Czwartek, 15 października 2020
ROZMOWA Z EWĄ LAMPART, DYREKTOR GENERALNĄ GRUPY SUPER EXPRESS I WYDAWNICTWA HARDE
– Mijają właśnie dwa lata od powstania wydawnictwa Harde. Kto stał za tym pomysłem? – Pomysł wynikł z mojej dogłębnej obserwacji rynku mediów: dziennikarstwo stało się bardzo skrótowe. Okazało się, że miejsce na dłuższe teksty się kurczy. Dziennikarze mają bardzo dużo materiałów, ale nie mają miejsca, żeby je przedstawić odbiorcom. Kurczy się objętość dzienników, tygodników, zmieniły się też ich profile. Mamy do czynienia z dominacją mediów cyfrowych, które nie służą pogłębianiu tekstów, nie służą temu, żeby pisać teksty dłuższe niż 3000 znaków, ponieważ czytelnik jest niecierpliwy. Wtedy pomyślałam, że może jest to miejsce do tego, aby dziennikarze rozwinęli skrzydła, żeby pokazali coś więcej, głębię opisywanego tematu. To był jeden trop, a drugi to osobowości dziennikarskie. Wierzę, że cały czas jest miejsce na osobowości, marki dziennikarskie. I jeżeli tylko ktoś chce budować swoje nazwisko, to w mojej ocenie rynek medialny jest chłonny. Na początku takie osobowości dziennikarskie zaczęliśmy promować na YouTube. Do projektu zostało wybranych siedem osób. Ich zadaniem było stworzenie mini serii w formie video i zbudowanie społeczności wokół tych materiałów. Część dziennikarzy odpadła, zniechęciła się, ale pozostał trzon osób, które skutecznie przez te kilka lat zbudowały rzeczywiście wierną rzeszę fanów. Pomyślałam wtedy, że to samo mogliby zrobić w mediach analogowych. Nie każdy chce występować przed kamerą, ale może są tacy, którzy chcą o czymś ciekawym napisać. I z tych dwóch elementów powstało wydawnictwo książkowe w strukturach Grupy Super Express i Grupy ZPR Media. – Czym się zajmuje Grupa ZPR Media? – Grupa ZPR Media dostarcza odbiorcom informacje, wiedzę, rozrywkę i porady. To jedna z największych grup medialnych w Polsce. Należą do niej stacje radiowe, dziennik, magazyny o tematyce budowlanej, wnętrzarskiej, podróżniczej, żeglarskiej i zdrowotnej oraz szereg serwisów internetowych skierowanych do odbiorców indywidualnych i profesjonalistów, a także projekty e-commerce, produkcja telewizyjna i fonografia. To są olbrzymie zasoby treści, ludzkiej kreatywności i intelektu. – Skąd wzięła się nazwa wydawnictwa? – Nad nazwą długo nie rozmyślałam, ponieważ „Super Express”, w ramach którego powstał projekt wydawnictwa, jest buńczuczny, rogaty, narowisty. A nazwa powinna być krótka, charakterystyczna, powinna wskazywać dokąd zmierzamy i kim jesteśmy. Słowo „harde” wydawało mi się rzadko używane, ale jednocześnie bardzo mocne i bardzo wyróżniające. Jeśli wydawnictwo ma być „jakieś”, to najodpowiedniejszym słowem będzie „harde”. – Pierwszy wydany tytuł? – Zaczęłam zachęcać dziennikarzy do współpracy, zarażać ich ideą. Nie do końca wierzyli, że to może się udać, zwłaszcza czy uda się im napisać książkę. Szukałam autorów jednocześnie poza strukturami wydawnictwa i tak dotarłam do Janusza Szostaka. Jest dziennikarzem, nigdy nie napisał żadnej książki. Powiedział, że ma kontakt z „Masą” i może warto o nim napisać książkę. Tylko, że o „Masie” powstało już kilka publikacji, wymyśliliśmy więc „Od gangstera do pakera”. To książka hybrydowa – opowieść o „Masie”, o jego dzieciństwie, o tym jak budował pozycję gangsterską, a z drugiej strony jak młody chłopak Błażej Chyła uczył go budowania masy – tej fizycznej, w siłowni. – Kiedy to było? – W listopadzie 2017 roku spotkałam się z Januszem Szostakiem, a książka ukazała się w czerwcu 2018 roku. – To bardzo szybko! – Bardzo szybko i w zasadzie od niczego. Książka przecierała szlaki dla kolejnych pozycji. – Miała pani wcześniej doświadczenie z branżą książkową? – Nie. Pracowałam zawsze dla mediów szybkich: dzienników, telewizji i internetu, mam długoletni ogląd rynku medialnego. Moja praca obraca się wokół budowania wartości dla odbiorcy na bazie produkcji treści. Książka jest pewnego rodzaju produktem treści, tylko jest inaczej sformatowana, inaczej zbudowana. Dla mnie ciekawym doświadczeniem było to, czy dziennikarz prasowy jest w stanie napisać książkę. Dwa lata temu na targach książki rozmawiałam z pisarzem Davidem Ungerem, autorem książki „Pan własnego losu”. Wiedziałam, że był dziennikarzem, a odniósł duży sukces literacki jako autor powieści. Zapytałam go, jak to się stało, że dziennikarz stał się literatem? Jakie trudności musiał pokonać? Odpowiedział mi, że dziennikarz koncentruje się na faktach, to