W okolicach Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich Biblioteka Narodowa przedstawiła wyniki badania czytelnictwa przeprowadzonego jesienią 2016 roku. Przypomnijmy, że badanie zrealizowano na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 3149 respondentów w wieku co najmniej 15 lat, dobranej metodą random route. Wywiady przeprowadzono metodą CAPI (Computer Assisted Personal Interview – wspomaganego komputerowo wywiadu kwestionariuszowego) w domach respondentów. Kwestionariusz wywiadu składał się przede wszystkim z pytań, które wystąpiły w poprzednich edycjach badania, przy czym – w celu zapewnienia porównywalności wyników z rezultatami uzyskanymi w ubiegłych latach – zachowana została ich kolejność. Raport z badania czytelnictwa realizowanego przez Bibliotekę Narodową dotyczy wielu zjawisk kulturowych i społecznych, w tym takich jak: kultura pisma i książki oraz uczestnictwo w nich, socjalizacja czytelnicza; profile i kategorie czytelników książek, w tym zjawisko omniczytelnictwa, czytelnictwo zaangażowane czy przyczyny braku zainteresowania książkami. Segmenty i zależności „Stabilne (nie)czytanie” – takim terminem Biblioteka Narodowa posługuje się, aby oddać istotę charakteru kontaktu Polaków z książką. Na wykresie nr 1 zaprezentowano dynamikę poziomu czytelnictwa w Polsce od roku 2000 mierzonego „odsetkami osób deklarujących lekturę co najmniej jednej książki w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie”. Natomiast wykres nr 2 prezentuje deklaratywne czytelnictwo intensywne, czyli na poziomie co najmniej 7 książek rocznie. Z perspektywy czasu widać, że w latach 2004–2008 liczba deklarujących lekturę co najmniej jednej książki w ciągu roku wyraźnie spadła. O ile przed tym okresem odsetek czytelników oscylował wokół 55 proc., o tyle od 2008 roku wynosi około 40 proc. W tym samym czasie wyraźnie zmalał odsetek czytelników intensywnych. Zdaniem ekspertów z BN, spadek z poziomu około 22 proc. do około 10–11 proc., a więc o połowę, potwierdza, że we wskazanym okresie dokonało się istotne zmniejszenie społecznego zasięgu książki. „Obecnie mamy do czynienia ze stabilizacją – podstawowe wskaźniki mogą nieznacznie drgnąć w górę lub w dół, co jednak nie zmienia ogólnego obrazu. 37 proc. czytelników w 2016 roku, w tym 10 proc. intensywnych to wynik, który bardzo dobrze wpisuje się w dotychczasowy trend” – czytamy w raporcie z badania. Jak twierdzą autorzy opracowania z badania BN, „czytanie książek dla przyjemności można traktować jako wskaźnik kompetencji szerszych niż podstawowa alfabetyzacja (umiejętność czytania) – nawet czerpanie przyjemności z literatury popularnej wymaga wcześniejszego treningu czytelniczego, jeszcze wyższym stopniem zaawansowania jest korzystanie z tekstów naukowych, eseistycznych czy filozoficznych, nie wspominając o wyrobieniu potrzebnym do recepcji współczesnej literatury wysokoartystycznej i poezji”. Dlatego jak dowodzą, zbytnim uproszczeniem byłoby wnioskowanie o postawach czytelniczych wyłącznie na podstawie pytania o liczbę przeczytanych książek. Twierdząco na to pytanie odpowiadają zarówno odbiorcy ambitnej literatury, wysoko wykwalifikowani specjaliści, dla których czytanie literatury fachowej jest sednem wykonywanej przez nich pracy, jak i rodzice czytający dzieciom bajki przed snem. Wahania ogólnego odsetka deklaracji o czytanie książek nie informują nas jednak o tym, czy zaobserwowane zmiany dotykają różnych typów czytelników w takim samym stopniu. Dla badaczy olbrzymie znaczenie ma fakt, iż praktyki lekturowe są praktykami społecznymi. Ich zdaniem czytanie książek koreluje z wykształceniem na poziomie wyższym, jednak to nie wykształcenie jednostki, lecz jej środowisko społeczne oddziałuje pozytywnie z największą siłą – poprzez dokonującą się w rodzinie socjalizację czytelniczą, a jeszcze bardziej przez wpływ otoczenia: domowników, przyjaciół czy znajomych. Natomiast czynnikiem, który zmniejsza prawdopodobieństwo czytania książek, jest orientacja materialistyczna. Na pytanie o lekturę jakichkolwiek tekstów orientacyjnie