Poniedziałek, 4 marca 2013
Rozmowa z Pawłem Jerzmanowskim – dyrektorem ds. rozwoju firmy Manta
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru349
Czy może pan odnieść się do następującej tezy: tablet + e-zasoby edukacyjne to przyszłość edukacji. Tak czy nie? Zdecydowanie tak.  Dlaczego? Przede wszystkim polskie społeczeństwo jest już na tyle rozwinięte pod względem technologicznym, że wydaje się przygotowane do wykorzystywania nie tylko treści elektronicznych, ale także tych przekazywanych w sposób mobilny, a zatem w wielu miejscach jednocześnie. Oznacza to, że dziś użytkownik, na przykład uczeń, może korzystać z urządzenia mobilnego w szkole, a po powrocie do domu kontynuować pracę na innym sprzęcie. Przy czym w dalszym ciągu podstawowym urządzeniem elektronicznym wykorzystywanym w domu jest komputer stacjonarny. Owszem, ale wśród urządzeń mobilnych dominują tablety, choć oczywiście wiele osób w bardzo uniwersalny sposób posługuje się już smartfonami. Jednak jeszcze nie w zakresie zasobów edukacyjnych. Jak z punktu widzenia firmy Manta wy- gląda poziom przygotowania polskich wydawców pod względem rozmiarów dostępnej oferty e-zasobów edukacyjnych? Wydawcy dysponują dzisiaj znacznie obszerniejszymi zasobami niż jeszcze kilka miesięcy temu. To po pierwsze. Po drugie firmy te znajdują się na znacznie wyższym poziomie zaawansowania technologicznego niż jeszcze niedawno. Przygotowane są bowiem do tworzenia zasobów, z których można korzystać na urządzeniach wykorzystujących różnego rodzaju systemy operacyjne. Przede wszystkim mam na myśli system Android, który jest obecnie dominująca platformą spośród wykorzystywanych w urządzeniach mobilnych. Zatem polscy wydawcy dobrze wyczuli rynkowe trendy? Tak, choć był okres, w którym mocno skupiali się nad dostosowaniem swoich produktów do potrzeb urządzeń działają- cych w systemie iOS, czyli na sprzęcie firmy Apple. Skąd ta zmiana? Przede wszystkim tablety Apple to urządzenia, których klienci muszą wykazać się wyższą zasobnością portfeli, a z drugiej strony stykają się z pewnymi ograniczeniami technologicznymi, które spowodowane są właśnie specyfiką wykorzystywanego systemu operacyjnego. W edukacji… Tak, iOS nie jest po prostu tak otwarty jak Android. Ale przecież Apple rozwija na własną rękę aplikacje edukacyjne – uruchomiło nawet własną platformę technologiczną poświęconą produktom tego typu… Choć trzeba przyznać, że w największym stopniu są to aplikacje służące samokształceniu, uzupełniające właściwy proces edukacji… I chwała firmie Apple za tę inicjatywę. Trzeba natomiast pamiętać, że w Polsce projekty z zakresu elektronicznych zasobów edukacyjnych prowadzone są przez podmioty należące do sfery budżetowej. A tu najważniejszym kryterium branym pod uwagę, na przykład w przetargach, jest cena. Ponadto jako produkt do nabycia w przetargach zwykle oczekiwane są „treści” według poszczególnych programów nauczania prowadzonych przez nauczycieli. Zatem czy istnieje już realne zapotrzebowanie na urządzenia mobilne? Czy projekt „Cyfrowa Szkoła” ma zostać oparty na sprzęcie typu tablety? W niedalekiej przyszłości na pewno tak. W działaniach i deklaracjach Ministerstwa Edukacji oraz Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji widać wyraźnie, że tablety są jednym z bardzo poważnych kandydatów do zajęcia ważnej roli w procesie cyfryzacji polskiej szkoły. W przeważającej części nauczyciele myślą jeszcze kategoriami notebooków, ale postęp jest tu nieunikniony. Tak jak note- booki wyparły swojego czasu komputery stacjonarne, tak obecnie tablety zaczęły wypierać notebooki. Przy czym ta zmiana przebiega w więk- szym tempie… To prawda. Rynek sprzedaży urządzeń tego typu notuje niewyobrażalne dla wielu branż wzrosty dochodzące nawet do 600 proc. Natomiast cały czas bez odpowiedzi pozostaje pytanie, kto miałby być nabywcą tabletu. Wydaje się, że w przyszło- ści taką rolę w sposób naturalny weźmie na siebie rodzic. Więc jaka miałaby być rola rządu w tym procesie? Przecież nie może ograniczyć się do szkolenia