Wtorek, 29 listopada 2022
ROZMOWA Z RADOSŁAWEM LEWANDOWSKIM, PISARZEM I SAMOWYDAWCĄ
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 582 (22/2022)
Chciałam panu pogratulować wygranej w niezależnym konkursie na Polską Książkę 2021 Roku „Brakująca Litera” za powieść „Australijskie piekło”! Książka jest twórczą relacją z rejsu holenderskiego statku Batavia z początku XVII wieku, a wydał ją pan własnym sumptem. Dziękuję! Nagrody są dopalaczem dla autorów, trudno przecenić ich wagę i mówię to śmiertelnie poważnie. Natomiast gdyby pani zapytała o skutki sprzedażowe, to efekty nie są spektakularne. Szkoda. Co nie zmienia faktu, że nagroda sprawiła mi wielką frajdę, odbierałem ją w bibliotece przy ul. Tynieckiej w Warszawie, krocząc po czerwonym dywanie i miałem przedsmak oskarowej gali. Żeby działania przełożyły się na sprzedaż, trzeba uruchomić potężną machinę promocyjno-finansową. Tak to działa i nie ma co się oszukiwać. Książka ukazała się we wszystkich dostępnych formatach? Moja żona twierdzi, że nieco dziwnie postrzegam świat i zgadzam się z nią w zupełności. Bowiem jak inaczej wytłumaczyć fakt, że najpierw ukazał się e-book i audiobook, a dopiero potem wyszła książka analogowa? Mało tego, audiobook trochę różni się od wersji papierowej. Swoją drogą książka ma świetne okładki i mapkę autorstwa mistrza – Tomka Marońskiego, z którym pracowałem również nad serią „Wikingowie”. I która wersja jest lepsza? Papierowa. Pierwszy e-book był flarą wypuszczoną przeze mnie w świat. Wspomniał pan na początku o Hollywood. Rozumiem, że ma pan apetyt na ekranizację! Pewnie! To świetny materiał na przygodowy, marynistyczny film. Ale równie skutecznie mógłbym pragnąć, by moje pisarskie tantiemy osiągnęły poziom zarobków Roberta Lewandowskiego. Zacznijmy od tego, że aby zrobić hollywoodzką ekranizację, wpierw trzeba odnieść spektakularny sukces w kraju, potem książkę przetłumaczyć na język Szekspira i podpisać umowę z dobrym amerykańskim agentem literackim. Jeśli któryś czyta ten wywiad, serdecznie zapraszam, wspólnie rozbijemy bank. Nie można książki przenieść na ekrany w Polsce? W Polsce nie ekranizuje się dzieł historycznych tego typu. Są po prostu bardzo drogie w produkcji. Galeon Neptun – najdroższy „rekwizyt filmowy” swoich czasów skonstruowany w 1985 roku na potrzeby filmu „Piraci” Romana Polańskiego miał kosztować aż 7 mln funtów! Swego czasu były pewne przymiarki do mojej serii „Wikingowie” wydanej w Muzie i nawet sporządziłem wstępny synopsis na prośbę studia filmowego. Ale właśnie budżet okazał się barierą nie do przeskoczenia. I jeszcze jedna rzecz – nikt się nie weźmie za ekranizację, jeśli książka nie osiągnie dużej popularności na rynku anglojęzycznym. Dla mnie, czyli autora a zarazem samowydawcy, to zadanie godne jednej z prac Herkulesa. Ale jednak podejmuje pan działania, by książka była dostępna na innych rynkach. Ma pan agenta literackiego… Pewnie, że chcę wypłynąć na szerokie wody. Śni mi się sława Andrzeja Sapkowskiego i jego „Wiedźmina”. Wtedy to bym zadzierał nosa! Czasem odnoszę wrażenie, że my, pisarze, głównie jeździmy, spalając w silnikach właśnie marzenia. Często prowadzi to do zatarcia mechanizmu, niekiedy jednak… Jest pan również autorem poradnika „Jak napisać i wydać powieść” z wymownym podtytułem: „Uciekaj, póki możesz”. Zdradza pan w nim nieco kuchni pisarzy, dosłownie i w przenośni… Myślę, że jest tam wiele ciekawych i konkretnych informacji dla młodego, początkującego adepta sztuki pisarskiej. To wiele poradników w jednym, bowiem przygotowując konkretne rady, posiłkowałem się własnymi pisarskimi i wydawniczymi doświadczeniami, ale i wiedzą twórców reprezentujących różne czasy, kultury, style, metodologie pisania. Wsłuchałem się w głosy: Stephena Kinga, Jana Parandowskiego, Stevena Pinkera, Mario