Polski rynek wydawniczy to awangarda PR w sferze kultury wysokiej. Na tle muzeów, teatrów, centrów sztuki działania public relations wydawnictw zdecydowanie się wyróżniają. Wydawcy szybciej niż zarządzający innymi sferami kultury zrozumieli, że książka jest towarem i aby ją dobrze sprzedać, trzeba posługiwać się mechanizmami rynkowymi. Obok klasycznych narzędzi marketingowych oficyny coraz częściej stosują działania z zakresu public relations. Odnoszę jednak wrażenie, że dla większości wydawców PR oznacza tylko obecność w mediach. Nie doceniają znaczenia innych działań, nie umieją ich wykorzystać bądź nie mają ludzi, którzy mogą zbudować przemyślaną, aktywną i świadomą strategię komunikacyjną. Public relations nie zawsze wymaga dużych nakładów i nie jest zarezerwowany dla największych graczy. Dobre przykłady PR-owych praktyk można znaleźć w małych i średnich oficynach, których szefowie rozumieją, że przygotowanie dobrego produktu dziś już nie gwarantuje sukcesu – trzeba jeszcze umieć to komunikować. Po pierwsze media Sporo wydawców jest przekonanych, że jednym z najbardziej skutecznych sposobów promocji książki jest pokazanie jej w mediach. Biura prasowe wydawnictw czy działy promocji przejawiają dużą aktywność w dystrybucji materiałów prasowych czy egzemplarzy recenzenckich oraz przekonywaniu dziennikarzy, że ich nowa książka warta jest recenzji, a jej autor będzie atrakcyjnym rozmówcą. Działania oficyn są do siebie zazwyczaj bliźniaczo podobne, liczba wydawanych co miesiąc tytułów ogromna, a kolumny kulturalne w gazetach szczupłe. Batalię o zainteresowanie dziennikarzy wygrywają zwykle wydawcy hitów, oficyny „zaprzyjaźnione” z redakcją bądź autorzy oryginalnych pomysłów. Dobre relacje z dziennikarzem ułatwia oczywiście osobista znajomość; nie jest tajemnicą, że spora liczba publikacji poświęconych literackim premierom jest efektem powiązań towarzyskich. Jednak takie relacje można sobie wypracować poprzez otwartość informacyjną, dostarczanie ciekawych tematów, zrozumienie potrzeb dziennikarzy i dopasowanie własnych oczekiwań do specyfiki mediów. Wielokrotnie koledzy dziennikarze opowiadali mi, że są zasypywani informacjami o nowościach, spotkaniach promocyjnych, jednak gdy potrzebują informacji na temat wydawnictwa czy komentarza bądź opinii przedstawiciela branży, uzyskanie takich informacji – szczególnie w dużych oficynach – bywa drogą przez mękę. Pracownicy odpowiedzialni za promocję czy PR skupiają się na tworzeniu wsparcia sprzedażowego zapominając o budowaniu wizerunku wydawnictwa. Dziennikarz, który raz i drugi nie otrzyma informacji, które są mu potrzebne, następnym razem zadzwoni do innej firmy, a przy wyborze tematu do artykułu będzie pamiętał, jak został potraktowany przez tych, którzy teraz zabiegają o jego przychylność. Procentuje niestandardowe podejście w komunikacji z dziennikarzami. Pakiet prasowy to zwykle press release oraz skan okładki. Dziennikarze dostają dziesiątki takich przesyłek tygodniowo. O większości zapominają natychmiast po ich przeczytaniu. Ja do dziś pamiętam komunikat prasowy Muzy o premierze „Cienia wiatru” Carlosa Luiza Zafóna: zwinięty w rulon, obwiązany kawałkiem nadpalonego sznurka z przywiązanym pudełkiem hiszpańskich zapałek. Innym sposobem na wyróżnienie się jest przygotowywanie materiałów promocyjnych w wersji audio. Wydawnictwo Literackie wysyła je zainteresowanym redakcjom, a od niedawna udostępnia także na swojej stronie internetowej. Nieśmiało w Sieci Internetowe wizytówki to słaba strona polskich wydawnictw. Połączenie atrakcyjnej wizualnie …