W debacie, która odbyła się drugiego dnia tegorocznej edycji targów książki w Krakowie udział wzięli: Eustachy Rylski – scenarzysta, pisarz, członek zarządu Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, Dorota Obora – dyrektor krakowskiego oddziału Stowarzyszenia ZaiKS oraz Joanna Hetman-Krajewska z Kancelarii Prawnej Patrimonium. Moderatorem dyskusji był Łukasz Gołębiewski. Poniżej publikujemy pierwszą cześć zapisu tej debaty. Łukasz Gołębiewski: Celem tego spotkania jest wymiana wiedzy na temat tego, co Organizacje Zbiorowego Zarządzania mogą w obecnych czasach zrobić dla ludzi książki: autorów i wydawców. W czasach, które dla książki są szalenie trudne, w okresie, w którym w otoczeniu biznesowym rynku książki wszystko zmienia się wraz z odchodzeniem od tradycyjnego nośnika, jakim jest publikacja papierowa w stronę świata cyfrowego. Ten książkowy biznes, w którym cały czas operujemy w obszarze słowa i treści, w jakiś sposób zaczyna się upodabniać do innych gałęzi przemysłu kreatywnego czy rozrywkowego jak radio, telewizja czy muzyka. W efekcie transmisja treści pozbawiona materialnej formy jaką jest książka zmienia może nie samo konsumowanie literatury czy książki naukowej, ale przede wszystkim towarzyszące jej otoczenie prawne i praktyki w zakresie dystrybucji. Wydawcy coraz głośniej podnoszą kwestię tego, jak wiele tracą przez zmianę dominującego formatu, przez to jak łatwo kolportuje się treści cyfrowe, które niemal przy zerowych kosztach mogą być powielane, transmitowane i przechowywane. Wszelkie platformy dystrybuujące te treści w sposób nieautoryzowany są przedmiotem niekończących się utyskiwań branż kreatywnych oraz organizacji zrzeszających twórców. Być może nasze dzisiejsze spotkanie jest dobrą okazją, aby myśleć pozytywnie o przyszłości książki, jednak nie w kontekście walki z tymi, którzy zawłaszczają sobie bezprawnie nasze treści, dlatego że tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że wydawca walczy nie z nieuczciwym pośrednikiem, a ze swoim czytelnikiem, ze swoim klientem. Walczymy bowiem z platformami dystrybuującymi nielegalnie treść, a tymczasem one odpowiadają na realne zapotrzebowanie konsumentów tych treści. Z drugiej strony wszyscy wiemy, że nie da się przygotować i udostępnić profesjonalnych treści przy zerowych kosztach takiej działalności. Jednocześnie istnieją i od kilkudziesięciu lat funkcjonują sprawdzone mechanizmy, które pozwalają zarabiać artystom i producentom, które pozwalają korzystać z niemal bezpłatnego dostępu do kultury, oczywiście pomijając opłaty abonamentowe. Twórcy i producenci od wielu lat z powodzeniem współpracują z organizacjami zbiorowego zarządu prawami majątkowymi, ponieważ regularnie otrzymują tantiemy, które nie tyle rekompensują im potencjalne straty, ale wręcz tworzą nowy model biznesowy, zupełnie różny od tego, do którego przyzwyczailiśmy się jako wydawcy, czyli zarabianiu na sprzedaży pojedynczego egzemplarza wydanej książki. Być może nam, jako wydawcom, przyjdzie się pogodzić z tym, że już nigdy nie zarobimy na wydrukowanym egzemplarzu „Pana Tadeusza”, ponieważ majątkowe prawa autorskie do dzieł Adama Mickiewicza już dawno wygasły, ale szukajmy takich koncepcji, które pomogą nam realnie zarabiać na książkach współczesnych pisarzy. Siedząc u fryzjera i słuchając piosenek nadawanych w radiu nie zastanawiamy się, jaki procent usługi fryzjerskiej przypada na opłatę ponoszoną przez ten zakład na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania. Dlatego wydaje mi się, że w obszarze książki jest to dla nas jedyna przyszłość. Chodzi o stworzenie, we współpracy z Organizacjami Zbiorowego Zarządu modelu biznesowego, który pozwoli nam ocalić fachowo przygotowaną książkę. Nie oszukujmy się, nawet najwybitniejszy twórca zawsze będzie potrzebował wydawcy, redaktora, korektora, który pomoże mu wytworzyć jak najlepszej jakości treść. Dorota Obora: Analizując postawiony przez pana problem, zastanówmy się nad potencjalnymi korzyściami wydawców i autorów ze współpracy z organizacją taką jak ZAiKS. W naszym przypadku działania te skupiają się na ochronie interesów twórców między innymi utworów literackich, muzycznych i słowno-muzycznych. ZAiKS chroni twórców, którzy są członkami organizacji oraz tych, którzy powierzyli jej ochronę swoich praw. ZAiKS chroni prawa wydawców muzycznych, nie ma zatem kompetencji w zakresie ochrony praw wydawców książkowych... Łukasz Gołębiewski: Czy można tę sytuację zmienić? Eustachy Rylski: Teoretycznie prawa wydawców mogłyby zostać objęte ochroną ZAiKS-u. W praktyce jednak wydawcy nie bardzo chcą się na to zgadzać. Rzecz dotyczy również rozmaitych pól eksploatacji. Prawdę mówiąc, najbardziej nobliwa i dosyć liczna Sekcja Stowarzyszenia ZAiKS, Sekcja F, której mam zaszczyt przewodzić, jest tak zwaną sekcją nie repartycyjną. Warto bowiem zdać sobie sprawę, że w ramach Stowarzyszenia istnieją sekcje repartycyjne i nie repartycyjne, a zatem – mówiąc w wielkim uproszczeniu – takie, które przynoszą organizacji pieniądze i takie, które tych wielkich pieniędzy nie przynoszą. Zresztą dotyczy to wszystkich sekcji, które związane są ze słowem pisanym. Oczywiście, jeżeli autor dojdzie do porozumienia …