Książki sportowe to dla wielu rynków rozwiniętych norma. W Polsce przez wiele ostatnich lat stanowiły niszę. Dopiero sukces biografii Leo Messiego uświadomił, że na opowieści o wielkich gwiazdach, wydarzeniach czy zawodach (i skandalach) jest popyt. Ale choć książki piłkarskie stanowią około 15 proc. oferty rynku, nie samą „nogą” jednak sport stoi. Wie to każdy kibic. Rozumieją to wydawcy. Jednak to czy uda im się spotkać ze zrozumieniem wzajemnym, zależy już nie tylko od nich. Mówi się, że tytuły sportowe to książka chwili. Jest to stwierdzenie prawdziwe jedynie połowicznie. Owszem, wielki tryumf przyciąga uwagę szerokiej publiki i jest on na tyle ulotny, że albo „się uda”, albo nie… I to w zasadzie tyle, gdy idzie o tytuł naprawdę masowy. W przypadku innych, kwestia popularności tkwi często w… przypadku. To wówczas, gdy wchodzimy na nowy, nierozpoznany rynek. Kiedy indziej do sukcesu wiedzie wytrwała praca, profesjonalizm i budowana przez lata marka. Jedyni w swoim rodzaju Gdyby spytać zainteresowanych żeglarstwem o ich lektury, od razu wskażą jedną oficynę – Alma-Press. A przecież żeglarzy – łódkowych i na desce – u nas nie mało. Także tych z sukcesami. Jednak oferta Alma-Pressu zdominowana jest głównie przez podręczniki najwyższej próby, co kilka lat wznawiane i uzupełniane, lecz dotyczące wyłącznie zagadnień szkoleniowych, nie ocierających się nawet o ducha zawodów, postaci czy innych ujęć w perspektywie wyczynowej. Najlepszym przykładem są „Regaty”, pozycja skupiona na kuchni zawodów i taktycznej rozgrywce. Podobną, silną i niewzruszoną pozycją na rynku książek o sztukach walki cieszy się bydgoski Diamond Books. Aikido, ju-jistsu, karate, kendo, odsłaniają na kartach jego publikacji swe tajemnice. Diamond Books to wydawca nie tylko podręczników o sztukach walki, ale również tytułów o szeroko rozumianej kulturze Japonii (włącznie z literaturą). Tutaj jednak również, poza wydaną przed blisko dekadą biografią „Trzej mistrzowie budo”, próżno szukać książek, jakie mogłyby wypłynąć szerzej, poza krąg pasjonatów. Być może z tego faktu wynikają co pewien czas próby „uszczknięcia” tematu przez innych? (AHA, Alma-Press, Książka i Wiedza, Inne Spacery). Jak widać, posiadanie silnej marki popłaca. Okupiona wieloletnim wysiłkiem praca, praktyczne rozpoznanie rynku, przetarte kanały dystrybucji – raz poza oficjalnym obiegiem księgarskim, kiedy indziej tylko przez niego – przynosi efekty. Być może dla dużych wydawców sztuki walki, żeglarstwo, jeździectwo to ledwie nisze. Zmieniłoby się to zapewne, gdyby znów światu objawił się ktoś na miarę Bruce- ’a Lee… Póki co jednak, owe „nisze” mają swoich mocnych gospodarzy, którzy uznają też, że wydawanie książek o charakterze bardziej popularnym mogłoby nie licować z ich pozycją i zaszkodzić profesjonalnemu wizerunkowi. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Niezwykle ceniony na rynku alpinizmu katowicki Stapis doskonale łączy w swej ofercie tytuły wspomnieniowe, podręczniki oraz monografie wysokogórskie. Można powiedzieć, że alpinizm to sport specyficzny. Ale o to właśnie chodzi! Trzeba się wyróżnić, być „specyficznym”, odmiennym. Nie wolno pozwolić zlać się w jednolitą całość, sprowadzić do punktu w programie wiadomości sportowych. Zatem im oferta w temacie głębsza, tym lepiej. Gdyby ten Kubica… Kariera Roberta Kubicy w elitarnych zawodach Formuły 1 …