Wirtualny świat wydaje się być stworzony jak gdyby specjalnie do promocji książek, a spora część jego użytkowników zdaje się być wymarzoną grupą odbiorców dla komunikatów marketingowych płynących ze świata wydawniczego. Czy aby tak jest na pewno? Czy polskie oficyny wykorzystują istniejące obecnie możliwości? Jeśli tak, to w jakim zakresie wdrażają działania e-marketingowe? I dlaczego innowacyjne kampanie oraz zaawansowane technologicznie akcje książkowe w Internecie można policzyć na palcach jednej, najwyżej obu rąk? Dziś, gdy rynek wydawniczy intensywnie się rozwija, a konkurencja (i to nie tylko ta bezpośrednia, w postaci wydawców, ale też telewizja, internet czy dostawcy usług i produktów związanych z rekreacją i nabywaniem wiedzy) depcze edytorom po piętach, już nie wystarczy tylko mieć wybitnych autorów oraz świetne pomysły na nowe publikacje. Książka przestała być wyjątkowym towarem, który walkę konkurencyjną wygrywa swoimi unikalnymi atutami. W gąszczu Interesujących propozycji literackich i naukowych, a także mniej lub bardziej odległych substytutów książek, coraz trudniejszym zadaniem jest pozyskanie klientów. Poszukując nowatorskich środków dotarcia do czytelników, warto zainteresować się marketingiem internetowym. Minęło już kilkanaście lat odkąd w Polsce nawiązano pierwsze połączenie w ramach Internetu. Dziś narzędzie to stało się nieodzownym elementem każdej działalności gospodarczej, a liczba jego użytkowników wzrosła w kraju do ok. 13 mln w 2007 roku. Dodajmy do tego fakt, że internauci są szczególnie atrakcyjną grupą docelową dla wydawniczego e-marketingu. Jak wskazują badania czytelnictwa zrealizowane przez Bibliotekę Narodową w 2006 roku, aż 69 proc. użytkowników sieci czytało książki. Dla porównania, wśród osób niekorzystających z internetu kontakt z książką zadeklarowało jedynie 37 proc. ankietowanych. Badanie Flashbook z 2007 roku pokazuje ponadto, że 76 proc. internautów ocenia, że książka lub fachowy poradnik Wykluczeni z sieci? Marketing internetowy w branży wydawniczejsą źródłem wiedzy najbardziej godnym zaufania. Tradycyjnie Gdy mowa o działalności internetowej na polskim rynku książki, jako pierwszy przykład nasuwa się sukces sklepu Merlin.pl – już w 2003 roku zajął on piąte miejsce w Europie w rankingu Deloitte&Touche „Fast 50 Winner”. Dziś to księgarnie internetowe stanowią najpopularniejsze narzędzie stosowane w wirtualnej sieci przez polskich edytorów. Właściwie każda oficyna posiada stronę WWW – na ogół właśnie transakcyjną, mającą na celu prezentację oferty, sprzedaż publikacji i obsługę klienta. Sklepy z rzadka bywają urozmaicane interaktywnymi formami, jak np. wirtualny plac zabaw dla dzieci Naszej Księgarni czy forum dla czytelniczek książek Harlequin. Wciąż nie widać bardziej zaawansowanych (choć uznanych już za standardowe w innych branżach) rozwiązań, jak choćby gier, blogów, e-gadżetów, podcastów, videocastów, froogli, a przede wszystkim personalizacji. Ta ostatnia kusi czytelników na serwisach zagranicznych – np. Amazon.com, który po zalogowaniu zapamiętuje preferencje klienta, identyfikuje jego kolejne wejścia i przy nowych generuje zindywidualizowaną zawartość na bazie historii odwiedzin. Drugim popularnym nurtem działalności polskich wydawnictw w Internecie jest reklama. Choć jednak dostępnych form reklamy on-line jest mnóstwo (banner, toplayer, skyscraper, interstitial, scrollfooter, rich media itp.), to niewiele z nich jest powszechnie stosowanych do prezentacji książek. Z badań Gemius z roku 2006 wynika, ze internauci oceniają reklamy w sieci jako irytujące (69 poc.), choć jednocześnie od czasu do czasu „w nie” wchodzą (64 proc.). Warto więc poszerzyć zakres jej wykorzystywania, …