Czwartek, 10 grudnia 2020
JAKUB MORTKOWICZ (25.03.1876-9.08.1931)
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 536 (23/2020)

W ramach cyklu „Wydawcy i księgarze w służbie Rzeczypospolitej” prezentujemy artykuły o ważnych dla polskiej kultury księgarzach i wydawcach. Artykuł dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm jutra”. Materiał dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa.

Jakub Mortkowicz pochodził z rodziny żydowskiej, urodził się 25 marca 1876 roku w Opocznie. Był synem Eliasza Mortkowicza, który w Radomiu prowadził księgarnię i antykwariat. Studiował w Monachium, Brukseli i Antwerpii, gdzie ukończył Akademię Handlową oraz rozpoczął działalność w Stowarzyszeniu Studentów-Polaków i w Związku Młodzieży Socjalistycznej. Po powrocie do kraju podjął pracę jako bankowiec w  banku Hipolita Wawelberga, kontynuując działalność polityczną, polegającą m.in. na kolportażu nielegalnej prasy i na pracy oświatowej. Związał się z Polską Partią Socjalistyczną i zaprzyjaźnił z Maksymilianem Horwitzem, bratem swojej przyszłej żony. Za działalność konspiracyjną został w 1899 roku aresztowany, więziony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, a następnie zesłany na Kaukaz. Pod odbyciu kilkumiesięcznej kary wrócił do kraju.

Początek działalności księgarskiej i wydawniczej przypada na rok 1903: nie mogąc uzyskać koncesji na prowadzenie działalności księgarskiej, Mortkowicz przystąpił do spółki z Henrykiem Lindenfeldem i Gabrielem Centnerszwerem – dotychczasowym właścicielem księgarni. W rzeczywistości tylko Mortkowicz i Lindenfeld prowadzili spółkę. W związku z brakiem papieru i własnej drukarni oraz utrudnieniami ze strony cenzury w zaborze rosyjskim korzystali z drukarni krakowskich. W krótkim czasie Mortkowicz spłacił wspólnika i z Teodorem Toeplitzem założyli przedsiębiorstwo wydawniczo-księgarskie Mortkowicz Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie Sp. Akcyjna, które następnie funkcjonowało pod różnymi nazwami (Wydawnictwo Jakuba Mortkowicza, Księgarnia Mortkowicza, Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego). Spółka działała w Warszawie i w Krakowie. W latach 1903–1931 nakładem wydawnictwa opublikowano 705 tytułów.

Mortkowicz był entuzjastą kultury polskiej i wydawcą wielu słynnych pisarzy i poetów m.in. Marii Dąbrowskiej (dzięki zaliczkom mogła kontynuować prace nad książką „Noce i dnie”), Stefana Żeromskiego (Mortkowicz miał prawa do wydawania jego dzieł, publikował zarówno nowe utwory, jak przekłady i  wznowienia), Leopolda Staffa (w omawianej oficynie ukazało się 19 tomów), Juliana Tuwima, Janusza Korczaka i Bolesława Leśmiana. W latach 1904-1912 Mortkowicz przygotował wydanie prawie wszystkich dzieł Friedricha Nietzschego w  tłumaczeniach poety Leopolda Staffa i prozaika Wacława Berenta oraz w opracowaniu grafika Franciszka Siedleckiego. Jako wydawca i mecenas wspierał wielu artystów okresu Młodej Polski, promując światowy kanon literacki w Polsce, a sztukę polską na arenie międzynarodowej. W 1928 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

W 1901 roku Jakub Mortkowicz ożenił się z Żanetą (Janiną) Horwitz. Ślub odbył się nie w synagodze, lecz w domu przy ulicy Królewskiej, w obecności rabina. Janina Mortkowiczowa, urodzona 20 października 1875 roku, była córką Gustawa i Julii z domu Kleinmann, siostrą Maksymiliana Horwitza (1877–1937) i Kamili Kancewicz (1879–1952). Była pisarką i tłumaczką, przekładała z języka francuskiego, niemieckiego i angielskiego, głównie teksty dla młodzieży: z literatury węgierskiej (np. „Chłopców z Placu Broni” Ferenca Molnára), skandynawskiej (m.in. „Cudowna podróż” Selmy Lagerlöf) czy serię książeczek o Doktorze Dolittle autorstwa Hugh Loftinga i wiele innych. Ich jedyna córka Hanna Mortkowicz-Olczakowa (1905–1968) była poetką i pisarką. Jedyną wnuczką Mortkowiczów jest Joanna Olczak-Ronikier (ur. 1934), pisarka i scenarzystka. Wspomina swoich dziadków jako osoby bardzo dumne ze swej polskości. Woleli nie podkreślać, jak niewielki dystans dzielił ich od żydowskiego świata, z którego uciekli. Jakub Mortkowicz, chcąc usprawnić działalność wydawniczą, kupił od Władysława Danielewicza Drukarnię Naukową w 1911 roku, a w 1912 odkupił udziały od Lindenfelda i stał się jedynym właścicielem. Mając na uwadze rozszerzenie działalności wydawniczej, nabył w 1913 roku Księgarnię Powszechną Marymonta i Szlifersteina i połączył z własną. Niestety, wybuch I wojny światowej odbił się na księgarstwie, dlatego Jakub Mortkowicz zaczął poszukiwać dodatkowych kapitałów.

