Woblink to pierwsza polska aplikacja służąca do przeglądania i czytania ebooków. Prace koncepcyjne nad jej powstaniem rozpoczęły się w marcu 2010 roku. Oficjalnie wystartowała 6 grudnia. Do połowy stycznia zanotowano blisko 20 tys. pobrań aplikacji z AppStore. Oferta liczy aktualnie blisko 300 tytułów, jednak już w najbliższych tygodniach ma wzrosnąć do kilku tysięcy. Od premiery z Woblinka pobrano blisko 3000 pozycji. – Przy czym należy pamiętać, że w Polsce używanych jest ok. 50 tys. iPadów. O popularności Woblinka świadczą też topki kategoryzacyjne w AppStore. Woblink regularnie znajduje się w ścisłej czołówce najchętniej wykorzystywanych aplikacji, przebywając w niej od momentu premiery – mówi kierownik projektu Mateusz Tobiczyk. Woblink to polski pomysł, rodzime rozwiązania technologiczne oparte na dostępnych światowych standardach. Pomysłodawcą projektu był Robert Chojnacki – prezes i redaktor naczelny Wydawnictwa Otwartego, które stworzyło Woblinka. W tej chwili wokół platformy zgromadziła się grupa już ponad 20 wydawców. Projekt kapitałowo związany jest z krakowską oficyną, jednak docelowo będzie realizowany jako odrębna spółka. – Woblink powstał po to, by dać wydawcom i czytelnikom alternatywę. Nie interesuje nas pozostawanie biernym obserwatorem tego, co dzieje się na rynku książki, zwłaszcza w zakresie książek elektronicznych. Chcemy mieć własny głos w tej sprawie i chcemy by mieli go też wydawcy – przekonuje Paweł Polański, który w ramach projektu odpowiada za kontakty z partnerami biznesowymi. Woblink oferuje, nowatorskie na rodzimym rynku, podejście do wszystkich elementów działalności: produktów jakie oferuje czytelnikom, możliwości technologicznych w nich zastosowanych, systemu dystrybucji, warunków handlowymi itd. Przy realizacji projektu wykorzystywane są najświeższe światowe rozwiązania technologiczne. Aplikacja zawiera katalog podzielony na pięć kategorii: „książki”, „autorzy”, „wydawcy”, „gatunki” i „komiksy”. Użytkownik może wyszukiwać interesujące go tytuły poprzez wszystkie z wymienionych kategorii, ma też możliwość pobierania darmowych fragmentów, zmianę rodzaju fontów, jasności tła, także czytania w trybie nocnym. Woblink stwarza też możliwość zaznaczenia fragmentu właśnie czytanej książki i wysłania go mailem lub za pośrednictwem Facebooka do znajomych. Czytelnik może też sporządzać własne notatki, przy czym twórcy aplikacji zadbali o łatwy sposób ich katalogowania i korzystania z tych zasobów. Już wkrótce także własnymi zapiskami będzie mógł dzielić się ze światem. Woblink wystartował jako aplikacja dedykowana dla urządzeń firmy Apple. Jednak jej funkcjonalności w największym stopniu wykorzystywać można na tablecie iPad. – Nie zapomnieliśmy o urządzeniach z technologią e-ink. Mamy już pewne plany także w tym zakresie. Czemu zdecydowaliśmy się na iPada? Przede wszystkim dlatego, że dostępne obecnie na rynku e-readery ograniczają nasze pole działania. Nie spełniają potrzeb, które sięgają dużo dalej niż książka elektroniczna w formacie PDF, czy prosta adaptacja książki drukowanej do formatu ePub. Mamy dużo większe ambicje. W ramach książki elektronicznej chcielibyśmy oferować nową jakość i nowe doświadczenie czytania – zapowiada Mateusz Tobiczyk. Paweł Polański dodaje też, że o takim właśnie kierunku rozwoju decyduje dynamika ewolucji poszczególnych technologii. Jego zdaniem dynamika rynku z e-czytników przeniosła się na tablety. Nie można jednak zapominać, że tablet ze świecącym ekranem nie jest urządzeniem dedykowanym czytaniu książek. Jednak przedstawiciele Woblinka nie rezygnują ze swoich argumentów. – Według badań, przeciętny użytkownik ma styczność z sześcioma różnymi wielkościami ekranu: monitora komputerowego, telefonu komórkowego, nowoczesnych telewizorów itd. Ta różnorodność owocuje także zmianą trybu czytania i obcowania z tekstem. Pojawia się coraz większa grupa ludzi, którym czytanie z tego typu nośników już nie tyle nie przeszkadza, …