– Kiedy do rąk czytelników czy redaktorów trafia taka książka jak twoja, pierwsza myśl jest taka: „Ależ to młoda autorka!”. Czy ktoś cię namówił do publikacji książki, czy też postanowiłaś zrobić niespodziankę najbliższym? – Wydanie książki było moim marzeniem chyba od zawsze, a przynajmniej odkąd tylko pamiętam. Zawsze wiedziałam, że kiedyś będę pisarką, że wydam swoją własną powieść. Nie mogłam doczekać się tej chwili. Jednak gdy wreszcie nadszedł ten moment, gdy z niedowierzaniem zdałam sobie sprawę, że oto skończyłam, naprawdę skończyłam moją pierwszą książkę, nie mogłam uwierzyć, że moje wielkie marzenie miałoby spełnić się tak szybko, tak niespodziewanie. Zaczęłam się wahać, dopadła mnie trema przedwydawnicza… Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, czy nie lepiej byłoby zaczekać. Dałam więc „Władcę Piasków” do przeczytania siostrze i rodzicom, ciekawa, co powiedzą. Byli zachwyceni, stwierdzili, że rzecz jest świetna i koniecznie powinnam ją wydać. Dzięki nim podjęłam ostateczną decyzję i zaczęłam rozglądać się za wydawnictwem. Moja najbliższa rodzina zdecydowanie pomogła mi znaleźć w sobie odwagę do pokonania wszelkich obaw przed pokazaniem mojej historii światu i zwróceniem na siebie uwagi. Ale dla moich przyjaciół i dalszej rodziny to była na pewno ogromna niespodzianka. – Poruszasz tematykę zjawisk nadprzyrodzonych i niewytłumaczalnych. Czy w życiu spotkałaś się z tego typu zdarzeniami? – No cóż, niestety jedynie w snach… Ale zawsze marzyłam, żeby spotkało mnie coś takiego i sama nie wiem, ile wieczorów spędziłam na wyobrażaniu sobie jakichś niesamowitych historii… Pisanie książki, w której magia jest prawdziwa, było dla mnie czymś w rodzaju spełnienia tego marzenia. Dla moich bohaterów zdarzenia nadprzyrodzone i niesamowite są nieodłącznym elementem rzeczywistości i gdy wymyślałam ich historię, to i dla mnie stawały się one bardziej realne. – Ile czasu trwała praca nad tą książką? Jak długo zbierałaś materiały, obmyślałaś fabułę? – Książkę zaczęłam pisać w wieku czternastu lat. Już wtedy miałam wymyślony bardzo ogólny zarys fabuły, ale nie wiedziałam jeszcze, dokąd zaprowadzi mnie ta cała historia. Nie byłam pewna, jak się skończy. Tak właściwie, to nie wiedziałam nawet, jak się zacznie! Rozpoczęłam od napisania sceny mniej więcej ze środka książki, bo tylko ją miałam dobrze obmyślaną. Potem cały czas, praktycznie codziennie tworzyłam w głowie fabułę, nowe wydarzenia i wątki. W końcu było tego tak dużo, że zaczęłam zapisywać pomysły, z których później ułożyłam prowizoryczny plan. Na bieżąco coś w nim zmieniałam i dopisywałam nowe idee. Również na bieżąco szukałam potrzebnych mi informacji. Nie było to trudne, bo jako tako orientowałam się w kulturze starożytnego Egiptu. Jak …