nauczycieli w zakresie wykorzystania nowoczesnych technologii w edukacji… Szkolenie nauczycieli objąć powinno nie tylko obsługę urządzeń, ale także wykorzystywanie samych treści edukacyjnych. Czy pańskim zdaniem w proces przygotowywania rynku edukacyjnego na przejście w świat cyfrowy powinni aktywnie włączać się również producenci i dostawcy urządzeń mobilnych? Oczywiście. Wszyscy dostawcy, którzy traktują rynek edukacyjny poważnie, powinni śledzić, co się na nim dzieje oraz podążać za jego oczekiwaniami, a niektóre z rozwiązań kreować. Powinni także wsłuchiwać się w oczekiwania rynku wydawniczego. Mamy więc trzy ogniwa procesu zmiany modelu edukacyjnego… Z jednej strony mamy wydawców, którzy są odpowiedzialni za kreację rynku, pełnią rolę jego animatorów, z drugiej dostawców sprzętu, a z trzeciej nauczycieli, którzy decydują, jaki kontent wybrać i wykorzystywać w procesie nauczania. Nie można przecież doprowadzić do sytuacji, w której nauczyciel podczas lekcji posługiwałby się nowoczesnymi technologiami w sposób znacznie bardziej nieporadny niż uczniowie. To wypaczałoby cały system edukacji… Pełna zgoda, dlatego część rynku wydawniczego jakiś czas temu podjęła inicjatywę i nie czekając na oficjalny start „Cyfrowej Szkoły” zrobiła krok naprzód organizując własne szkolenia skierowane do kadry nauczycielskiej. Wspominaliśmy już, że rynek wydawniczy konsekwentnie rozwija w ostatnich latach własne zasoby elektroniczne… I musi to robić nadal. Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że kiedy mówimy o efekcie mobilności, nie chodzi o to, aby te zasoby inspirowały i zachęcały tylko uczniów, ale by wywoływały też interakcję z nauczycielami. Zatem firmy takie jak Manta muszą ob- serwować to, co się dzieje, wielobiegunowo. Stąd pytanie o wasze działania na polu e-edukacji… Wsłuchujemy się w oczekiwania rynku, przede wszystkim poprzez kontakty i współpracę z wydawcami oraz monitoring pilotażu programu „Cyfrowa szkoła”, w tym poprzez analizę oczekiwań szkół zgłaszanych w przetargach wobec dostawców sprzętu elektronicznego. Jednak dziś to wydawcy są kluczowym ogniwem tego rynku dostarczającym niezbędny dla przebiegu całego procesu kontent… Czyli dostawcy sprzętu powinni tworzyć z nimi wspólny front: prezentować szkołom wybrane zasoby na konkretnych urządzeniach… To idea, którą staram się aktywnie promować. Wychodzę z założenia, że jeżeli myślimy o kontencie, to wspartym kompleksowymi rozwiązaniami w zakresie prezentacji i funkcjonalności. Natomiast jeżeli o urządzeniu, to zawsze razem z kontentem. A jak promować ideę, aby polska „Cyfrowa Szkoła” była oparta o rodzimy tablet, a nie sprzęt producentów takich jak Apple czy Samsung? Przede wszystkim każde rozwiązanie trzeba przetestować. Dlatego urządzenia naszej produkcji testują wydawcy, nie tyl- ko my sami. Oczywiście są to testy przeprowadzane pod kątem stworzonych już przez nich materiałów cyfrowych i aplikacji. W ten sposób sprawdzana jest kompatybilność naszych rozwiązań technicznych z produktami wydawców, a pośrednio także z potrzebami nauczycieli. Z jakimi wydawcami obecnie współpracujecie? Dziś jesteśmy partnerem technologicznym Wydawnictwa Juka. Zaawansowane rozmowy prowadzimy z kilkoma innymi. Mówi pan o Juce, która, jako partner merytoryczny w zakresie przygotowania e-podręcznika do nauczania wczesnoszkolnego znajduje się najbliżej projektu „Cyfrowa Szkoła”. To prawda, Juka jest najbliżej i reprezentuje segment nauczania wczesnoszkolnego, a rolę podstawową w projekcie „Cyfrowej Szkoły” mają odgrywać jednak segmenty gimnazjalny i ponadgimnazjalny. To właśnie w nich widzę wiele możliwości, które wydają się szczególnie ważne dla wydawców, ponieważ mogą w efektywny sposób zapobiegać rozwojowi zjawiska wtórnego obiegu podręczników, które dotyka rynek publikacji papierowych. Juka wprowadza swoje produkty na naszych tabletach do szkół zdecydowanych na pracę z zastosowaniem …
Wyświetlono 25% materiału - 1049 słów. Całość materiału zawiera 4196 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się