fakty są dla niego najważniejsze. Literat zaś skupia się na klimacie, nastroju, kolorycie miejsca i chwili. W literaturze dobrze jest umieć połączyć te dwie kwestie. Jeżeli wiemy, że jakieś wydarzenie nastąpiło w czerwcu 2018 roku, musimy oddać klimat tego dnia, np. że wtedy było gorąco, powietrze parowało, zapach był duszny, a za oknem warczała koparka. Trzeba zanurzyć czytelnika w tym dniu, w tej chwili, aby odczuł on atmosferę i mocniej zacieśniła się relacja pomiędzy czytelnikiem a bohaterami książki. Jest to spora trudność dla ludzi, którzy operują głównie faktami, skupiają się na wydarzeniach i sprawach. Czy to będzie literatura faktu, czy literatura obyczajowa ważne jest, aby czytelnik nie tylko się czegoś dowiedział, ale aby się w niej zanurzył, a nawet został przez nią „pochłonięty”. Nie każdy ma ten talent. Staramy się te talenty wyławiać. – Kogo na przykład wyłowiliście? – Z naszej redakcji wyróżnia się Hania Dobrowolska z „Wnuczkową mafią”, Piotr Lekszycki, który stworzył ciekawą opowieść o Stefanie Niesiołowskim czy Przemek Lewicki, który napisał książkę „Jasnowidz” o bardzo tajemniczej postaci, jaką jest Krzysztof Jackowski, nasz narodowy jasnowidz. Dziennikarze uczą się, jak nawiązywać relacje z czytelnikiem. Bardzo ważne, z naszej perspektywy, jest angażowanie się autora w promowanie swojego dzieła. Naszym zadaniem jest znaleźć taką postać, takiego autora, który będzie na tyle wyróżniający, że będzie w stanie zbudować wokół siebie społeczność i będzie potrafił tej społeczności dawać to, czego ona oczekuje. Szukamy osób nietuzinkowych. Taką postacią jest Janusz Szostak, z którym stworzyliśmy serię „Śledztwa Szostaka”, Autor bardzo się rozwinął w naszym wydawnictwie i ma na swoim koncie już osiem tytułów, w tym bestsellerową książkę o Iwonie Wieczorek czy o osobach zaginionych „Urwane ślady”. Po swoich doświadczeniach pisania literatury faktu nabrał nawet ochoty na thriller. Właśnie mamy premierę jego książki „Otchłań grzechu”. To pierwsza część trylogii. Zobaczymy, jak się przyjmie i z jakim spotka się odbiorem czytelników. – W jaki sposób autorzy angażują się w promocję? – Wiemy, że książka, aby osiągnąć sukces, musi zgromadzić wokół siebie zaangażowaną społeczność i  swoich „ambasadorów”, którzy będą ją polecać innym – dużą rolę w tym procesie spełnia marketing szeptany, który najlepiej realizuje się w mediach społecznościowych, i w internecie w ogóle, gdzie kontakt z odbiorcą jest bezpośredni i umożliwia dialog. W okresie pandemii udało się nam wydać premiery, które były dostarczone czytelnikom w formie e-booków, ale do przeczytania książek zachęcali sami autorzy. Byli w stanie spotkać się online z czytelnikami, dla których ten rodzaj spotkania był naturalny w tym czasie, wypełniał też ich potrzebę nawiązywania kontaktów, potrzebę budowania relacji i przynależności do jakiejś, choćby chwilowo zbudowanej, grupy. Teraz powróciło lekkie rozproszenie pomiędzy światem realnym a światem cyfrowym i znowu trudniej jest w ten sposób przyciągnąć ludzi do świata cyfrowego, bo jest dużo atrakcji w świecie realnym, ale wtedy było to bardzo naturalne. Ta pandemiczna sytuacja miała duży wpływ na sprzedaż e-booków. Wtedy jako Wydawnictwo Harde zaczęliśmy istnieć w tej kategorii. – Czy można powiedzieć, że Harde jest trampoliną w karierze dziennikarzy? – Tak sądzę. Dla takich, którzy chcą i ze zrozumieniem pracują nad rozwojem własnych kompetencji. Mamy takich autorów w obszarze literatury faktu, ale też w poradnikach. To jest trudny gatunek. Do Grupy ZPR Media należy serwis kulinarny Beszamel.pl, prowadzony przez fantastyczne dziennikarki, które wydają u nas książki. To m.in.: „Kuchnia afrodyzjaków” i „Nalewki” Anny Szubińskiej, „Królestwo zup” Adrianny Stawskiej i Ludmiły Stawskiej, a także „Dieta najedzonych dziewczyn” Ewy Zwierzchowskiej. Przyznam, że jest to bardzo konkurencyjny segment, w którym bardzo ciężko jest się wybić. Jednak taka książka spełnia też inną funkcję – wykorzystuje posiadane już treści, które prezentuje w inny sposób, a także promuje markę internetową, pod którą te treści skupiamy. Uważny czytelnik, który chce mieć tylko samą treść, znajdzie ją w internecie w naszych serwisach, ale jeśli chce mieć np. przepisy podane w innej formie, to znajdzie je w książce. Bo książka kulinarna to nie tylko przepisy, …
Wyświetlono 25% materiału - 1190 słów. Całość materiału zawiera 4760 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się