Honorowym gościem tegorocznych targów książki we Frankfurcie będzie Islandia. Fakt ten, na pierwszy rzut oka być może zaskakujący, nie dziwi wobec bogatej, długiej i barwnej tradycji literackiej, jaką posiada owa mała wyspa północnego Atlantyku. Za jej obecne, choć z pewnością jedynie chwilowe, zwieńczenie uznać można dzieła noblisty Halldórra Laxnessa, tłumaczone i czytane na całym świecie. Szczególny status Islandii w czasie frankfurckich targów staje się doskonałą okazją do przybliżenia początków miejscowej literackiej tradycji. Treścią oraz stylem nawiązuje do niej wiele współczesnych kompozycji powstających na wyspie. Bo też chyba jak żadna inna, literatura islandzka swoim charakterem pokazuje, iż artystyczny konserwatyzm nie musi przeczyć rozwojowi i, w konsekwencji, światowemu uznaniu. Dobrze ilustruje to przykład wspomnianego już Laxnessa. Przyznany mu Nobel wynikał z faktu, iż czytelnicy na całym świecie docenili jego przywiązanie do rodzimej historii, natury i obyczaju, które pozwalały mu kreować wspaniałe literackie wizje. Być może nie wszyscy wówczas zdawali sobie sprawę, że Laxness nie był wizjonerem, ale głęboko czerpał z wzorów, żywych na wyspie od samego początku literackiej aktywności jej mieszkańców.
Tradycje i nowa wiara
Historia literatury islandzkiej ściśle wiąże się z historią wyspy i jej mieszkańców. Islandia została zasiedlona pod koniec IX wieku przez Norwegów, którzy stworzyli tu nową społeczność. W 1262 roku Islandczycy zostali zmuszeni do uznania władzy króla Norwegii. Do tego czasu sami stanowili o sobie. O politycznym, społecznym a nawet gospodarczym życiu na wyspie decydował Allthing, wiec generalny, zwoływany raz w roku. W 930 roku Islandczycy zaadoptowali na swoje potrzeby prawo norweskie, a w roku 1000 przyjęli (decyzją Allthingu) chrześcijaństwo.
Literatura islandzka od samego początku rozwijała się w oparciu o dwa podstawowe elementy: skandynawską i germańską tradycję oraz narzędzie jakim było pismo. Pierwszy z elementów determinował w dużej mierze treść, drugi styl tworzonych dzieł. Islandzcy osadnicy przywozili ze sobą pamięć o germańskich i skandynawskich bóstwach i herosach, upamiętnianych w legendach oraz poezji. Póki na wyspie nie zaznajomiono się z pismem, utwory te transmitowano w formie ustnej. O powszechności tego zjawiska świadczy fakt, iż odbiło się ono mocno na stylu ich literackich (czyli pisanych) odpowiedników. Niemniej, przyjęcie chrześcijaństwa oznaczało w konsekwencji stworzenie warunków dla pełnego rozwoju literatury i piśmiennictwa na Islandii. Właściwa organizacja kultu wymagała posiadania Pisma Świętego, ksiąg liturgicznych, ewangeliarzy, żywotów świętych i innych. Były one kopiowane oraz tłumaczone. Nauczyło to Islandczyków dwóch podstawowych rzeczy: produkcji ksiąg oraz wykorzystania łacińskiego alfabetu dla stworzenia pisanego formatu ich własnego języka. Dobrze wyraża to spisanie ok. 1150 roku przez anonimowego autora tzw. „Pierwszego Traktatu Gramatycznego”. Interesującą konsekwencją tych działań był jednak fakt, iż łacina bardzo szybko ustąpiła miejsca językowi miejscowemu, który wykorzystywano w twórczości literackiej na Islandii.
Neutralna narracja
Bez wątpienia, o okolicznościach i warunkach, w jakich rozwijała się literatura islandzka w średniowieczu, świadczą komponowane i spisywane na wyspie sagi. One też najpełniej ukazują specyfikę i piękno gatunku, który stanowiły. Warto zaznaczyć, iż sagi islandzkie nie tyle zrodziły się dzięki adaptacji pisma, ale mogły zaistnieć w nowym, literackim wymiarze. Większość z najwcześniej spisanych sag funkcjonowała wcześniej w formie ustnej. Dotyczyło to w głównej mierze poszczególnych epizodów i wątków, które, już w wymiarze pisanym, łączono w większe historie. Procesowi temu towarzyszyło mieszanie się motywów. Dzięki temu znamy sagi, które zachowały się w różnych, często dość odmiennych wersjach. Proces ten także znajdował swoje odbicie w stylu sag islandzkich.
