnie zarabia na tych promocjach. To też jest pewną podpowiedzią. Jak ja zarabiałbym na promocjach, to bym to opisał jak trzeba. Pan chętnie się dzieli informacjami finansowymi, inni na tym rynku – niekoniecznie. W każdym razie bardzo cenię możliwość współpracy z Empikiem i bardzo się cieszę, że Tezeusz jest tam głównym antykwariatem internetowym. Są oczywiście pewne trudności we współpracy, głównie natury programistycznej. Wciąż też czekamy na możliwość udziału w programie Premium. Empik nie ma w ofercie zbyt wielu książek, jakieś osiemdziesiąt kilka tysięcy pozycji, podczas gdy my mamy 240 …