Poniedziałek, 29 listopada 2010
Rozmowa z Sonią Dragą – właścicielką wydawnictwa Sonia Draga
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru288
Jak po dziesięciu latach działalności wydawniczej czuje się najsłynniejsza rozwódka w tej branży? [śmiech] Dobrze. Rozwody nie są łatwe, czasem jednak konieczne. Najważniejsze, żeby w odpowiednim momencie mieć tego świadomość. Nim jednak w 2008 roku rozstałaś się ze swoim wyłącznym dystrybutorem, Firmą Księgarską Jacek Olesiejuk, nie mogłaś narzekać na sprzedaż swoich książek.To prawda. Stopniowo jednak sprzedawały się coraz słabiej. Widziałam to po wynikach – wzrastała liczba wydawanych tytułów, a sprzedaż stała w miejscu. Kiedy towar dajesz komuś na wyłączność, siłą rzeczy tracisz nad nim kontrolę. Nie wiedziałam też, które kanały obsługiwane są lepiej, a które gorzej. Przeszkadzało mi to. A nie przeszło ci przez głowę, że może po prostu… nie masz drygu do tej działalności? Że niby słabe tytuły wydaję? Słabe, niesprzedawalne… Takie właśnie uwagi słyszałam w odpowiedzi. [śmiech] Że z Brownem ci się udało, a z resztą już mniej?Dokładnie. W chwilach zwątpienia też tak sądziłam. Że ja się do tego zwyczajnie nie nadaję. [śmiech] I już lepiej pozostać przy „tych” radiach. Na przykład. [śmiech] Dochodziły do mnie jednak i inne opinie – że moje książki podobają się, że sprawiają ludziom wiele radości i – o dziwo – w niektórych kanałach dość dobrze się sprzedają. Kiedy w ślad za tym kontaktowaliśmy się z księgarzami, okazywało się, że inni mają problemy z dostępnością naszej oferty. W tym momencie zaczęłam zadawać sobie pytanie, gdzie jest problem. Żaden pośrednik nie pokrywa całego rynku. No właśnie! Trudno mieć pretensje do braci Olesiejuków, że nie dostarczają książek do wszystkich księgarń w Polsce. Wcześniej jednak było inaczej – dostarczali. Dopiero później oparli swoją działalność na Empiku i marketach. Natomiast moja oferta w znacznej mierze adresowana jest do księgarń, zwłaszcza dobrych. Jeżeli mojej książki nie znajdzie się w Empiku, powinno się pójść do dobrej księgarni. W każdym razie pewnego dnia postanowiłam złożyć pozew rozwodowy, z założeniem, że jeżeli mi się nie uda, faktycznie nie mam co robić na tym rynku. Nie zamierzałam znowu powierzać swoich książek na wyłączność, tylko stworzyć całkowicie nową sieć sprzedaży. Twoja decyzja sprawiła na rynku spore zamieszanie – żaden z wydawców, którego FKJO ma na wyłączność, nie narzeka na tę współpracę. Ty zaś, nie dość, że model ten zakwestionowałaś, to jeszcze postanowiłaś w ogóle z niego zrezygnować. Nie mogę mówić za innych. Jeżeli im jest z tym dobrze, to w porządku. Zresztą osiągnięte przez wydawnictwo wyniki finansowe na przestrzeni ostatnich dwóch-trzech lat mówią za siebie. Sprzedaż wzrosła w 2009 roku o 62 proc., z 4,5 do 7,3 mln zł, a liczba tytułów z 70 do 83. Wcześniej, faktycznie, podobnej korelacji nie było. Nie trafił ci się w ubiegłym roku żaden bestseller?Na początku roku był jeden – „Droga do szczęścia” Richarda Yatesa. Jego sprzedaż wyniosła 30 tys. egz. Nie taki znów bestseller… Prawda? Z kim zatem podpisałaś umowy dystrybucyjne?Z Platonem, Azymutem, Matrasem, Wikrem, L&L, Jackiem Polniakiem, Empikiem oraz kilkoma mniejszymi hurtowniami i sieciami księgarskimi. Jeżeli zwraca się do nas niewielka hurtownia, jak Dynamik, na próbę podpisujemy umowę. Jacek i Krzysztof znani są z terminowych płatności. Skłamię, gdy powiem, że się nie bałam, jak mi będą płacić inne firmy. Bracia też mi jednak zaczęli zalegać z płatnościami. A pani Danuta Czarnowska, doświadczona w branży szefowa sprzedaży, pracowała już wtedy u ciebie? W chwili składania „pozwu” nie, ale w momencie wchodzenia w inne „związki” [śmiech] już tak. I nie przestrzegała cię przed konsekwencjami tej decyzji? Mało tego – w pełni poparła moją koncepcję. Trochę trwało, nim wyszliśmy na prostą, jeżeli chodzi o płynność, bo podpisanie umów z nowymi partnerami na początku musiało wiązać się z warunkami „wstępnymi”. Ale to naturalne. Za waszym pośrednictwem chciałabym podziękować wszystkim partnerom za wyrozumiałość, kiedy nie udawało nam się na bieżąco rozliczać. Może też podobały im się moje książki i chcieli, by przetrwały. Poza tym kto nie chce drukować Dana Browna… To na pewno też. Jak dziś oceniasz przepływy gotówkowe między odbiorcami a wydawnictwem? Niektórych muszę czasem popędzić. [śmiech] Jak każdego. Właściwie jest tylko jeden duży odbiorca, który zawsze płaci w terminie. Kto taki? Azymut. Początkowo funkcję logistyka pełniła należąca do WSiP firma Alfa Logis… Z którą rozstałam się po roku. Okazało się bowiem, że nie radzi sobie z obsługą naszej oferty. Wyłapywaliśmy mnóstwo błędów w dostarczaniu przesyłek, nie zgadzały się stany magazynowe, kontrola przebiegała niezwykle kłopotliwie… Kto teraz pełni rolę logistyka? Matras. I jest lepiej?Zdecydowanie. Oczywiście przewiezienie wszystkich palet znów pociągnęło za sobą koszty. Jakbyś porównała cenowo współpracę z obydwoma kontrahentami? Przede wszystkim opłaty są inaczej konstruowane, ponieważ Matras koncentruje swoją wysyłkę głównie na transporcie całych palet, w przeciwieństwie do Alfa Logis, z której wysyłaliśmy również pojedyncze egzemplarze. Dziś robimy to sami, z magazynu podręcznego, który mamy zlokalizowany w budynku, w którym mieści się siedziba wydawnictwa. Pojedynczych książek nie opłaca się wysyłać z Matrasa. Ilu obecnie masz odbiorców?Ponad 25. Z którymi sieciami oprócz Empiku jeszcze współpracujesz? Z siecią Matras, sklepami Świata Książki… Jakość poszczególnych partnerów konsultujemy z pracownikami Bedekera. Który świadczy dla ciebie usługi merchandisingowe. Tak. Zadowolona jesteś z tej współpracy? Bardzo. To również dzięki przedstawicielom tej firmy dowiedziałam się o słabym pokryciu moimi książkami wielu punktów detalicznych. Nadal rozliczasz się z Bedekerem na zasadzie procenta od obrotu? Konstrukcja rozliczeń …
Wyświetlono 25% materiału - 840 słów. Całość materiału zawiera 3363 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się