Wtorek, 29 maja 2012
Futbol w literaturze
Czasopismo"Magazyn Literacki Książki"
Tekst pochodzi z numeru5/2012
Skoro królową sportu jest lekkoatletyka, to tytuł króla bez wątpienia należy do futbolu" Ä‚Ë?€" diagnozował przed laty nieodżałowany Krzysztof Mętrak, jeden z wielu ludzi pióra czerpiących inspirację z piłki nożnej, dyscypliny niewątpliwie najczęściej goszczącej "między wierszami". Poświęcił jej felietony, zebrane po śmierci autora w tomie "Grzejąc ławę", przez jego przyjaciela i opiekuna pisarskiej spuścizny Wacława Holewińskiego. "Michał Listkiewicz daleko zajdzie Ä‚Ë?€" notował Mętrak w roku 1984. Ä‚Ë?€" W korespondencji z Moskwy dla katowickiego »Sportu« czytamy: »Chyba każde polskie dziecko wie coś o postaci Feliksa Dzierżyńskiego, wybitnego rewolucjonisty, bliskiego współpracownika Lenina. Sądziłem, że i ja wiem o nim niemało. Musiałem jednak przeżyć chwile wstydu«". To ostatnie uczucie nieobce było dwa lat wcześniej Mario Vargasovi Llosie. Przyczynili się do tego polscy piłkarze na hiszpańskim Mundialu, co zrelacjonował Andrzej Makowiecki w reportażu "Espana Ä‚Ë?€ÂÂ?82. Nerwy, radość, zwątpienie, zwycięstwo". Wspólnie z noblistą in spe oglądał mecz Polski z Peru. Przegrywający odpadał. Nasi zwyciężyli 5 do 1, lecz po pierwszej połowie był bezbramkowy remis: "- I co pan o tym wszystkim sądzi? - pytam Peruwiańczyka w przerwie. - Ano - mówi, masując sobie lekko skronie - wierzę, że w drugiej połowie będzie lepiej. No i nadchodzi ta druga połowa, i zaczynają się dziać rzeczy straszne dla niego, piękne dla mnie. (...) Po końcowym gwizdku, kiedy obiektywna galicyjska publiczność, dopingująca zresztą z początku naszych rywali, zaczęła głośno skandować: - Que viva Polonia! - załamany pisarz pozostał jeszcze jakiś czas na swoim miejscu z miną człowieka, który miał przed chwilą śmierć w najbliższej rodzinie. (...) Widząc mnie, przywołał na twarz blady uśmiech, wyciągnął dłoń i powiedział: - Gratuluję - dodając po chwili, ja chcę o tym meczu jak najszybciej zapomnieć". Takie imprezy jak EURO czy Mundiale przechodzą do historii. Tadeusz Konwicki w "Kalendarzu i klepsydrze" stwierdził, że piłkarskie "mistrzostwa świata to Ä‚Ë?€" dla niego Ä‚Ë?€" tyle, co dla Stefana Kisielewskiego (kompozytor i literat) konkurs szopenowski, a festiwal w Cannes dla Andrzeja Wajdy". "Niech tylko na boisko Ä‚Ë?€" wyznaje Konwicki Ä‚Ë?€" wybiegnie Legia, żeby pograć z AC Milan, niech z szatni wyskoczy Górnik, żeby powalczyć z Dynamem Kijów, już mi w gardle staje serce, już puls rozsadza skronie, już straszna oćma spada na mój biedny mózg. I pędzę jak kot za walerianą w straszną otchłań rozkoszy narkotycznej, i lecę głową w dół w cudowną przepaść zapomnienia. Zapomnienia o czym?". Repley Bywa, że mecz przypomina się w nieoczekiwanych momentach. Przytrafiło się to Stanisławowi Dygatowi, co odnotował na kartach "Kołonotatnika". 27 sierpnia 1939 roku oglądał z trybun stadionu Wojska Polskiego spotkanie Polaków z ówczesnymi wicemistrzami globu Węgrami. Wygraliśmy 4:2, trzy gole strzelił, a czwartego wypracował Ernest Wilimowski: "We wrześniu, w czasie oblężenia Warszawy znalazłem się w schronie Pałacu Staszica, gdzie został przeniesiony ze zburzonego szpitala prowizoryczny lazaret. Było wielu żołnierzy lżej rannych i trochę rannych ciężej. Pracowałem przy nich, jako sanitariusz. Nastrój był przygnębiający. Brak światła, wody, po którą trzeba było biegać pod artyleryjskim obstrzałem do studni na ulicy Oboźnej. Bombardowanie non stop z lądu i powietrza oraz świadomość klęski. Nagle jeden z żołnierzy, któremu zmieniałem opatrunek na ręku, zapytał ni stąd, ni zowąd: Ä‚Ë?€" A na meczu Polska-Węgry byłeś? Ä‚Ë?€" No, jakżeż. Wtedy odezwał się z kąta inny żołnierz: Ä‚Ë?