Miniony rok zakończył się w zasadzie podobnie jak rozpoczął informacjami na temat problemów finansowych sklepu Merlin.pl, pioniera polskiego rynku sprzedaży książek w internecie. O ile jednak początek roku przebiegał pod znakiem narzekań na przedłużający się okres zalegania sklepu z należnościami, o tyle w rok później pojawił się bezpośrednia zapowiedź dotycząca wniosku właściciela sklepu o ogłoszenie przez sąd upadłości z możliwością zawarcia układu z wierzycielami. Zresztą kłopoty Merlina dla wielu uczestników i obserwatorów rynku nie były niczym specjalnie zaskakującym, a wręcz czymś spodziewanym i kwestią sporną było tylko ich umiejscowienie w czasie. Co więcej, pod pewnymi względami miniony rok przebiegał dla branży wydawniczej podobnie jak kilka ostatnich. Po okresie zasadniczej poprawy charakteru kontaktów z wydawcami pewnemu ochłodzeniu uległa współpraca tych drugich z drugim co do wielkości stacjonarnym sieciowym odbiorcom detalicznym (pomijając markety) wywodzącym się sie z tradycyjnego księgarstwa, czyli siecią Matras. Na przestrzeni kilkunastu miesięcy lat 2014 i 2015 firma zmieniła swoje wcześniejsze podejście do wydawców i w ich odbiorze coraz bardzie zaczynała przypominać największego rynkowego konkurenta, czyli Empik, w dodatku z lat 2012-połowa 2014 roku, a zatem z okresu, w którym ta firma wyraźnie popadła w niełaskę wydawców. Z kolei wspomniany Empik nie pojawiał się w minionym roku zbyt często na ustach wydawców w szczególnie negatywnym kontekście. Najważniejszym trendem determinującym oblicze rynku książki w Polsce A.D. 2015 była kontynuacja dominacji wykorzystywania wysokich rabatów jako głównego narzędzia promocji sprzedaży. Na przestrzeni minionego roku to zjawisko nie tylko niemal kompletnie zdominowało całą sprzedaż detaliczną niezależnie od jej stacjonarnej czy internetowej formy, ale w tym drugim przypadku przyjęło rozmiary, które jeszcze rok wydawały się w zasadzie niemożliwe do uzyskania. Tak bowiem część rynkowych praktyków przyjęła jesienno- zimowe (zapoczątkowane w drugiej połowie października i na początku listopada) oferty niektórych e-sklepów oferujących większość swojego asortymentu z 40-50 proc. rabatem, a krótkoterminowo nawet 70-proc. upustem od ceny detalicznej. Na niewyobrażalny (wciąż jeszcze) dla niektórych konkurentów poziom przecen (35-40 proc.) swojej bieżącej oferty we własnych e-księgarniach nawet na okres kilku tygodni sezonu przedświątecznego decydowały się niektóre wydawnictwa, których szefowie otwarcie określają się mianem zwolenników regulacji rynku w oparciu o ustawę o jednolitej cenie. A skoro już o tym mowa, to właśnie fiasko batalii części środowiska książki było wydarzeniem, które odbiło się niemałym echem w skali całego rynku to z pewnością. Jednak ustawa o książce jawi się jako "rynkowy Terminator" i niczym Arnold Schwarzeneger jej zwolennicy otwarcie zapowiadają, że jeszcze nie tylko powróci... być może nawet w tym roku, ale także stanie się obowiązującą normą prawną, która z pewnością trwale odmieni oblicze tego rynku. Na liście podobieństw do poprzednich lat znalazł się także spadek wartości rynku wyrażonej …