Wtorek, 7 maja 2013
Dwugłos w sprawie literatury
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru4/2013
27 grudnia 2013 roku minie 60. rocznica śmierci jednego z najchętniej czytanych polskich poetów XX wieku. To właśnie ta data była powodem ustanowienia przez Sejm Roku Tuwima. Koleje losu autora „Kwiatów polskich” są ciekawe i skomplikowane, a jego twórczość bogata i różnorodna. W Roku Tuwimowskim pokazujemy ją w nieco innym świetle. Kim był Julian Tuwim? Epifanie Juliana Tuwima Juliana Tuwima martwi pewna właściwość wyobraźni, myślenia współczesnego człowieka. Ludzie patrzą na świat, nie tylko nic z niego nie rozumiejąc, ale i nie dostrzegając, czy – lepiej powiedzieć – nie odczuwając w nim tego, co jest jego istotą. Zarówno mądralińscy, ironiczni panowie, pokształceni na duchownych i świeckich uniwersytetach, jak i straszni mieszczanie międlący w ustach gazetową papkę, czy tutejsze idiotki wraz z miejscowymi kretynami wysiadujące plusz kinowych foteli nie dostrzegają w świecie Boga. Człowiek wepchnięty w profanum Nie dostrzegają Boga, który jest wszystkim i jest wszędzie, a więc także jest każdemu człowiekowi dostępny na wyciągnięcie ręki, a którego doktryny religijne i filozoficzne, pycha dotychczasowych mistyków (wśród których nie brakuje i poetów), a także lenistwo i pokora prostaczków, uporczywie umieszczają w niby niedostępnej zwykłym ludziom sferze. Elitarna sztuka, podobnie jak hierarchiczna organizacja Kościołów, zamiast Boga ludziom przybliżać, zawłaszcza go dla artystów czy kapłanów, opisuje wyłącznie dla nich zrozumiałymi słowami, wpycha w im tylko dostępne kategorie. Boże, choć oni wszystko ustalą i ujmą, Scalą i w stal zakują w kuźniach swej potęgi, Ty dalej będziesz falą przetaczał się bujną W umiłowanym sercu płochego włóczęgi („Do Boga” z tomu „Treść gorejąca”) – mówi poeta, choć wie, że „Samozwańcy Twojego imienia” (tamże) umieją serca maluczkich kształtować tak, by zadowalały się nie obcowaniem z Bogiem, ale słuchaniem pobożnych nauk. A maluczkim tylko w to graj: skoro tylko ci wielcy są Boga w stanie rozumieć, zostawmy im wzniosłe rozmyślania, a sami zajmijmy się spokojnym zarabianiem na chleb, trawieniem i reprodukcją. Bóg zostaje więc od ludzi odseparowany, oddzielony, nie tylko przez takich nadzwyczajnych pośredników, jak kapłani, uczeni mędrcy, natchnieni poeci, którzy jedynie z racji swojej nadzwyczajności mogą mieć do niego dostęp. Między człowiekiem a Bogiem jak nieprzebyty mur stoją powszechne przekonania o tym, że Bogu z racji jego ogromu należy się specjalny rytuał, że podchodzić do niego nie można inaczej, niż z pokornie spuszczoną głową i z powagą pełną lęku. Że ów lęk właśnie, to jest odczucie obecności Boga dostępne maluczkim. Człowiek zwyczajny musi wierzyć już nawet nie w Boga, ale w objawienia tego Boga, których świadectwo dają inni: dawni prorocy i natchnieni autorzy przefiltrowani jeszcze przez warstwy interpretatorów, uczonych w piśmie, wytrawnych znawców i kontynuatorów tradycji. On sam na boskie objawienie nie ma co liczyć, jest na nie jakoby za mały, za głupi, za słaby charakterem, wolą i wykształceniem. Został więc człowiek zwyczajny wepchnięty w jakąś sztucznie uformowaną sferę profanum, a Bóg, w równie sztucznie uformowaną, sferę sacrum. Może jest bezpieczniej, że sfery te nigdy się nie spotykają, że człowieka spętano tak, aby nawet głowy nie odwracał w kierunku, z którego przyjść może objawienie. Ale czy to nie woła o pomstę do nieba, że zwyczajnemu człowiekowi odebrano Boga? Że w wyobraźni zwyczajnego człowieka Świętość zamienia się w jakieś groteskowe teatrum? Że Dobro, Piękno, Prawda przyjmują kształt łzawych wzruszeń litościwymi uczynkami, tandetnych pozłacanych figurek wypełniających wnętrza świątyń, przesądów przyjmowanych bez cienia refleksji ale za to bronionych świętym oburzeniem przed jakąkolwiek głębszą myślą? Pergaminowi święci, straszydła zasuszone, Siedzą w niebiosach kołem, jak na akademii. Puszy się żółty świętek, kiedy jest patronem, Nędzną radość imienin nasłuchując z ziemi. Byli dawniej majstrami, chorążymi cechów, Chodzili na majówki kasy pogrzebowej, Umierali w niedzielę – ważnie, bez uśmiechu Wydłużając się w laskę gromnicy woskowej. Przeczuwali, konając, panopticum boże, Gdy w kolistym prezydium niebiańskich zdechlaków Zaczną krążyć dostojnie, zmieniani przez zorze, Po tym kalendarzowym, świątecznym zodiaku. (…) I cieszą się, gdy szewcy, garbarze i zduny, Pieją modły dziękczynne fachowym patronom, I mruczą źli, gdy czasem poeta-astronom Zuchwale w niebo wbije oczy swe, pioruny. („Hagiografia” z tomu „Rzecz czarnoleska”) Taniec pijaka, wariata, poety Czy to nie woła o pomstę do nieba, że potężny, wszechmogący i wszechobecny Bóg został przykrajany do rozmiaru „świętka”? Ależ woła. Dla poety nie ma nic bardziej oburzającego. Dla poety, który – mimo że sam czuje więzy wrzynające się w ciało – epifanii doświadcza, nieznośna jest zarówno pustka przenikająca dusze ludzi, jak i powszechna obojętność wobec żywego, osobowego i wszechobecnego Bóstwa. Poeta wie, że jego twórczość jest naturalną reakcją na epifanie. Nie ich opisem, nie świadectwem, nie nauką daną maluczkim, ale właśnie naturalnym odruchem człowieka, któremu rzeczywiście dane było Boga spotkać i poczuć siłę pozwalającą zerwać wszelkie więzy, w które wpychają go religijny rytuał, tradycja, ograniczenia języka czy artystycznej konwencji, nakazując mu określone zachowania i wmawiając mu określone uczucia. Taki poeta nie jest zdolny do przyjęcia nakazanej pozycji i nazwania tego, co mu się przytrafiło słowami, które zasłyszał od mędrców, kapłanów, mistrzów w poetyckim rzemiośle. On zaczyna wrzeszczeć. Albo tańczyć, pląsać w niezrozumiałym dla siebie, ale jednocześnie najbardziej oczywistym ruchu, który nie został wymyślony ani wyćwiczony, ale na skutek tego spotkania opanował ciało. – Poezja – jest to, proszę panów, skok, Skok barbarzyńcy, który poczuł Boga! Jest to pierwotny, czippewajski krzyk I chutna miłość do rodzącej ziemi, Zadowolony barbarzyńcy ryk, Gdy ujrzał Ogień oczy zdumionemi. Wtedy – podskoczył! To – poezji …
Wyświetlono 25% materiału - 858 słów. Całość materiału zawiera 3433 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się