No wreszcie!… Jest się z czego cieszyć. Przynajmniej przez moment książkowa branża będzie na tzw. czołówkach gazet. Ja wiem, wiem!… Nie należy przesadzać ani z tą radością, ani z tymi „czołówkami gazet”, ale fakt jest faktem („GW” z 5-6 lutego 2011): „Empik bez Merlina”! UOKiK w swojej łaskawości nie zgodził się na przejęcie przez Empik Merlina, co niektórym sprawiło radość, a niektórym niekoniecznie, ale wszystkich zaskoczyło. Komu radość, a komu smutek? To jest pytanie ważne i choć może trudno na nie odpowiedzieć w sposób jednoznaczny, ale warto się nad nim pochylić. „Gazeta Wyborcza” donosi, że wydawcy oprotestowali pomysł fuzji Empiku i Merlina, bo grozi to powstaniem monopolu. „GW” sugeruje zarazem między wierszami, że po stronie producentów książek panuje w tej mierze jednomyślność. Piórami Tomasza Grynkiewicza i Vadima Makarenki konstatuje: „Wydawcy się cieszą.” Tę opinię podziela również szef Instytutu Książki Grzegorz Gauden. Z pewną taką polityczną ostrożnością powiada: „To trafna decyzja. Jestem za istnieniem zdrowej konkurencji na rynku, a nie budowaniem quasi-monopoli”. No pewnie, kto by nie był! A jednak… Każdy, kto zna nasze branżowe poletko, wie doskonale, że w żadnej, nawet najdrobniejszej sprawie nas dotyczącej nie ma jednomyślności, poza tą jedynie, że wszyscy się kochamy i nawzajem życzymy sobie dobrze… w okolicach wigilii szczególnie. Do kolejnej wigilii jednak sporo czasu, a i fuzję dwóch wyżej …