Wtorek, 2 listopada 2010
Rozmowa z Kamilem Witkowskim – właścicielem i prezesem Wydawnictwa Nowy Świat
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru286
W ostatnich dniach Wydawnictwo Nowy Świat wprowadziło do sprzedaży książkę Roberta Sochy „Nie chodziło o okup”. Jak będąc małym wydawcą zdobywa się i wydaje tak „gorący” tytuł?Wymaga to dużej aktywności i pracy. Szansą dla małego wydawcy jest właśnie znalezienie pojedynczych hitowych tytułów. Z prostego rachunku ekonomicznego wynika, że taka firma nie jest w stanie wydać 200 tytułów rocznie w średnich rynkowych nakładach, które przyniosą wysoki obrót. Do tego potrzebny jest duży kapitał…I to w podwójnym znaczeniu: finansowym i logistycznym. Wiąże się to z konieczności zatrudnienia armii pracowników, nad którą to armią trzeba zapanować. Dla firmy takiej, jak Nowy Świat, która wydaje 30-40, a w bardziej szalonych latach nawet 50 tytułów stanowi to olbrzymi wysiłek. Dlatego wszystko opiera się na poszukiwaniu nowych popularnych autorów i atrakcyjnych tematów. Mały wydawca nie będzie w stanie nakłonić do współpracy na przykład Marka Krajewskiego, który najpierw publikował w Wydawnictwie Dolnośląskim, następnie w W.A.B. a teraz w Znaku. Prędzej będzie na odwrót – to duża firma może mniejszej „podkupić” autora. Takie jest prawo buszu. Zatem jakie ma alternatywy? Znaleźć kogoś kto, choć jest debiutantem, w jakimś stopniu mógłby stanąć w szranki z takim uznanym już twórcą. Drugim rozwiązaniem jest znaleźć autora, który w odpowiedni sposób byłby w stanie zająć się ciekawym tematem. To co fascynuje mnie w rynku książki, to także jego podobieństwo do gry na giełdzie. Na początku wydawca musi zainwestować, i – trochę niezależnie od analiz czy prognoz – akcje danej książki albo idą w górę, albo spadają. To jak było z książką o Krzysztofie Olewniku? Zaplanowaliśmy, by ukazała się na przełomie września i października, bo wtedy miał być gotowy raport sejmowej komisji śledczej. Ale rozmaite sensacje medialne zbiegły się z datą ukazania się książki zupełnie przypadkowo. Tego zaplanować się nie da. Co ciekawe, o sensacjach, które teraz media „ujawniły” autor napisał w książce… dużo wcześniej. To oczywiście pomaga w promocji i sprzedaży… Książka trafiła właśnie na „topkę” Empiku. Jednak sam temat wciąż żyje i nie wiadomo co się wydarzy w przyszłości… Tak, niewykluczone, że pojawią się nowe sensacyjne wiarygodne fakty, które w całkowity sposób zaprzeczałyby wszystkiemu co znalazło się w książce. To właśnie jest problem z wydawaniem książek traktujących o bieżących wydarzeniach. Czy książka była w jakikolwiek sposób autoryzowana przez rodzinę Olewników?Nie, ale autor wielokrotnie z nimi rozmawiał. Robert Socha zajmuje się sprawą od samego początku, dodatkowo ma wykształcenie prawnicze, ze zdanym egzaminem prokuratorskim, więc zna poruszaną tematykę, także z tej praktycznej strony. Na podstawie dostępnych materiałów i informacji stara się odpowiedzieć na pytanie o przyczyny i mocodawców porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika, oczywiście z zastrzeżeniem, że być może pełnej prawdy na ten temat nie poznamy nigdy. Nie grożą wam ewentualne procesy? Tego oczywiście nigdy nie wiadomo, ale autor dołożył starań by dotrzeć do prawdy. Ile wyniósł nakład podstawowy tej książki? Przygotowaliśmy 8000 egz., kolejny nakład niebawem przyjedzie z drukarni. Cieszymy się chwilą, bo pewnie nie jest to tytuł długowieczny. Wracając do początków firmy, co działo się dziesięć lat temu i dlaczego w ogóle się wydarzyło? Pewnie najprościej byłoby powiedzieć, że strasznie fajnie jest wydawać książki. Ale na początku, czyli w 2000 roku nie zamierzałem stworzyć wydawnictwa w rozumieniu biznesowym. Firma powstała po to, aby wydać kilka książek, w dodatku były to przede wszystkim książki poetyckie, więc o motywacji