W tym miesiącu na tzw. warsztat wzięliśmy nie jedną promocję, a dwie. Wspólnym dla nich mianownikiem jest praca z tzw. brandem, czyli inaczej marką. W wolnym tłumaczeniu, bo ci, którzy z brandami do czynienia mają na co dzień, powiedzą, że „gdzie im tam do marek”, że „to zupełnie co innego”. Ale my intuicyjnie wiemy, że brand to taki młodszy kuzyn marki, ta z kolei może być krewną starego poczciwego znaku towarowego. Signum temporis. Bohaterkami są dwie serie (nie do końca serie, ale niech tak zostanie) małych rozmiarami, ale ciekawie promowanych książeczek. Z różnymi adresatami, choć z tym samym wydawcą. Psu na budę? Pierwsza to dwutomowy komiks o słynnym psie rasy beagle, nieco leniwym, mającym jednak swą filozofię życiową, która na całym świecie ujmuje ludzi od ponad półwiecza (obecność w 2300 tytułach prasowych i 1400 książkach). Psu na imię Snoopy i już wiedzą Państwo, o kogo chodzi. Pomysł na wydanie u nas książek opartych na popularnych „stripach” (czyli paskach – mikro historyjkach składających się z kilku obrazków) leżał właściwie na ziemi. Schyliła się po niego Nasza Księgarnia. Na rynek trafiły od razu dwa tomiki, z których na pierwszy rzut oka pierwszy wygląda jak… negatyw drugiego. Zawartość obu różni się jednak (także tytuły – „Snoopy i sprawy życiowe” oraz „Snoopy i kwestia stylu”). – W przypadku Snoopy’ego, który był pierwszym tego rodzaju doświadczeniem dla naszej firmy, początkowo byliśmy ostrożni i wydrukowaliśmy po 6000 egz. każdej książki (w czarnej i białej okładce). Czytelnicy docenili jednak nasze starania i szybko zmuszeni byliśmy robić dodruk – opowiada Monika Kalinowska, dyrektor wydawniczy. Książeczki przy pierwszym kontakcie dosłownie uderzają estetyką. Idealnie kwadratowe, twarda oprawa, obwoluta, tłoczenia. Jedyne użyte kolory to czerń i biel, dzięki czemu udało się nawiązać do wspomnianego już stripu. Prostota i elegancja. W zakresie promocji wykonano specjalne pudełka (tzw. naladowe) na książki, które …