€" To był mecz, to, cholera jasna, był mecz. Ä‚Ë?€" Nie da się zapomnieć, wtrącił jeszcze inny, a potem wszyscy zaczęliśmy mówić, przypominać sobie różne szczegóły, rekonstruowaliśmy w słowach przebieg całego spotkania i nawet ciężej ranni ożywili się i też brali udział w tym wielkim wielogodzinnym replayu". Z futbolem retro obcujemy też podczas lektury "Dziennika 1954" Leopolda Tyrmanda: "Rok temu grało w Krakowie Dynamo. Na meczu ponad 50 tys. ludzi dyszących nienawiścią do sowieckiej jedenastki. Wrogość bardziej sportowa niż polityczna, ale zawsze wrogość. Należało tedy przypuszczać, że zgodnie z rozsądkiem piłkarze sowieccy zechcą pozyskać sobie sympatię kibiców, zagrają czysto, uczciwie, fair. Błąd. Rosjanie zagrali z rzadko oglądaną brutalnością, sędzia Ä‚Ë?€" Rosjanin Ä‚Ë?€" co samo w sobie było nieoczekiwanym nadużyciem Ä‚Ë?€" oszukiwał na ich korzyść. [...] Po kilkudziesięciu latach takich praktyk dzisiejsze pojęcia sportowej etyki, gry fair, bezstronności sędziowania zanikną, natomiast przekonanie, że Rosjanie muszą zawsze wygrać, pozostanie, umocni się, zatriumfuje. To przekonanie wrośnie w końcu w nas, opory ulegną atrofii, hegemonia Rosjan i komunizmu stanie się prawem natury, nową wyzwoloną świadomością". Na szczęście proroctwo pisarza się nie ziściło, choć np. Adolf Rudnicki, jeden z naszych pisarzy rozumiejących futbol, czy szerzej Ä‚Ë?€" sport, tekst o podobnym meczu, wygranym niekoniecznie przez lepszych ale na pewno przez przodujących sportowców globu mógł opublikować dopiero u samego schyłku słusznie minionej epoki. A wspomnianego Ernesta Wilimowskiego tak po latach wspominał Józef Hen: "To był geniusz. Nie widziałem potem już podobnego piłkarza, może trochę przypominał go Gerd Muller, ze zwycięskiej drużyny RFN z 1974 roku. Też potrafił strzelić po kilka bramek w meczu. On się do piłki urodził, jak Chevalier do śpiewania. Tyle, że los sprawił, iż grał Ä‚Ë?€" w tak trudnych czasach Ä‚Ë?€" i dla Polski, i dla Niemiec. Dziś to żaden problem, ale przez lata w Polsce Wilimowski uchodził za postać wysoce podejrzaną, czy wręcz za zdrajcę". Juniorzy Kilka lat później, toczy się akcja powieści Adama Bahdaja "Do przerwy 0-1". Bardziej od przygód Paragona, Perełki i Mandżaro Ä‚Ë?€" trzech przyjaciół z boiska młodzieżowego klubu Syrenka Ä‚Ë?€" w scenerii Warszawy lat pięćdziesiątych zapamiętałem zdanie: "Dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion Polonii. Każdy chłopiec, który choć raz znalazł się w niedzielę na stadionie i zasmakował w oglądaniu prawdziwego meczu, do końca życia zostanie kibicem tego najpopularniejszego klubu Warszawy, a spośród jedenastu graczy wybierze sobie jednego, jako swego ulubieńca". Oby znów zyskało aktualność! Dwie dekady wcześniej w podobnych okolicach, ale całkiem innej scenerii, umieścił swą narrację piłkarską Józef Hen. "Bitwa o Kozi Dwór" traktuje o rywalizacji grup chłopców w ulicy Obozowej oraz Żytniej o boisko do gry w piłkę skórzaną uszytą przez rymarza i przez niego Ä‚Ë?€" odpłatnie Ä‚Ë?€" wypożyczaną. Niemało w tej opowieści autorskiej autopsji. Prozaik, dorastający w opisywanym czasie w kamienicy przy Nowolipiu, kopał szmaciankę na podwórkach-studniach i bywał na boisku Skry przy rogu Okopowej i Gęsiej. Do czasów znacznie bardziej zamierzchłej epoki cofa się Stanisław Pagaczewski w "Misji profesora Gąbki". Po lekturze czytelnik zastanawia się czy futbol w istocie wymyślili synowie Albionu. "Ä‚Ë?€"Ä‚Ë?€‚Co się stało? Ä‚Ë?€" zawołał książę Krak. Ä‚Ë?€"Ä‚Ë?€‚Deszczowcy uciekli! Ä‚Ë?€"Ä‚Ë?€‚Co? Kiedy? Ä‚Ë?€"Ä‚Ë?€‚Zmiłuj się nade mną, panie Ä‚Ë?€" jęknął przez …
Wyświetlono 25% materiału - 1041 słów. Całość materiału zawiera 4165 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się