Aleksandra Iwanowska, ustanowiona testamentem spadkobierczyni twórczości ks. Jana Twardowskiego, ogranicza prawa do ich eksploatacji. Nie tylko tradycyjni wydawcy książek poety nie będą mogli wznawiać jego utworów, ale spadkobierczyni zabroniła nawet wykonywania jego wierszy przez działający charytatywnie zespół dziecięcy Ychtis, podobno ulubiony księdza Jana. O sprawie poinformowała 4 kwietnia „Rzeczpospolita”. Prawo jest po stronie Aleksandry Iwanowskiej, którą reprezentuje znany w środowisku książki mecenas Andrzej Karpowicz. Prawo, czyli paragrafy, bo trudno tu przyznać prawo moralne do takiego rozporządzania spuścizną poety i duszpasterza, który przez całe życie jakże chętnie dzielił się z innymi swoją twórczością. „Kim jest Aleksandra Iwanowska?” – pyta „Rzeczpospolita”. „Przez lata znajomi ks. Twardowskiego złośliwie nazywali ją Muzą. Ma 53 lata, tytuł doktora filologii polskiej. Od lat współpracowała z poetą przy wydawaniu jego książek. Jest adiunktem w Zakładzie Literatury Staropolskiej i Oświeceniowej Uniwersytetu Gdańskiego. Była edytorką jego twórczości”. „Nie nabyłam praw do twórczości księdza, ja je od niego otrzymałam. To jest zasadnicza różnica. To jest konsekwencja dwudziestu lat współpracy i wielkiego zaufania”, powiedziała „Rzeczpospolitej”. Na inne pytania nie chciała odpowiedzieć, zasłaniała się złym stanem zdrowia. Ks. Jan Twardowski dzielił swojeutwory pomiędzy wielu wydawców, publikowali je …