Vargasa Llosy, Haruki Murakamiego i Dwighta V. Swaina. W części czysto praktycznej podaję etapy procesu wydawniczego i namiary na konkretnych redaktorów, korektorów czy projektantów okładek. Więcej, podpowiadam w kwestii marketingu i budowy własnej księgarni jak ta, która funkcjonuje na mojej stronie radeklewandowski.pl. A czy ten, kto aspiruje do bycia pisarzem, ma pomysł na książkę i po przeczytaniu pańskiego poradnika wejdzie na ścieżkę samowydawcy, to wyjdzie z niej z zyskiem? Niestety nie. To jest jak chodzenie po polu minowym. Albo się przejdzie bezpiecznie, albo wdepnie na minę i… Niestety wydaje mi się, że na naszym rynku urwanych nóg jest więcej niż garnców na krańcu tęczy. Ale przecież niektórym się udaje. Marzycieli zachęcam do oglądania programów o współczesnych poszukiwaczach złota w Australii, to wiedza w pigułce. Co w takim razie dla samowydawcy jest najtrudniejsze? Sukces finansowy. Wydać książkę, jeśli ma się pieniądze, to dziś żaden kłopot. Bariery wejścia są coraz mniejsze, a możliwości przybywa. Najprostszy jest model vanity (ang. próżność), gdzie autor ma mało pracy, ale otrzymuje z reguły gorszą jakość i szczątkową promocję. Jeśli jednak świadomie decyduje się na taki model wydawniczy… kto bogatemu zabroni. Gorzej, gdy pchani marzeniami lokujemy w vanity-publishingu nasze marzenia o wielkiej sławie, podkradając środki ze skromnych domowych budżetów. Znacznie lepszą, choć trudniejszą drogą jest self-publishing, gdzie autor-wydawca musi wszystkiego dopilnować. O ile jest zdeterminowany i świadomy, efekt końcowy będzie niewspółmiernie bardziej dopracowany. Ale i tu mamy schody do pokonania. Trzeba sprzedać tyle książek, żeby proces co najmniej się zbilansował. Co najmniej. Jeśli ja pracuję nad książką półtora roku i przy tym chciałbym mieć średnią miesięczną pensję w wysokości, powiedzmy, 4000 zł, to powinienem na każdej książce zarobić przynajmniej 100 tys. zł. Tymczasem często pojawia się problem, żeby otrzymać zwrot wydatków, a gdzie środki na chleb i wodę, o czynszu i prądzie nie wspominając? To może być zniechęcające, chyba że trafi się na ważący kilogram złoty samorodek... Z kart mojego poradnika można dowiedzieć się więc, że to niełatwa, choć wspaniała podróż. Można wyruszyć w nią z nadzieją na cud, ale trzeba mieć z tyłu głowy wariant B. Oczywiście mam kolegów self-publisherów, którzy na tym nieźle zarabiają. Ale ciężko pracują. Jeżdżą na wszystkie możliwe konwenty i targi, trochę jak w dawnych czasach handlarze garnkami czy cyganie, gotowi naostrzyć noże czy zalutować dziurawą patelnię. Jesteście gotowi na życie w drodze? To zapraszam do trupy. A sprzedaż przez internet nie przynosi kokosów? W ramach grupy Samowydawców mamy wspólną księgarnię internetową. Ale sprzedaż przez nią jest symboliczna. Większość pracy trzeba wykonać samemu – przez własną e-ksiegarnię lub osobiście. Oczywiście niektórzy z nas podpisali umowy z dużymi hurtowniami książek. Problem w tym, że za ten przywilej płacimy duże „frycowe” i nasz zysk ze sprzedaży znacząco się kurczy. I trzeba ponieść jeszcze jeden koszt – absencję twórczą… Tak, nieustanny marketing i praca nad podniesieniem wolumenu sprzedaży mogą odebrać pisarski tlen. Ja sam przestałem pisać, w momencie kiedy stałem się samowydawcą. Mam już pomysł na książkę, na powieść historyczną, gromadzę materiały źródłowe, ale cały czas skupiam się na promocji powieści „Australijskie piekło” i innych moich dzieł. Wspomnianą powieść prezentował pan osobiście na Targach Książki w Katowicach… Tak, miałem przyjemność uczestniczyć w tegorocznych, zresztą owocnych targach na stoisku Samowydawców. Powiem tak: niektórzy preferują napoleoński styl …
Wyświetlono 25% materiału - 1051 słów. Całość materiału zawiera 4205 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się