ekonomicznej nie było tu mowy. Później pojawiła się myśl, że warto byłoby wydać coś, co dawałoby nie tylko satysfakcję z samego faktu pojawienia się książki drukiem, ale także coś dla szerszego grona odbiorców. Do tego trzeba pozyskać jakchiś autorów, znaleźć ciekawe tematy. W ten sposób zaczęło pojawiać się coraz więcej tytułów i cały biznes się rozrastał. Ale gdybym na starcie wiedział, jakie to trudne, to pewnie bym się trzy razy zastanowił (śmiech). Który tytuł okazał się tym pierwszym sukcesem? „Kabaret nadredaktora” Marcina Wolskiego i „Podróże z moją kotką” Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm. Wtedy wyszliśmy z niszy, w której książki drukowane były w kilkuset egzemplarzach. Te tytuły ukazały się (i sprzedały) w kilkutysięcznych nakładach. Zatem od jakiego momentu działalność wydawnicza przekształciła się w biznes? Chyba w 2006 roku, kiedy pojawiły się nieco bardziej znaczące obroty, a firma zatrudniała już kilka osób. Co oznacza termin znaczące obroty? W pierwszych latach było to ok. 100-200 tys. zł, następnie 500 tys. zł. Przekroczenie przez firmę taką jak Nowy Świat bariery 1 mln zł uznałem za sukces. Niestety do tej pory nie udaje mi się osiągnąć kolejnego etapu, czyli przekroczenia progu 2 mln zł rocznego obrotu. Kiedy wydawnictwo miało najwyższe przychody? To było w 2007 roku, kiedy zanotowaliśmy ok. 1,5 mln zł, w następnych latach mieliśmy 1,1-1,2 mln zł. Sukcesom jakich tytułów należy przypisać ten rekordowy wynik? W największym stopniu z pewnością książce Agnieszki Fitkau-Perepeczko „Śniadanie w łóżku”, której sprzedaż przekroczyła 50 tys. egz. Bestseller tego pokroju na razie nigdy więcej nam się nie przytrafił. Skok obrotów do powyżej 2 mln zł wymaga jednak innego myślenia o biznesie. Jednym czy dwoma bestsellerami nie uda się tego osiągnąć. Na jakie pozycje z waszego dorobku należałoby jeszcze zwrócić uwagę? Chyba najbardziej dumny jestem z sukcesu „Dziewczyny z zapałkami” Anny Janko. Tu przede wszystkim zaważyła jakość książki, której sprzedaliśmy ok. 20 tys. egz. i wciąż ją sprzedajemy. Bardzo dobrze sprzedają się też kolejne wydania publikacji „Toskania i okolice. Przewodni subiektywny” Anny Marii Goławskiej i Grzegorza Lindenberga – łącznie kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Jakieś inne segmenty?Kilka lat temu, kiedy jeszcze nie wiedziałem, w którą stronę skierować działalność wydawniczą, szukałem różnych rozwiązań. Moje dzieci były małe i kiedyś w księgarni natknąłem się na książeczki dla najmłodszych – małego formatu, o objętości kilku stron. Pomyślałem sobie wtedy, że są strasznie brzydkie i głupie. A zaraz potem postanowiłem wydać takie same, tylko ładniejsze i z lepszym tekstem. Sądziłem, że łatwo zmiotę z rynku te gorsze… To była bardzo kosztowna pomyłka?Może nie katastrofalna, ale na pewno zauważalna w bilansie firmy. Generalnie sprzedawały się bardzo słabo. Patrząc na to dziś, nie miałem najmniejszych szans zaistnieć z tym produktem. Książki konkurencji były o kilkadziesiąt groszy tańsze, bo drukowane w olbrzymich nakładach; w seriach, na które składało się po kilkadziesiąt pozycji. Teraz książkę dziecięcą wydaję sporadycznie, zazwyczaj w przypadku tytułu, który uważam za bardzo dobry i nie chcę go wypuszczać z rąk. Wiem, że to nie moja dziedzina. A oferta dla młodzieży? Dobrze sprzedaje się seria „Klasa pani Czajki” Małgorzaty Piekarskiej. Nowy Świat wydał cztery tytuły tej autorki, które łącznie sprzedały się w nakładzie ok. 20 tys. egz. Co ważne, przebiega to bardzo równomiernie, bez nagłych wzrostów i spadków. Ostatnio zamówiłem dodruk trzech wcześniejszych tytułów. To cieszy pod kątem biznesowym. Ale – co ważniejsze – to są naprawdę znakomite …
Wyświetlono 25% materiału - 1076 słów. Całość materiału zawiera 4306 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się