Warszawa, Różan, Bydgoszcz, Gdynia. Ernest Bryll spędził dzieciństwo na walizkach? Urodził się w Warszawie, ale po metrykę urodzenia musiał jeździć do Różana nad Narwią. Miał dwa lata, kiedy powędrował do Komorowa Starego koło Ostrowi Mazowieckiej – tam były koszary, miejsce służby jego ojca, zawodowego wojskowego. Kiedy Niemcy weszli do Polski, ojciec Ernesta bronił fortów w Różanie, a on z matką uciekał na wschód, aż do Białej Podlaskiej. Tam w 1944 roku dowiedział się, że „Ruscy wkraczają”, więc droga z powrotem. Przez Warszawę do Bydgoszczy, bo to były prawie rodzinne strony jego ojca (Kujawy, Inowrocław) i matki (Pomorze, Grudziądz). W Bydgoszczy rodzina Bryllów mieszkania nie znalazła – więc do Gdyni, gdzie osiedlił się stryj Ernesta. Czy i jak na jego CV rzutowała II wojna światowa? Odkąd nauczył się czytać, Ernest pochłaniał wszystko – od „Pana Tadeusza” do „Manifestu PKWN”, kiedy ten w 1944 rozlepiano w całej Polsce. Jeszcze nie rozumiał, dlaczego jego ojciec od takich „ogłoszeń” się odwracał. Ernest wiedział, że Stanisław Bryll walczy w „innym” wojsku, zdawał sobie sprawę, czym różni się Armia Krajowa od Armii Czerwonej. Inteligentny dziewięciolatek rozumiał, dlaczego ojciec usuwa się z kręgu zainteresowania służb bezpieczeństwa. Juwenilia literackie zrazu drukował w prasie? Czy był dziennikarzem? Można to tak nazwać: na łamach „Dziennika Bałtyckiego” zajmował się losem pewnej rodziny robotniczej, ale chyba się ucieszył, kiedy jego pierwszy wiersz nadało Polskie Radio w Gdańsku. Jak to u Ernesta, tytułowa rybaczka zamiast martwić się o wykonanie planu, smuciła się, że kuter jej męża nie powraca z połowów na dalekim morzu. Może dlatego ten utwór zdobył wtedy uznanie? Autora zaproszono na zjazd młodych filologów i pisarzy do Międzygórza w Sudetach, gdzie Literaci-z-Nazwiskami zajmowali się młodymi piszącymi. Wśród kolegów byli: Jan Himilsbach, Marek Hłasko i Witold Dąbrowski. Zatem nie dziwi decyzja, żeby zdawać na polonistykę. A na studiach wtedy – to analiza Norwida, to lektura wierszy o Stalinie, tłumaczonych z rosyjskiego przez naprawdę Wielkie Pióra (od Woroszylskiego do Gałczyńskiego). Tamten świat Ernest widział i rozumiał po swojemu: jak „rozwijający się poeta”, ale też jako reporter. W 1955 „Po Prostu” wydrukowało jego „O suchotniczej harmonii wiersz rozpaczliwy”. A później była „Współczesność”. Pomimo obecności w Kole Młodych Literatów zdołał uniknąć stylistyki socrealistycznej? I tak, i nie. Wspomniany wiersz „dział się” w barze Zdrój przy ulicy Kijowskiej na warszawskiej Pradze; tam się odbywały regularne popijawy. I za to właśnie starsi pisarze, opiekunowie Koła …