Koleżanka nie-literatka powiedziała mi ostatnio, że „normalni ludzie nie czytają poezji”. A kolega również nie-literat dodał, że „Normalni ludzie też nie piszą. Co drugi mój znajomy, który jest wariatem – pisze wiersze”. Byłam tymi ich wypowiedziami trochę zniesmaczona. Cóż zresztą one znaczą? Wiersz jest czymś niezwykle intymnym i wbrew pozorom utworem trudnym do napisania. W poezji nie chodzi przecież tylko o to, by umieć rymować. Poza tym… dziś rzadko kto pisze wiersze rymowane, a na dodatek istnieją programy do rymów. Wystarczy wpisać w takim programie wyraz, do którego chcemy uzyskać rym, napisać, ile ów rym ma mieć sylab i… proszę. Wyskakują nam propozycje, a im więcej zrymowany wyraz ma mieć sylab, tym więcej dostajemy propozycji. Dlatego dziś niekoniecznie poetą jest ten, kto pisze rymowanki. Choć z drugiej strony niektórzy twierdzą, że wszystko jest poezją. Ale czy rzeczywiście poezja to coś tylko dla wariatów? I kto to jest wariat? Czy mówiący takie rzeczy mają świadomość wagi wypowiadanych słów? Jaka jest właściwie definicja wariata? Prawie 10 lat temu pan Z., znajomy, cierpiący na psychozę maniakalno-depresyjną, którą dziś coraz częściej nazywa się zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym, zadzwonił do mnie podniecony i zawołał do słuchawki: – Małgorzato Karolino! Zacząłem pisać wiersze! Choć błagałam Najwyższego, by znajomy mi ich nie słał, Bóg miał jednak w stosunku do mnie najwyraźniej inny plan. I oto pewnego dnia w mojej elektronicznej poczcie wylądowało kilkadziesiąt wierszy znajomego. Ich autor błagał o przeczytanie. Domyślając się, jakiej mogą być jakości, gdyż znałam już niestety jego próby stania się wielkim malarzem, obiecywałam sobie, że nie będę się śmiać, ale niestety nad śmiechem nie zawsze można zapanować. Ja naprawdę nie mogłam. Wyłam ze śmiechu dobrą godzinę, czytając m.in. wiersz zatytułowany „Psia kupa w śniegu”, zaczynający się od słów: „Czernieje oj czernieje Psia kupa w śniegu Pewnie jakiś pies Zrobił ją w biegu”. A nie był to jedyny wiersz. Było też kilka streszczających filmy. Na przykład „Krzyżaków” Aleksandra Forda czy Johna Carpentera „Wielka draka w chińskiej dzielnicy”. Ten ostatni kończył się słowami: „Chińczycy się naparzali chociaż byli mali, ale w biciu doskonali”. Potem spotkaliśmy się z Z. na rozmowę o tych wierszach. Spytałam go o ulubionego poetę, którego najczęściej czyta. Okazało się, że nie ma takiego, a poezji nie czyta wcale. Wspomniał tylko o Wisławie Szymborskiej, a właściwie bardziej o jej Noblu. I tak szybciutko wyszło szydło z worka. Okazało się bowiem, że on pisze te wiersze, bo już w myślach odbiera Nobla i widzi siebie na scenie w Sztokholmie. Bo skoro Szymborska napisała wierszy około 250, to …