W 1915 roku w porozumieniu z kilkoma osobami przekształcił przedsiębiorstwo w spółkę akcyjną pod nazwą Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie. Kapitał zakładowy został podzielony między założyciela i wspólników, do których należeli działacze społeczni i gospodarczy, dziennikarze, księgarze i przemysłowcy. Głównym celem Towarzystwa było zwiększenie kapitału. W  dwudziestoleciu międzywojennym firma zmieniła swój charakter, przybierając formę spółki rodzinnej. Artystyczne zamiłowania Janiny i Jakuba Mortkowiczów zaowocowały tym, że wśród wydawanych książek była seria „Pod Znakiem Poetów”. Zainteresowania pedagogiczne i społeczne Janiny znalazły swój wyraz w publikowaniu wartościowych książek dla dzieci i młodzieży. Mortkowicz bardzo starannie dobierał tytuły, które miał w sprzedaży.

W Warszawie przed witryną księgarni ustawiały się tłumy, ponieważ tak atrakcyjnej wystawy księgarskiej nikt w mieście dotąd nie widział. W jednym oknie wystawowym umieszczono kopię płaskorzeźby zwanej Tronem Dioklecjana, którego oryginał znajdował się w muzeum w Rzymie. Płaskorzeźba tak zachwyciła Jakuba i Janinę, że jej elementy posłużyły jako wzór godła serii „Pod Znakiem Poetów”. W drugim oknie rozwieszone były reprodukcje najsłynniejszych arcydzieł malarstwa klasycznego, wokół piętrzyły się najnowsze wydawnictwa zagraniczne. Witryny te nazwano „Okna na świat”. Dwudziestolecie międzywojenne, mimo swoich osiągnięć, nie było przyjazne książce. Inflacja, reforma finansowa, wreszcie kryzys gospodarczy spowodowały ogromny spadek sprzedaży.

W prasie ówczesnej czytano „Agonia polskiej książki”. Uważano, że młodzież nie czyta, bo odciągana jest od lektury przez sport, radio, kinematograf i ilustrowane tygodniki. Jakub Mortkowicz zastanawiał się, jak przyciągnąć czytelnika do księgarni, stąd powstał pomysł założenia z paroma księgarzami spółki Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych „Ruch”, która zajmowała się kolportażem pism, książek i materiałów piśmienniczych w całym kraju, a więc był współtwórcą funkcjonującej do dziś sieci kiosków „Ruchu”. Następnym krokiem było zaproponowanie kolegom księgarzom tłumnego i barwnego wyjścia na ulicę: chodziło o wielki kiermasz ze stoiskami na Placu Teatralnym. Konkurs „Książka miesiąca”, „Dni dobrej książki” to oryginalne pomysły Mortkowicza na promowanie czytelnictwa, które są wykorzystywane do dziś. Pomimo tylu inicjatyw ciągle istniała obawa, że dochody nie pokryją wydatków. Mortkowicz balansował na krawędzi bankructwa. Bywało tak, że miał szczęście do interesów, po okresie bardzo trudnym znowu wpadał na świetny pomysł i wychodził na prostą. Nie chciał jednak podporządkować się prawom rynku, wydawał tylko to, co go naprawdę interesowało.

To on przekonał Marię Dąbrowską do napisania „Nocy i dni”, namawiając ją do porzucenia posady i zaproponował jej comiesięczne stypendium, aby mogła skoncentrować się na pisaniu. W roku 1914 podpisał umowę na wydanie dzieł Stefana Żeromskiego, wypłacał mu regularnie tytułem zaliczki określoną sumę, co pisarzowi również zapewniło spokojną egzystencję. Autor doceniał to, co robił Mortkowicz, pisząc do niego m.in. „W życiu tak twardym jak moje rzadko miałem tak przyjazną i życzliwą dłoń jak Pańska, toteż ją serdecznie ściskam”.

