„Tyll” Daniel Kehlmann tłum. Urszula Poprawska Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022, s. 360, ISBN 978-83-0807-510-4 Nakładem Wydawnictwa Literackiego na polskim rynku księgarskim ukazało się kolejne literackie wcielenie Dyla Sowizdrzała. Ten bohater, którego rodowód sięga ponoć aż XIV wieku, powracał już wielokrotnie – i to pod różnymi nazwiskami, np. Till Eulenspiegel (w wersji niemieckiej), Dyl Ulenspegel (w wersji dolnoniemieckiej), Tijl Uilenspiegel (niderlandzkiej), Till Ulenspiegel (flamandzkiej), byli i polscy antybohaterowie, bo takim mianem określano sowizdrzałów, Albertus (1590) i Jan Okpiświat (1885). Mistrzowską kreację tej postaci stworzył w roku 1918 niemiecki ekspresjonista Klabund (Alfred Georg Hermann Henschke). Jego Bracke wydaje się zupełnie pozbawiony nazwiska znaczącego, choć z drugiej strony w języku niderlandzkim „bracke” oznacza „nawias”. Takich wyrzuconych poza nawias społeczeństwa bohaterów jest znacznie więcej, a kawalarz, włóczęga i cwaniak często był wyposażany w nowe rysy – poczciwego gaduły, doświadczonego przez los i wyrabiającego w sobie coraz bardziej stoicki stosunek do otoczenia. W literaturze polskiej takie wyraźnie sowizdrzalskie rysy zyskał np. Antoni Padecki, bohater i narrator powieści Józefa Ratajczaka „Wianek z baranich kiszek” (1976). Kolejny sowizdrzalski awatar nie dziwi zatem i w XXI wieku. Czytając na okładce opis wydawcy, dowiadujemy się, że pomysł Daniela Kehlmanna „przywodzi na myśl Bruegla lub Boscha, następnie efekt krzywych luster, w końcu też atmosferę szalonego lunaparku, którym zdaje się być świat”. Zgadzam się, Tyll Ulenspiegel Kehlmanna rzeczywiście zdaje się funkcjonować w świecie, który przypomina dzieła flamandzkich mistrzów. Zarówno Bosch, jak i Bruegel sięgali przecież po folklor, który zaprawiali groteską, a także po wątki satyryczne i moralizatorskie. Płótna Boscha są dodatkowo przesiąknięte średniowieczną mistyką, a Bruegel często przenosi na płótna realny świat, skupiając się na codziennym życiu prostych ludzi (chłopów, mieszczan, żołnierzy). To wszystko odnajdziemy w najnowszej powieści Kehlmanna – ba, odnajdziemy znacznie więcej. Autor „Tylla” obficie czerpie z różnych, niekiedy zupełnie odmiennych kulturowych wzorców, a całość sprawia wrażenie literackiego kolażu scalającego elementy średniowieczne, nowożytne i współczesne. Kehlmann skonstruował swoje dzieło w oparciu o osiem części, przy czym związki między nimi stają się jasne dopiero w toku rozwoju akcji. W tej historii nie obowiązuje żaden porządek chronologiczny, a biegły w sztuce żonglowania wydarzeniami twórca wprowadza na scenę coraz to nowe pomysły i kolejnych bohaterów, w tym także postacie historyczne. Ten nowy dziwny Tyll Tyll Ulenspiegel urodził się w małej wiosce na początku XVII wieku jako jedyne dziecko młynarza Clausa i jego żony Agnety. Rodzice Tylla mimo …