W drodze do pana gabinetu na drugim piętrze słynnej kamienicy przy ul. Foksal 17, w której mieści się PIW, trzeba przejść przez miejsca, gdzie trwają prace remontowe, zresztą zapowiadane wcześniej… Generalny remont planowaliśmy od początku zmian w PIW-ie, był absolutnie niezbędny, stan pomieszczeń żadną miarą nie pozwalał na dalsze funkcjonowanie wydawnictwa. Wszystkie pomieszczenia są gruntowanie remontowane, to nie jest „lifting”. Powoduje to oczywiście perturbacje w bieżącym funkcjonowaniu oficyny, zakładamy jednak, że jesienią prace zostaną zakończone. Remont obejmuje nie tylko pierwszą kondygnację w budynku? Obejmuje oba poziomy zajmowane przez wydawnictwo. Obecnie pracujemy tylko w części drugiej kondygnacji, co oznacza, że wszyscy jesteśmy zmuszeni zmieścić się na jednej czwartej przestrzeni. Potem przeniesiemy się na pewien czas do części wyremontowanej po drugiej stronie klatki schodowej. Kiedyś na pierwszej kondygnacji była biblioteka... I dalej będzie. Różnica polega na tym, że po remoncie i skatalogowaniu zbioru biblioteka – w formie czytelni – będzie dostępna dla każdego. Jest to chyba najciekawsza biblioteka redakcyjna w Polsce, myślę, że będzie cieszyć się sporym zainteresowaniem – zwłaszcza wśród redaktorów specjalizujących się w humanistyce. To będzie ewenement, bo chyba żadne wydawnictwo nie udostępnia swojej biblioteki, jeżeli jeszcze posiada taki zbiór... To jest ewenement, chociaż – o ile wiem – pod pewnymi warunkami można też wejść do biblioteki Ossolineum. PIW jest dzisiaj państwową instytucją kultury, a nie wydawnictwem komercyjnym, stąd mamy powinności społeczne. I jest to jeden ze sposobów realizowania tych zobowiązań. Na zeszłorocznej konferencji prasowej po objęciu przez pana funkcji dyrektora PIW-u mówił pan, że zbiory te nie były w dobrym stanie… To bardzo eufemistyczne określenie, były w stanie tragicznym – zagrzybione do tego stopnia, że przybywanie w bibliotece zagrażało życiu. Niestety część zbiorów została zniszczona bezpowrotnie. Z racji stanu księgozbioru biblioteka nie funkcjonowała już od lat. Przez niedbałość? Trudno mi oceniać bezpośrednie przyczyny, ale na pewno brak podjęcia określonych działań w odpowiednim czasie doprowadził do katastrofalnego stanu. Dlatego najpierw musieliśmy rozpocząć bardzo kosztowny proces fumigacji, czyli odgrzybiania całego zbioru. Do tego doszło odkurzenie wszystkich książek i dokumentów, a w niektórych przypadkach również konserwacja. Aby udostępnić zbiory, konieczne jest również ich skatalogowanie, w dzisiejszych czasach oznacza to stworzenie rzetelnego katalogu elektronicznego. To umożliwi nie tylko korzystanie z czytelni na miejscu, ale też wymiany międzybiblioteczne. Sami korzystamy z zasobów Biblioteki Narodowej i Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, chcielibyśmy też służyć własnymi zbiorami. Był też tzw. zbiór egzemplarzy żelaznych, czyli wszystkich tytułów wydanych przez PIW… Kluczowe jest jeszcze sprawdzenie, na ile zbiór jest zdekompletowany. Możliwe, że część książek będziemy musieli kupić na rynku wtórnym. Czy księgozbiór jest uzupełniany? Pora na systematyczne uzupełnienie księgozbioru przyjdzie po zakończeniu katalogowania, teraz jeszcze nie w pełni wiemy, czym dysponujemy. Mamy poprzednie zapisy katalogowe, ale czy są prawdziwe? Zweryfikujemy je po przejściu do następnej fazy prac nad biblioteką. Myśli więc pan o uzupełnieniu tego zbioru… To jest konieczność! Od czasu powstawania tej biblioteki wyszedł cały szereg dzieł, które trzeba będzie zakupić. Czy w bibliotece będzie też dostępna cała bieżąca produkcja PIW-u? Oczywiście, to jest element zbioru egzemplarzy żelaznych, który przyrasta w miarę działalności wydawnictwa. Wracając do spraw bieżących, ile osób jest obecnie zatrudnionych w wydawnictwie? Redaktorów merytorycznych jest sześcioro, mamy dwuosobowe redakcje literatury polskiej i szeroko rozumianej humanistyki. Jest też redaktor zajmujący się literaturą powszechną oraz redakcja cyfrowa z jednym redaktorem odpowiadającym za e-booki oraz administrowanie naszej strony internetowej. Serwis www jest teraz w przebudowie, za kilka dni otworzymy go w zupełnie nowej odsłonie, co umożliwi lepszą sprzedaż w naszej księgarni internetowej. Z pozostałymi pracownikami razem jest blisko 20 osób. Czyli od czasu, kiedy pan przyszedł do PIW-u zatrudnienie się podwoiło? Nawet więcej. Trzeba podkreślić, że przed moim przyjściem w ogóle nie istniała obsada merytoryczna. Zatrudnieni na etatach byli wyłącznie pracownicy techniczni i administracyjni. Jedyny redaktor – zresztą znakomity, który nadal pracuje w PIW-ie – był zatrudniony podstawie umów czasowych na zlecenie nazywanych „śmieciówkami”. Dzisiaj wszyscy zatrudnieni mają umowy o pracę. Oczywiście poza tym mamy też grupę współpracowników nieetatowych. Jesteśmy instytucją państwową, której trzeba zapewnić ciągłość trwania. Biorąc pod uwagę wielkość PIW-u i liczbę zatrudnionych sprzed wielu lat, to obecne zatrudnienie jest mikroskopijne, gdy jednak weźmiemy pod uwagę dzisiejsze standardy wydawnicze to zespół jest całkiem spory i zapewnia nam wysoką jakość edytorską. Każdy tytuł wydawany obecnie w PIW-ie ma swojego redaktora prowadzącego; nie ma książki, która nie jest objęta opieką redaktora merytorycznego, mającego wsparcie prawne i techniczne. Mówię tu o redaktorach zatrudnionych w PIW-ie. Wydając tytuły naukowe lub krytyczne, współpracujemy również z zewnętrznymi redaktorami, specjalistami w danych …