„K.N. Haner i Edyta Folwarska połączyły siły i startują z nową pobudzającą zmysły i wyobraźnię serią – Pink Book” – poinformował wydawca, Edipresse Książki. Obie panie macie już ugruntowaną pozycję w gatunku, jaki uprawiacie. Czemu zawdzięczamy nagłą popularność literatury romansowej, erotycznej? K.N. Haner (na zdjęciu po lewej):Moim zdaniem musiał przyjść na taką literaturę odpowiedni czas. Moda na romanse przybrała na sile w momencie światowego sukcesu „50 twarzy Greya”, do Polski ten boom również dotarł i trwa do dziś. I wydaje mi się, że przez najbliższe lata nadal będzie się ten trend utrzymywał, a co za tym idzie, będą pisane, wydawane i czytane ogromne ilości książek w tym gatunku. Edyta Folwarska (na zdjęciu po prawej): Niestety w naszym kraju seks nadal jest tematem tabu. Polki, nawet te odważniejsze, rozmawiają z przyjaciółką o orgazmie, szepcząc, nie jesteśmy tak swobodne w rozmowie o seksie jak np. Francuski, Włoszki, Hiszpanki. Więc cieszy mnie fakt, że kobiety powoli otwierają się nie tylko na tego typu literaturę, ale i dyskusję. Jak poinformowała platforma z e-bookami Legimi, każda nowa powieść romansowa błyskawicznie trafia na topkę. Jak panie sądzą, dlaczego właśnie elektroniczna forma tego rodzaju książek tak się spodobała Polkom? Czy może to wynikać z tego, że na czytników nie widać, co aktualnie się czyta? A publicznie, jak powiedziała pani Edyta, jednak trochę się tego wstydzimy? E.F.: Może tak być. Aczkolwiek nasze stałe czytelniczki, które znają nasze pióro, wiedzą już, czego mogą się spodziewać, i dlatego zamawiają książki papierowe i e-booki już w przedsprzedaży w promocyjnych cenach. K.N.H.: Mnie słowo „e-book” kojarzy się niestety głównie z nielegalnym pobieraniem plików z sieci. Patrząc na zestawienie sprzedaży różnych form: książka, e-book, audiobook, to e-booki sprzedają się najgorzej – przynajmniej w moim przypadku. Jest to raptem kilka procent całej sprzedaży, ale faktycznie, dzięki takiej platformie jak Legimi są duże szanse, że wielu czytelników wykupi abonament, by czytać legalnie. A co do tego, czy się wstydzimy, to absolutnie nie, z tego, co wiem, to czytelniczki po prostu nie mają już w domach i swoich biblioteczkach miejsca na kolejne książki i dlatego e-booki cieczą się coraz większą popularnością. Po lekturze „Dziedziczki” i „Pokusy” mam takie spostrzeżenie, że sceny erotyczne wcale nie dominują w pań historiach, ale są jedynie jej częścią. Przede wszystkim, moim zdaniem, postawiły panie na ukazanie napięć między bohaterami. A relacje w obu związkach są bardzo elektryzujące, zarówno w „Dziedziczce”, jak i w „Pokusie” bohater jest, owszem, przystojny i seksowny, ale nie wzbudza sympatii. W „Dziedziczce” po ujawnieniu pewnych faktów, natomiast w „Pokusie” już od początku powieści. Dlaczego bohaterki książek zakochują się w draniach? K.N.H.: „Bad boy kocha najmocniej” – tak gdzieś przeczytałam, a te słowa idealnie wpasowują się w trend i schemat pisanych obecnie romansów. Wydaje mi się, że czytelniczki najchętniej czytają o takich niegrzecznych i oczywiście seksownych facetach, ale w realnym świecie tak naprawdę wcale by nie chciały mieć takiego „egzemplarza” w domu. Wiadomo, są kobiety, które wybierają nieodpowiednich mężczyzn i łudzą się, że ten dla nich się zmieni, ale takie rzeczy to właśnie …