Ze wspomnień wnuczki Joanny Olczak-Ronikier dowiadujemy się, że dla jej dziadka największą miłością były wydawnictwa artystyczne, w których realizował swoje pomysły. Dobierał czcionki, materiały graficzne i kolory okładek. Tak powstawały luksusowe edycje drukowane na czerpanym papierze, bogato ilustrowane, oprawiane w skórę z wytłoczonymi złotymi ornamentami i napisami m.in. „Popioły” Żeromskiego, teki z reprodukcjami Pankiewicza, Zaka, Kislinga były tak wiernie odbijane, że nie różniły się od oryginału. Wiele innych jeszcze albumów ilustrowanych przez najlepszych grafików Franciszka Siedleckiego, Władysława Skoczylasa, Edmunda Bartłomiejczyka, które do dziś są arcydziełami sztuki wydawniczej, graficznej i introligatorskiej. „Ale największą miłością mego dziadka były wydawnictwa artystyczne. Tu mógł sam realizować swoje pomysły, dobierać czcionki, materiały graficzne, kolory okładek. Tak powstawały luksusowe edycje drukowane na czerpanym papierze, bogato ilustrowane, oprawiane w skórę z wytłoczonymi złotymi ornamentami i napisami. Popioły Żeromskiego, Polski drzeworyt ludowy opracowany przez Władysława Skoczylasa. Teki z reprodukcjami Pankiewicza, Zaka, Kislinga, odbijane tak wiernie, że nie różniły się od oryginałów. Dziesiątki innych wytwornych albumów Siedleckiego, Władysława Skoczylasa, Edmunda Bartłomiejczyka, które do dziś stanowią arcydzieła sztuki wydawniczej, graficznej, introligatorskiej”.

Mortkowicz pełnił także wiele funkcji społecznych. Był członkiem Zarządu Związku Pisarzy Polskich. Działał w Polskim Towarzystwie Wydawców Książek, wyjeżdżał na międzynarodowe zjazdy księgarskie, kongresy oraz wystawy. Wielokrotnie poświęcał własne, prywatne środki finansowe, aby stworzyć wspaniałe, godne stoisko reprezentujące polskie księgarstwo. Na Międzynarodowym Kongresie Wydawców Jakub Mortkowicz przemawiał tak: „Zabieram głos w imieniu księgarzy polskich z wielkim wzruszeniem. Dwadzieścia jeden lat temu postawiłem na Kongresie w Amsterdamie w roku 1910 wniosek o przyznanie reprezentacji w Kongresie Polsce, podzielonej wtedy między trzy potężne monarchie. Motywowałem ten wniosek faktem, że Polska, aczkolwiek podzielona w swym ciele przez trzy granice, pozostaje jednym narodem o jednej, jedynej kulturze i że książka polska nigdy tych granic nie uznała”.

Wydawał i  redagował czasopisma, między innymi niepodległościowe pismo „Myśl Polska”, informacyjno-reklamowe „Nowiny Wydawnicze z Literatury, Nauki i Plastyki” czy bibliofilski „Świat Książki”. Sam również wiele pisał. Szkoda, że ten okres trwał tylko 13 lat. Zasłużył się dla polskiej kultury, ale nie wszystko spotykało się z pochlebnymi opiniami: w zamian słyszał, że powinien znać swoje miejsce, nie udawać artysty, bo jest tylko żydowskim handlarzem. To bolało. Przez problemy finansowe, ciągły stres, zaczęły się problemy zdrowotne, popadał w apatię i depresję.

Popełnił samobójstwo 9 sierpnia 1931 roku. Zostawił list: „Nie byłem kupcem i nie umieram jako kupiec”. Pochowany został na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie, tam też znajduje się symboliczny grób jego żony Janiny (27 grudnia 1960, została pochowana na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie). Nad trumną Jakuba Mortkowicza w imieniu polskich wydawców przemawiał Stanisław Arct, w imieniu polskich pisarzy Jan Parandowski. Córka Mortkowiczów Hania była przygotowywana od najmłodszych lat do kontynuacji rodzinnej działalności. Po śmierci męża Janina wraz z córką za wszelką cenę próbowały nie dopuścić do upadku spółki. Po kapitulacji wrześniowej Janina Mortkowiczowa nie mogła kierować nadal swoim przedsiębiorstwem z racji swojego niearyjskiego pochodzenia. Pomogła jej Anna Żeromska, przejmując przedsiębiorstwo w 1939 roku, a żona i córka Mortkowicza musiały szukać schronienia poza Warszawą. Wsparcie finansowe, jakie otrzymywały z dochodów księgarni, pomogło im przetrwać. Po wojnie Janina i Hanna próbowały reaktywować działalność opartą na prawach autorskich, jakimi ich oficyna dysponowała z okresu sprzed wojny. Wydawnictwo Jakuba Mortkowicza wydawało książki tylko przy współudziale z innymi nakładowcami, pobierając opłatę procentową za udostępnianie praw autorskich. Lata 1948–1950 przyniosły ograniczenie działalności wydawców prywatnych, a produkcja książki przeszła w ręce instytucji państwowych i spółdzielczych. W roku 1950 Wydawnictwo Jakuba Mortkowicza zakończyło swoją działalność.

Autor: Krystyna Suszek