Premiera ostatniego tomu polskiej edycji tetralogii „Silva Rerum”, zorganizowana przez Wydawnictwo Literackie i Ambasadę Republiki Litewskiej, a zarazem inauguracja obchodów 700-lecia Wilna, miała uroczystą oprawę: Łazienek Królewskich i muzyki litewskiego kompozytora Gediminasa Gelgotasa, w wykonaniu jego samego (fortepian) i Janusza Wawrowskiego (stradivarius). Jakie w pani ten wieczór wywołał emocje? Ta uroczystość uświadomiła mi, ilu – od czasu wydania w Polsce pierwszej części tetralogii – zyskałam w Polsce przyjaciół. I jak ciekawe projekty współpracy dzięki temu nawiązałam. Cieszę się, że tetralogia została tu tak dobrze przyjęta i tak dogłębnie odczytana. Miejsce promocji było nieprzypadkowe – główny bohater czwartego tomu, Franciszek Ksawery Narwojsz, profesor, jezuita, rzeczywiście brał udział w jednym z obiadów czwartkowych króla Stanisława Augusta. Ten wieczór był dla mnie ukoronowaniem drogi twórczej. Idąc przez ciemny park ku rozświetlonemu pałacowi Na Wodzie, czułam się niczym literacki Kopciuszek: przed dwudziestoma laty mieszkałam w akademiku przy Łazienkach, robiłam studia doktoranckie i odbywałam staż u prof. Antoniego Ziemby w Muzeum Narodowym oraz na wydziale historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Szukając źródeł do mojej pracy naukowej w bibliotekach, ale przede wszystkim w archiwach, często, obok dokumentów z epoki, trafiałam na inne – tak ciekawe, że stały się historyczną kanwą „Silva Rerum”. Jaki był temat pani doktoratu? Mój licencjat na Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie dotyczył dzieła jednego z najwybitniejszych malarzy aktywnych w XVII wieku w Rzeczypospolitej Obojga Narodów Daniela Schultza. Udowodniłam, że nie jest to wizerunek biskupa Pawła Olszańskiego pędzla Giovanniego del Monte z początku XVI wieku, za jaki uchodził, ale portret Kazimierza Paca, namalowany przez Daniela Schultza. Moja praca magisterska napisana pod kierunkiem historyczki kultury Ingi Lukšaité dotyczyła ikonologii sztuki okresu renesansu w Wielkim Księstwie Litewskim, doktorat zaś – atrybucji dzieł Daniela Schulza. Venclova twierdził, że literatura Miłosza jest pomostem między dwoma państwami i dwiema kulturami. Czy idea wielonarodowej, wielokulturowej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, sportretowana w „Silva Rerum”, powinna przyświecać dzisiejszej Europie? Czy czuje się pani ambasadorką polsko-litewską? Bardzo ciekawe pytanie. W ogromnej mierze jestem produktem polskiej kultury, która wywarła na mnie bardzo duży wpływ. Także polskiego domu, w którym polska literatura i język zawsze były obecne. Tetralogia w pewien sposób zmienia na Litwie postrzeganie czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie tylko bowiem w epoce sowieckiej, ale także w czasach odrodzenia narodowego utożsamiano je z upadkiem państwa, za sprawą spolonizowanej, rozpitej szlachty. Natomiast mnie ten okres zawsze jawił się piękny, z kwitnącą kulturą. Wspaniała architektura sakralna Wilna mojego dzieciństwa pochodziła właśnie z przypadającej na ten okres epoki baroku. Pisząc moją sagę, zrobiłam na Litwie małą rewolucję w świadomości historycznej. Pierwsza część tetralogii – jak wspominałam – była w Polsce odczytana bardzo dogłębnie, ponieważ ta wiedza o Rzeczpospolitej Obojga Narodów jest rozpowszechniona w społeczeństwie dzięki popularnym dziełom …