dłuższych niż 3 strony twierdząco odpowiedziało 46 proc. badanych, co jest wynikiem identycznym jak w roku 2015. Badacze z Biblioteki Narodowej podkreślają, że od kilku lat niemal nigdzie na świecie czytelnictwo nie rośnie. Jak czytamy w raporcie narodowej książnicy: „Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w dokonujących się w skali globalnej przemianach cywilizacyjnych. Jednocześnie stabilne wskaźniki uzyskiwane w Polsce są bardzo niskie i każą pytać również o uwarunkowania lokalne. Wiele wskazuje na to, że czytanie książek nie jest już dziś wyróżnikiem statusu wyższych warstw polskiej klasy średniej. Osoby, które nie czytają żadnych książek, diagnozują swoją postawę jako ukształtowaną w stosunkowo odległej przeszłości, tzn. coraz rzadziej twierdzą, że przestali czytać ostatnio, przyznając się albo do tego, że nigdy nie czytali książek, albo do tego, że czytali wyłącznie w szkole”. Znakomicie ilustrują to wykresy 3-6. Źródła książek Książki czytane w 2016 roku najczęściej były pożyczane lub otrzymywane od znajomych, kupowane lub pochodziły z księgozbioru domowego. W mniejszym stopniu za popularne źródło książek uchodzą obecnie biblioteki, w tym biblioteki publiczne. Legalne i nieformalne pobranie książki z internetu wciąż stanowi marginalny sposób jej pozyskania. Szczegółowe zjawisko to przedstawia wykres 7. W stosunku do roku poprzedniego w 2016 roku o 2 punkty procentowe zmniejszyła się liczba osób deklarujących korzystanie z biblioteki publicznej (z 13 proc. do 11 proc.); proporcjonalnie (z 17 proc. do 13 proc.) zmniejszył się również udział książek wypożyczonych z bibliotek publicznych w odpowiedziach dotyczących źródeł czytanych książek. Z różnych źródeł książek korzysta się w różnych sytuacjach i na różnych etapach życia. Książki najczęściej kupują osoby aktywne zawodowo, przy czym kobiety chętniej niż mężczyźni korzystają z zasobów swoich znajomych. Z bibliotek w największym stopniu czerpią książki osoby nieaktywne zawodowo, w tym uczniowie i studenci, dla których jest to podstawowe źródło lektur. Według raportu z badania czytelnictwa, „biblioteki są dla badanych przede wszystkim, ale nie wyłącznie, wypożyczalniami książek. To także miejsca, do których warto przyjść po coś innego – skorzystać z pomocy bibliotekarza, wziąć udział w organizowanych tam wydarzeniach kulturalnych albo po to, by spędzić czas – samotnie lub na przykład z dzieckiem – w miejscu bezpiecznym, do którego dostęp jest bezpłatny. Dla części badanych brak opłat związanych z korzystaniem z biblioteki nie jest tożsamy z brakiem jakichkolwiek kosztów, które trzeba ponieść. Należy do nich czas stanowiący powszechnie stosowaną miarę dostępności treści kultury”. Okazuje się, że badani stosunkowo łatwo składają deklaracje dotyczące intensywności czytania książek lub korzystania z różnych ich źródeł. Jednak zdecydowanie więcej trudności sprawia im wskazywanie tytułów i autorów lub przynajmniej opisywanie książek, które czytali w ciągu roku, a których lekturę zadeklarowali. Zaledwie 45 proc. spośród osób deklarujących czytanie 7 lub więcej książek w ciągu roku było w stanie podać ankieterom nazwiska autorów i tytuły przynajmniej 3 przeczytanych przez siebie pozycji. Mimo wszystko ta część badania przynosi informacje o ostatnich lekturach uczestników badania lub książkach, „których czytanie było przeżyciem na tyle intensywnym, że zostało ono wyraźnie zapamiętane”. Ponieważ badacze z BN zbierają informacje na temat źródeł pozyskania i stopnia ukończenia lektury każdej książki, jaką wymieniają uczestnicy badania, mogą identyfikować różne kręgi czytelniów. Ponadto są w stanie ustalać, jak w kolejnych fazach życia zmienia się intensywność pozyskiwania książek czerpanych z różnych źródeł, m.in. z bibliotek. Podejmują także próby identyfikacji i charakterystyki osób korzystających z książek w formatach cyfrowych. Jak czytamy w raporcie BN: „W kontekście spadającej liczby użytkowników bibliotek publicznych warto się zastanowić, na ile korzystanie z książek dostępnych w internecie może zastępować korzystanie z …