Ten zaś obejmuje kilka charakterystycznych cech. Bez względu na opowiadaną historię, narrator pozostaje przeważnie neutralny, starając się w „obiektywny” i „chłodny” sposób przedstawić opisywane wydarzenia. W sagach rzadko znajdziemy jego emocjonalne lub moralizatorskie komentarze. W przypadku opisywania konfliktów, narracja uwzględnia głosy wszystkich zainteresowanych stron, które biorą w nim udział. Za przykład może służyć Saga o Njalu. Jej finałem jest opis ataku przeciwników głównego bohatera, który kończy się spaleniem jego i jego rodziny w ich własnym domu. Przez kilka rozdziałów saga szczegółowo opisuje agresywne zamiary napastników i ich determinację w osiągnięciu celu a także tragiczne chwile gospodarza i jego żony, którzy w łożu czekają na dopełnienie się ich losu. Mimo to, zwraca uwagę brak słów potępienia dla napastników i współczucia dla Njala i jego rodziny.
Kompozycyjna toporność
Sagi islandzkie tworzone były w oparciu o współwystępowanie w ich narracjach prozy i poezji (prosimetrum). Prozą przedstawiano ciąg wydarzeń tworzących daną historię. Poezję, przeważnie pojedyncze strofy, wykorzystywano w dwojaki sposób: do potwierdzania prawdziwości zawartych w prozie danych oraz jako narzędzie wypowiedzi bohaterów historii, szczególnie tych, które odnoszą się do ich emocji, uczuć oraz ocen. Bohaterowie sag bardzo często dyskutują, a nawet kłócę się ze sobą, wyrażając swoje odczucie poprzez komponowane na poczekaniu strofy. Wielokrotnie poezja służy do miłosnych wyznań czy też politycznych deklaracji. Jak ważnym dla kompozycji sag było prosimetrum wskazuje przykład Sagi o Kormaku. Gdyby historię skalda pozbawić poezji w niej zawartej, stałaby się ona dla nas całkowicie nieczytelną.
Styl sag cechuje także kompozycyjna toporność. Dotyczy to w szczególności najstarszych historii. Należy uczciwie zaznaczyć, iż sagi islandzkie nie należą do najłatwiejszych lektur. Wyróżnia je pewna schematyczność, wspomniany już wcześniej „chłód” w relacjonowaniu poszczególnych wydarzeń. Ironia, humor, smutek czy radość, są bardzo ostrożnie dozowane. Schematyczność ta objawia się przez niemal szablonowe opisy miejsc i osób. Swoista surowość odpowiada jednak w pewnym sensie środowiskowym warunkom, jakie od zawsze panowały na wyspie. Można wręcz powiedzieć, że styl sag odzwierciedla islandzki krajobraz i środowisko oraz związane z tym warunki życia. Czytanie sag mocno utrudniają załączane do niej, wielopokoleniowe genealogie poszczególnych bohaterów. Były one jednak umieszczane nie bez powodu. Pierwsi, średniowieczni odbiorcy sag, mieli okazję słuchać historii (mniej lub bardziej prawdziwych) swoich przodków. Listy genealogiczne pozwalały im ową krewniaczą więź wykazać. Co więcej, służyły one tym, którzy, wykazując swoje pokrewieństwo z bohaterami z przeszłości, aspirowali do majątku lub przewodniej roli w islandzkiej społeczności. Sagi pełniły więc, obok artystycznej, także społeczną rolę. Stylistyczna toporność z tym związana, była także wynikiem ich wcześniejszego funkcjonowania w tradycji ustnej. Mówiąc wprost, schematyczność przekazu ułatwiała jego zapamiętanie. Z czasem, sagi nabierały literackiego kolorytu a ich język stawał się bardziej kwiecisty a opisy bardziej rozbudowane.
