Pani książka zawiera sylwetki ośmiorga dzieci, które – oddzielone od rodzin – przeszły przez piekło wojny, a po latach dały świadectwo prawdzie. Jakimi kryteriami kierowała się pani, wybierając bohaterów tych opowieści? Zależało mi na pokazaniu rzadziej poruszanych aspektów wojny. Jednym z nich był plan unicestwienia narodu polskiego – nie tylko jego elit, z którymi Niemcy „rozprawili się” na początku wojny, ale także osób bezbronnych: chorych, starców i dzieci. Opowiada o tym Anielka, poddawana rasowym badaniom, które dla polskich dzieci były wyrokiem: te „rasowo rokujące” miały być odebrane polskim rodzicom i oddane niemieckim, a te bez cech nordyckich ‒ umieszczone w obozach, gdzie miały umrzeć z wycieńczenia; ewentualnie miały stać się tanią siłą roboczą. O tym, że polskie dzieci miały się nie rodzić, mówi z kolei Stefcia, która sama przyszła na świat w obozie koncentracyjnym. Ocalała, bo mama mogła ją wykarmić, a wojna miała się ku końcowi. Jej losu nie podzieliło wiele noworodków, które jeśli nie zostały uśmiercone na skutek niemieckiej aborcyjnej propagandy wobec Polek, w łonie matki w komorze gazowej jako „nieprzydatne” czy utopione w beczułce zaraz po narodzeniu, to umarły z głodu czy wyziębienia. Przykładem na eksterminację polskich dzieci są też obozy: Prewencyjny Obóz Policji Bezpieczeństwa dla Młodzieży Polskiej w Łodzi oraz przesiedleńczy w Potulicach. Opowiadający o nich Jurek i Staś przekonują, że panujące w nich warunki działały z takim samym skutkiem jak karabiny maszynowe, z tym że w obozach agonia była potworniejsza, bo powolna i spotęgowana tęsknotą za rodzicami. Tematem, który według mnie jest jeszcze mało upowszechniony, jest edukacja polskich dzieci na terenach włączonych do III Rzeszy. Dlatego zdecydowałam się opisać historię Janka, wcielonego do szkoły hitlerowskiej w Gdańsku, gdzie nie tylko uczył się pisać gotykiem, ale także musiał oddawać cześć Hitlerowi, który wybijał jego ziomków. Również mało rozpowszechnionym tematem jest rzeź dokonana na warszawskiej Ochocie, na początku Powstania Warszawskiego? Tak, jest to kolejny zbyt mało jeszcze znany wątek. W powszechnej świadomości Powstanie Warszawskie, jeśli nie jest mylone z Powstaniem w Getcie Warszawskim, kojarzone jest z heroicznymi walkami, kanałami, bombardowaniami, stratami infrastrukturalnymi. Ja chciałam przybliżyć je z perspektywy cywili, i to tych najmłodszych. Jeśli chodzi o mordy dokonywane na ludności stolicy, najbardziej rozpowszechniona jest rzeź Woli, i rzeczywiście pochłonęła ona najwięcej, bo 50 tys. ofiar. Ja rzuciłam snop światła na rzeź Ochoty, w której uczestniczyły oddziały RONA, złożone z rosyjskich, białoruskich, ukraińskich, litewskich, łotewskich ochotników, ludzi w dużym stopniu zdegenerowanych… Wtrącę, że bali się ich sami Niemcy i trzymali tych „sojuszników” na dystans od siebie, a ich przywódcę, Mieczysława Bronisława Kamińskiego, którego pod koniec lipca 1944 roku sam Himmler mianował generałem SS, skrycie zlikwidowali, bo ich samych przerażało bestialstwo i dzikość wschodnich ochotników. Tak, członkowie RONA, czyli po polsku Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Narodowej, pustoszyli, gwałcili, rabowali, mordowali, bezmyślnie niszcząc wszystko, co stanęło na ich drodze. O tym opowiada Boguś, który pacyfikację swojego miasta oglądał oczami sześciolatka. Najstarsza z bohaterek, Haneczka, urodziła się w roku 1926, natomiast najmłodsza, Stefcia, przyszła na świat w roku 1944 w obozie w Auschwitz, gdzie poddawano ją eksperymentom medycznym. W jakim stopniu świadectwo Stefanii Wernik może być wiarygodne, skoro miała wówczas zaledwie rok życia? Do rozmowy z bohaterami przygotowuję się, dużo czytając na ten temat i zapoznając się z historiami innych świadków tych samych zdarzeń. Ale muszę przy tym brać poprawkę na to, że każdy ma prawo zapamiętać je po swojemu, bo filtruje je przez własną wrażliwość, szerszy kontekst losów swojej rodziny, często też górę biorą emocje. Czasem też pamięć bohaterów wobec niektórych faktów jest wybiórcza czy szczątkowa, co jest zrozumiałe. Z kolei w przypadkach takich jak Stefci, Maszeńki czy Jurka mamy do czynienia z pamięcią „zapożyczoną”. Gatunek reportażu, …