Jak zwykle większość z nas, wydawców, zaczęła zwiedzanie od dokładnej analizy tego, co prezentują wystawcy w hali nr 8, czyli tzw. U Amerykanów. To tutaj wszyscy szukają najciekawszych tytułów. Nie mniejszym powodzeniem cieszyła się hala z literaturą niemieckojęzyczną. Wszyscy, z którymi udało mi się porozmawiać, przyznawali, że nie są to już takie same targi jak kilka lat temu. Kiedyś były tu istne „polowania” na tzw. hot titles. Każdy szukał nowości, potencjalnych hitów. I jak tylko któryś z tytułów był bardziej obiecujący, prawa do niego sprzedawano „na pniu”. Jeszcze nie tak dawno można było się licytować, kto więcej sprzedał, kto kupił i ile podpisano kontraktów. Teraz nawet agenci zgodnie twierdzą, że coraz rzadziej zdarza im się sprzedawać prawa i podpisywać kontrakty na targach. Oczywiście dotyczy to nowości i takich tytułów, które po raz pierwszy …