Magia i czary
Literatura islandzka od swego zarania, ściśle była związana z dziejami wyspy. Fakt ten wpłynął na tematyczny podział sag. Sagi królewskie (konungasögur) traktują przede wszystkim o władcach średniowiecznej Norwegii. Szczególne miejsce zajmują Olaf Tryggvason oraz Olaf Haraldsson, zwany Świętym, którzy schrystianizowali Skandynawię. W sagach królewskich istotnym motywem są także relacje norweskich monarchów z Islandczykami. Sagi rodowe (Íslendingasögur) opisują dzieje Islandczyków, poszczególnych rodzin oraz mieszkańców wybranego regionu. Większość historii opisanych przez sagi rodowe rozgrywa się w okresie między 870 a 1030. Wydarzenia rozgrywają się przede wszystkim na Islandii, czasami (lecz raczej epizodycznie) przenosząc się do innych części Skandynawii lub Anglii. Sagi biskupie (biskupasögur) poświęcone są ordynariuszom dwóch islandzkich diecezji: Skálholt i Hólar. Pierwsi z nich, Thorlak Thorhallsson (1178-1193) oraz Jón Ögmundarson (1106-1121) doczekali się statusu świętych. Dlatego też sagi im poświęcone, obok narracji o obydwóch Olafach, wykazują wiele cech hagiograficznych, choć stylistycznie w niewielkim stopniu różnią się od sag rodowych. Sagi legendarne (fornaldarsdgur) to opowieści o germańskich i skandynawskich bohaterach z zamierzchłej, legendarnej przeszłości. Liczne elementy i motywy fantastyczne, mocno odróżniają je od sag rodowych. W poszczególnych historiach pojawiają się postacie i stworzenia o mitycznym rodowodzie, pełno także magii i czarów, od których nie stronią poszczególni bohaterowie. Ci ostatni wyróżniają się nadludzkimi cechami, które umożliwiają im dokonywanie bohaterskich czynów. Wśród bohaterów sag legendarnych znajdujemy zarówno postacie z pogranicza legendy i mitu (Sigurd Fáfnisbani) jak i sławne postacie świata wikińskiego (Ragnar lodbrok). Sagi i romanse rycerskie (riddarasögur) są efektem napływu do Skandynawii literackich nowinek z kontynentu europejskiego, głównie Francji, w pierwszej połowie XIII wieku. Zaowocowało to licznymi tłumaczeniami oraz adaptacjami wielu historii z kręgu kultury dworskiej. Dotyczy to przede wszystkim legendy o Tristanie i Izoldzie oraz arturiańskich wierszy Chrétiena de Troyes. Nowo poznawane historie i legendy wpychano w kompozycyjne ramy sag. Zaowocowało to znaczącymi zmianami stylistycznymi. Sagi legendarne pisane były w znacznie barwniejszym języku, pełnym wyszukanego słownictwa, aliteracji i rymu, alegorii oraz powtórzeń. Nowinki stylistyczne odzwierciedlały ambicje skandynawskich, w tym islandzkich elit, zapatrzonych w europejskie mody i wzorce.
Barwność i tajemniczość
Parę słów należy także poświęcić kwestii autorstwa sag islandzkich. Większość z nich to dzieła anonimowe. Za powstawanie ich pisanych form odpowiedzialni byli przede wszystkim mnisi pracujący w skryptoriach islandzkich klasztorów takich jak Thingeyrar czy też Munkathvera. Ich rola sprowadzała się de facto do rejestrowania, często od dawna funkcjonujących w obiegu ustnym, historii. Niemniej, tworząc kolejne manuskrypty, zakonni skrybowie także wpływali na ich kształt, modyfikując, skracając lub też rozwijając poszczególne historie. W przypadku sag, które miały swoje odpowiedniki w formie ustnej, wskazanie „autora” jest tym bardziej niemożliwe. Pozostaje jedynie przeświadczenie, iż sagi islandzkie, w kształcie takim, jaki zachowały średniowieczne manuskrypty, to efekt pracy wielu osób na przestrzeni dziesiątek a może i setek lat.
Fascynacja średniowieczną literaturą islandzką ma długą metrykę i globalny zasięg. Dotyczy to zarówno świata akademickiego jak i zwykłego czytelnika. Najlepszym dowodem są liczne tłumaczenia sag islandzkich na różne języki świata, w tym japoński czy portugalski. Także polski czytelnik ma od kilkudziesięciu lat możliwość zetknięcia się z przekładami wybranych sag. Szczególnie godne polecenia są edycje Apolonii Załuskiej-Strömberg (m.in. „Saga o Egilu”, „Saga o Gunnlaugu”). Po dłuższej przerwie, na początku obecnego stulecia, pojawiły się nowe tłumaczenia („Sagi winlandzkie”, „Saga o Viga-Glumie”), w kolejce czekają następne („Saga o Hallfredzie”, „Saga o Jomswikingach”). Barwny, czasem tajemniczy, czasem zagadkowy świat, który opisują, wart jest odkrycia.
Dr Jakub Morawiec jest historykiem z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego (Zakład Historii Średniowiecznej). Członek International Saga Society. Bierze udział w międzynarodowym projekcie badawczym „Jómsvikinga saga – history and tradition”. Autor książki „Wolin w średniowiecznej tradycji skandynawskiej”.